Gazu nie brakuje, ale port w Świnoujściu zwiększa moce przerobowe
Przewiduje się, że w 2023 r. do terminala LNG w Świnoujściu zawinie ponad 60 gazowców - poinformował wiceprezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście Daniel Stachiewicz. Dodał, że realizowana obecnie inwestycja pozwoli docelowo regazyfikować ponad 8 mld m sześc. gazu rocznie.

Stachiewicz wyjaśnił, że w ubiegłym roku do terminala LNG w Świnoujściu zawinęło w sumie 58 gazowców, o 23 więcej niż w 2021 r. Jednostki te przetransportowały 4,4 mln ton gazu, czyli ok. 5,6 mld m sześc. po regazyfikacji. Oznacza to wzrost o 57 proc. rok do roku. Intensyfikacja importu LNG pozwoliła zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne krajowych odbiorców gazu pomimo trudnej sytuacji na europejskim rynku tego surowca.
Dynamiczny wzrost liczby ładunków LNG był odpowiedzią na zaburzenia na europejskim rynku gazu spowodowane działaniami Gazpromu i rosyjską agresją na Ukrainę. Grupa Orlen zwiększyła import przede wszystkim z terminali skraplających w Stanach Zjednoczonych, skąd do Polski dotarło aż o 20 ładunków więcej niż w 2021 roku – łącznie było to 36 dostaw. Na drugim miejscu znalazły się ładunki z Kataru – 18 statków. Ponadto Grupa Orlen importowała gaz skroplony również z Nigerii (2 dostawy), a także Trynidadu i Tobago oraz z Egiptu (po jednej dostawie). Na początku lutego PKN Orlen i Sempra Infrastructure z USA zawarły w długoterminowy kontrakt na dostawy do Polski LNG w ilości 1 mln ton rocznie przez 20 lat od 2027 r.
Intensyfikacja importu skroplonego gazu ziemnego była możliwa również dzięki rozbudowie terminalu w Świnoujściu, który od 2022 roku dysponuje mocą regazyfikacyjną w wysokości 6,2 mld m sześc. rocznie, tj. o 1,2 mld m sześc. więcej niż do tej pory. Łączny wolumen dostaw, które Grupa ORLEN sprowadziła w 2022 r. przez terminal w Świnoujściu to 5,8 mld m sześc., co oznacza wykorzystanie mocy regazyfikacyjnych terminalu na poziomie ok. 94 proc.
Niedługo moce przerobowe będą jednak znacznie większe. Daniel Stachiewicz zwrócił uwagę, że realizowana obecnie inwestycja pozwoli docelowo regazyfikować ponad 8 mld m sześc. gazu rocznie, co - jak zaznaczył - stanowi ok. 1/3 gazu ziemnego potrzebnego do zasilenia polskiej gospodarki, zarówno firm jak i gospodarstw domowych. Działania te wpisują się w europejską politykę gazową, mocno zweryfikowaną przez agresję Rosji na Ukrainę.
Jak szacują eksperci, do końca tego roku zdolności importowe LNG w całej Europie mają wzrosnąć aż o 20 procent. Ma to związek z inwestycjami i poszukiwaniem nowych źródeł zaopatrzenia w związku z wojną w Ukrainie i koniecznością uniezależnienia się od dostaw gazu z Federacji Rosyjskiej. Agencja Argus podaje, że Europa może zakończyć 2023 rok ze zdolnościami importowymi LNG na poziomie ok. 250 mln ton w skali roku. Jest to wzrost o ok. 40 mln ton w porównaniu do poziomu na koniec 2022 roku.
- Jeśli Unia Europejska nie ugnie się przed atakiem energetycznym ze strony Rosji, to w ciągu 4-6 lat zastąpi całkowicie import gazu i ropy naftowej z tego kraju, surowcami z innych kierunków. W USA i Katarze, ale też w Norwegii, Algierii, Azerbejdżanie, Izraelu, Egipcie itd. istnieje mnóstwo nowych rezerw gazu, możliwości finansowania, technologii i funkcjonujących rynków - stwierdził Thomas O’Donnell, analityk rynku energetycznego i wykładowca prywatnego berlińskiego uniwersytetu Hertie School of Governance.
Jego zdaniem, około 2027 r. Europa, Stany Zjednoczone, Katar i inne kraje zwiększą możliwości eksportowe skroplonego gazu ziemnego na tyle, aby zastąpić zależność UE od rosyjskiego gazu i pozwolić na obniżenie cen gazu w UE do poziomu zbliżonego do niskich cen w USA. O’Donnell podkreśla, że Rosja prowadzi wojnę energetyczną przeciwko Europie, aby rozbić jej solidarność wobec Ukrainy.
- W tym roku Europa napełniła swoje magazyny gazu. W przyszłym roku będzie trudniej. Należy rozumieć, że magazyny - w normalnych warunkach - nigdy nie służyły do zapewniania normalnych dostaw gazu konsumentom. Są na to po prostu za małe. Powstawały z myślą przechowania surowca zaoszczędzonego latem i wykorzystania go zimą, kiedy rosyjskie i norweskie rurociągi nie nadążały z zaspokojeniem popytu - tłumaczy Thomas O’Donnell.
Tymczasem Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska przekazała informację, że polskie magazyny gazu wypełnione są w ok. 90 procentach, przy europejskiej średniej wynoszącej 80 procent. Czy to informacja uspokajająca? Tak, ale – jak przekonują powyższe słowa Thomasa O’Donnella – na krótką metę. Magazyny szybko opustoszeją, jeśli polski rząd nie będzie intensyfikował działań dywersyfikacyjnych i inwestycyjnych.