Szczecin pożegnał Kazimierza Mojsiuka
Zmarłemu 25 stycznia br. Kazimierzowi Mojsiukowi w jego ostatniej drodze na cmentarzu komunalnym w Koszalinie towarzyszyło kilkaset osób. Oprócz najbliższych hołd oddali mu pracownicy firm z Grupy Mojsiuk, przedstawiciele władz – w tym parlamentarzyści, przedsiębiorcy, klienci, znajomi.

Kazimierz Mojsiuk (24.08.1947 - 25.01.2023) był pionierem koszalińskiego biznesu. Wspólnie z żoną, Ireną Mojsiuk, w ciągu niespełna 30 lat przeobraził powstały w 1979 roku rzemieślniczy warsztat samochodowy o profilu blacharsko-lakierniczym w grupę nowoczesnych firm oferujących obecnie samochody marek Mercedes-Benz, Honda, Peugeot, Citroen, Fiat i Opel.
Rozwój firmy wyraził się w pewnym momencie między innymi w fakcie utworzenia jej oddziału w Szczecinie a później w Gorzowie Wielkopolskim. Ważnym momentem było również powołanie do życia Centrum Blacharsko-Lakierniczego, które jest w stanie naprawiać nadwozia wszystkich typów pojazdów. Stosowane w nim urządzenia, technologie i materiały to absolutny top światowy – nie ma w tym stwierdzeniu cienia przesady. To jeden z najnowocześniejszych tego typu zakładów w Polsce.
19 listopada ubiegłego roku miało miejsce otwarcie nowego salonu marki Mercedes-Benz w kompleksie przy ulicy Koszalińskiej w Starych Bielicach. Widać było, jak bardzo pana Kazimierza cieszył ten kolejny sukces i obecność na uroczystości blisko 300 gości, których chyba wszystkich osobiście znał…
Grupa Mojsiuk to duże przedsiębiorstwo, zatrudniające już ponad 500 osób, wciąż pozostające firmą rodzinną. Jej cechą nadrzędną jest nieustanny rozwój. Po śmierci pana Kazimierza rozwój nie ustanie, bo to znakomicie skonstruowany przez niego mechanizm, nastawiony na dotrzymywanie kroku wyzwaniom rynku i oczekiwaniom klientów – prawdziwy pomnik założyciela.
Kazimierz Mojsiuk był człowiekiem bardzo skromnym. Niechętnie występował w mediach. Dla nas zrobił wyjątek, kiedy jesienią ubiegłego roku zgodził się na wywiad. Spytaliśmy prezesa m.in. o to, co skłoniło go do założenia pierwszego warsztatu samochodowego i podjęcia ryzyka własnej działalności gospodarczej, choć łatwiejszą rzeczą byłoby z pewnością znaleźć pracę etatową i żyć spokojniej.
W odpowiedzi usłyszeliśmy: „Moją motywację wyrażę jednym słowem: pasja. Zawsze interesowała mnie szeroko pojęta mechanika. Już jako chłopak lubiłem pomagać ojcu przy wszelkich mechanicznych sprawach. To sprawiło, że również kształciłem się w tym kierunku w szkole samochodowej i na studiach. Potem pojawił się temat blacharsko-lakierniczy i to było to, czego potrzebowałem: łączył on pasję mechaniczną z taką trochę nutą artystyczną, bo w dziedzinie napraw ostateczny wizualny efekt ma największe znaczenie. W tamtym czasie tego typu usługi praktycznie można było realizować tylko w ten sposób, stąd decyzja o podjęciu działalności gospodarczej na własny rachunek. Fakt, nie było łatwo ją prowadzić w tamtych czasach, ale wtedy takie były realia życia gospodarczego w Polsce.”
Poeta, ksiądz Jan Twardowski, napisał, że „nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych”. Pan Kazimierz Mojsiuk pozostanie w sercach i pamięci wielu ludzi. Zapamiętany jako szczery, wrażliwy, skromny, życzliwy i uczynny człowiek, który mimo różnych przeciwności losu, potrafił cieszyć się życiem i przekazywać tę radość innym.