Potęga winyli

W świecie domowego sprzętu hi-fi – winyl, to coś wyjątkowego. W erze dominacji bezprzewodowego streamingu i muzyki w plikach, po długich ladach panowania zapisu na poręcznym kompaktowym krążki, duże czarne płyty z impetem powracają do łask – co więcej,
zaczynają ustanawiać własne reguły na rynku nośników muzyki. Z tych okoliczności cieszą się także producenci gramofonów, którzy od długich lat twierdzą, że nic nie zastąpi „prawdziwego” brzmienia z analogu. Wśród najbardziej zasłużonych światowych firm produkujących najwyższej klasy gramofony można znaleźć niemiecką markę Transrotor.

Autor

Prestiż

Historia rozpoczyna się z początkiem lat 70., kiedy to Jochen Räke startuje z dystrybucją na niemiecki rynek gramofonów innych marek, po dwóch latach otwierając własną manufakturę produkcyjną. Celem było dostarczenie klientom urządzeń odtwarzających płyty winylowe tak wiernie, że można porównać to tylko z obcowaniem z muzyką na żywo. W roku 1975 Jochen Räke rejestruje markę Transrotor, a na rynek trafia pierwszy model: AC. Ze względu na swoją nietypową konstrukcję oraz oszałamiający wygląd trafił on jako eksponat do Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku, udowadniając że sprzęt audio wcale nie musi być nudnym narzędziem, które potrafi poruszać tylko zmysł słuchu. Praktycznie każdy model Transrotora od samego początku działalności firmy można potraktować jako osobne i skończone dzieło sztuki, będące wypadkową nowoczesnych osiągnięć inżynierii mechanicznej oraz niepowtarzalnego wzornictwa. Aluminium, chromowana stal, a także przeźroczysty lub jednolity akryl od lat powodują szybsze bicie serca u fanatyków analogowych rozwiązań.

Jeśli chodzi o jakość dźwięku, filozofia Transrotora przedstawia się następująco: odtwarzać muzykę jak najdokładniej – czyli tak, jak została zapisana na płycie. Niczego nie dodawać, nie poprawiać, nie ubarwiać. Poszczególne modele wraz z postępującą ceną są w stanie zaoferować coraz więcej naturalności, swobody, głębi i detali zapisanych w formacie winylowym. Ceny najprostszych oscylują w granicach 3 000 euro, a za szczytowe dzieło mikromechaniki w wykonaniu Transrotora trzeba zapłacić w podstawowej wersji ok. 100 000 euro. W każdej z wersji podstawowych danego modelu znajdziemy kompletny gramofon wyposażony w dedykowane ramię, wkładkę z igłą, silnik napędzający talerz, wbudowane przewody sygnałowe oraz masywny docisk płyty. Wersje takie można następnie rozbudowywać i ulepszać, dokupując do zestawu akcesoria takie jak: osobny zasilacz, formowy przedwzmacniacz gramofonowy, pokrywę zabezpieczającą, szczoteczki do czyszczenia igły i powierzchni płyt, a także wymieniając wkładkę czy łożysko, lub dodając drugie ramię wraz z dedykowaną podstawą. W firmie Transrotor można również zamówić stolik o unikalnej konstrukcji, dedykowany osobno do każdego gramofonu.

Jak grają gramofony Transrotora? To nieograniczona potęga i przyjazna dla ucha gładkość. Wybuchowa dynamika i wirtuozerska dokładność. Tak pokrótce można opisać dźwięk, jaki wydobywa się z płyty, kiedy znajdzie się ona na talerzu, a igła pobiegnie wzdłuż mikroskopijnego rowka. Słuchanie muzyki za ich pomocą to przeżycie niemal magiczne – zamykamy oczy, „widzimy” muzykę jak na żywo i zapominamy o całym świecie, zatapiając się w emocjach przekazywanych przez twórców. Nie ma sensu tracić czasu na przybliżanie zjawiska – to trzeba usłyszeć!

Prestiż  
Listopad 2017