Marta Frej. Jestem silna bo...

Ilustratorka, rysowniczka, autorka popularnych memów internetowych, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych, kobieta, matka, feministka, ateistka, człowiek. Marta Frej tworzy „żeby kobiety nie dygały”. Komentuje naszą rzeczywistość. Czasem straszną, czasem śmieszną, inspirującą. W marcu, w ramach Women’s Fest, odwiedziła Szczecin. Zaprezentowała swój najnowszy, mocny i bardzo ważny projekt #jestemsilnabo poświęcony kobietom i ich trudnym doświadczeniom. Udało się nam porozmawiać z Martą Frej na chwilę przed jej podróżą do Szczecina.

Autor

Aneta Dolega

Pani Marto, co to jest właściwie mem? 

W nauce to termin wprowadzony przez biologa Richarda Dawkinsa, oznaczający najmniejszą jednostkę informacji kulturowej. Zakładam jednak, że pyta Pani o mem w rozumieniu bardziej potocznym, czyli popularny w Internecie humorystyczny obrazek, zawierający krótki tekst...

Jest Pani bardzo popularna, sama należę do grona wielbicielek Pani twórczości. Czyta mi pani tymi memami w głowie. Jak się robi memy i takie, które się później cytuje?

Nie wiem, czy potrafię odpowiedzieć na to pytanie...Nie mam chyba recepty, ani zgrabnego przepisu. Być może chodzi o to, że poruszane przeze mnie tematy często budzą we mnie emocje, no i staram się być ze sobą szczera. Teraz już nie rysuję tylu memów, co kiedyś, ale dawniej były one dla mnie rodzajem odreagowywania, wręcz terapii.  

Swoimi pracami komentuje Pani rzeczywistość. Jaka jest według Marty Frej?

W tej chwili robię projekt #jestemsilnabo. Polega on na tym, że poprosiłam Polki, aby wysłały mi swoje zdjęcia i dokończenie zdania „Jestem silna, bo...”. Dostałam przeszło tysiąc maili nie tylko z tym zdaniem, ale z całymi historiami, często wstrząsającymi i poruszającymi. Kobiety w tych historiach nie są „silne, bo”, ale są „silne, pomimo że”. Pomimo depresji, przemocy domowej, samotności, własnych chorób, chorób bliskich... Mentalnie jestem teraz bardzo mocno w tym projekcie, moja rzeczywistość to te historie, zazwyczaj nieśmieszne, ale prawdziwe.

Żart, jakiego Pani używa często jest faktycznie gorzki, podszyty smutkiem. Przypominają mi się od razu wybitni komicy i satyrycy, którzy tak naprawdę byli i są ludźmi szalenie wrażliwymi, często smutnymi. A Pani jaka jest? 

Wśród ludzi raczej zabawna i wesoła. Prywatnie różnie bywa. Czasem słońce, czasem deszcz.

Feminizm jest Pani bliski. Wśród Pani fanów, większość to kobiety. No i tematyka memów często dotyka naszych problemów, tak jak projekt, o którym Pani wspomniała wcześniej. Jakie to nasze kobiece życie wygląda, jak wygląda w naszym kraju, z punktu widzenia takiego obserwatora jak Pani?

Zdecydowanie jestem obserwatorką, nie obserwatorem (śmiech).

Prawda! (śmiech)

Życie wymaga od nas więcej. Od samego początku. Już jako dziewczynki „musimy być rozsądniejsze i mądrzejsze niż chłopcy”, musimy się kimś opiekować, pomagać w domu no i w żadnym razie nie możemy poznawać własnej seksualności. Jesteśmy wychowywane do bycia opiekunkami dzieci, chorych, ludzi starszych. W szkole „nie umiemy w matematykę”. Bywają wyjątki, ale statystyki nieubłaganie pokazują, że to my pełnimy obowiązki wychowawcze i opiekuńcze, my zajmujemy się domem. W Polsce, w porównaniu do innych krajów Europy pracuje mniej kobiet, a rynek pracy nie jest dla nas przychylny. Mężczyźni praktycznie nie korzystają z urlopu wychowawczego (choć mogą na równi z kobietami). W rezultacie to starsze kobiety są grupą najbardziej narażoną na ubóstwo. Mówi się nawet, że w Polsce bieda jest kobietą. Do tego dochodzi brak systemowych rozwiązań przeciwdziałających przemocy wobec kobiet, oraz wspierających jej ofiary, w wyniku czego nie znamy prawdziwej skali tego zjawiska. Ilość maili, które dostałam, dotyczących przemocy domowej, jeży włos na głowie… Warto też zauważyć, że nie mamy porównywalnej reprezentacji w Sejmie, ani w Senacie (nie mówiąc już o zarządach, czy radach nadzorczych wielkich firm, czy spółek) Z drugiej strony, te trudne warunki powodują, że naprawdę jesteśmy silne i coraz częściej i chętniej tę siłę w sobie dostrzegamy i wykorzystujemy. Zaczynamy się też wspierać i solidaryzować, czego najpiękniejszym przykładem był Czarny Protest. 

Spodobał mi się też ten cytat: „Cieszę się, że jestem po czterdziestce, to wbrew pozorom wiele ułatwia. Daje dystans. Więc gdybym miała coś mówić, to innym kobietom powiedziałabym: Bądź pewna siebie”. Jak się Pani to udaje?  Ma Pani przepis na udane życie? 

Jeśli ktoś mówi, że ma przepis na udane życie, to ja już przestaję słuchać. Bo przecież „udane życie”, dla każdej, każdego może znaczyć coś innego. Dla mnie oznacza bycie otwartą na nowe doświadczenia, gotową na to, co niesie życie, akceptującą siebie taką, jaką jestem, ale też ciągle siebie poznającą. Nie mam jakichś konkretnych wyobrażeń, jaka powinnam być i to, paradoksalnie, daje mi pewność siebie. Bo w każdej sytuacji będę, jaka będę i to akceptuję. Z wiekiem zwracam też coraz większą uwagę na innych i to też mi dobrze robi.

Kiedy się Pani zorientowała, że jest Pani popularna a memy mają duży wpływ na nas?

Jeszcze się nie zorientowałam. Staram się nad tym nie zastanawiać, bo nie sądzę, żeby było mi to pomocne. Nie chcę przywiązywać się do świadomości, że jestem popularna, bo popularność traci się równie szybko, jak się ją zyskuje. Natomiast świadomość, że moje memy czy inna działalność ma wpływ na kogokolwiek lub cokolwiek, jest wspaniała, daje napęd do działania.

Jak się pracuje na sukces? To łatwa droga?

Zależy jak zdefiniujemy sukces. Nie lubię tego słowa. Ja nie pracuję na sukces. Pracuję, bo to moja pasja, treść życia, a na końcu, źródło utrzymania mnie i rodziny.

W takim razie jak wygląda Pani warsztat pracy, skąd pomysły na memy? Włącza pani telewizor, odpala Internet i robi prasówkę? 

Warsztatem pracy jest mój dom, a paliwo się zmienia w zależności od tego, czym się zajmuję. Od jakiegoś czasu w zasadzie nie robię memów. Tak jak mówiłam, zajmuję się projektem #jestemsilnabo, ilustruję książki, robię plakaty, rysunki do gazet. Czytam książki, oglądam seriale. Telewizji nie. 

Działa Pani mocno społecznie, dużo robi dla równości między kobietami a mężczyznami, nie zostawia pani suchej nitki na Kościele i politykach. Muszę się zapytać: czy w Polsce jest cenzura? Czy próbowano panią cenzurować?

Spotykam się często z cenzurą. Czasem jest tak absurdalna, że nie chce się wierzyć. Ludzie zatrudnieni w placówkach państwowych, mediach boją się o swoje miejsca pracy coraz bardziej. Poza tym coraz gorzej u nas z poziomem debaty publicznej, więc kontrowersyjne tematy są często zamiatane pod dywan, żeby nie wywoływać skandalu. Z drugiej strony, co chyba w takiej sytuacji logiczne, powstaje coraz więcej ruchów obywatelskich, oddolnych, które właśnie te tematy tabu poruszają i wkładają kij w szprychy.

A jak Pani ocenia nasze uczestnictwo w kulturze?  Odnoszę ważenie, że zaczęliśmy żyć w epoce głupoty…

Nie żyłam w innej epoce, więc nie mam punktu odniesienia. Myślę, że kluczowa jest umiejętność wyboru, bo kultura to olbrzymia i zróżnicowana kraina. 

A co Panią ostatnio śmieszy?

Śmieję się ostatnio rzadziej niż zwykle. Mam nadzieję, że wiosna (w dowolnym tego słowa znaczeniu) przyniesie mi więcej powodów do radości, bo śmiech to najzdrowszy i najpiękniejszy odruch człowieka, zwłaszcza kiedy nie jest to śmiech z kogoś, ale śmiech z kimś!

Tego Pani i nam wszystkim życzę i dziękuje za rozmowę.

 

Prestiż  
Kwiecień 2019