Błękitna Dama – Maria Wirtemberska
Arystokratka, pisarka, filantropka, prekursorka rodzimego romantyzmu. Prawdopodobnie córka króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, muza słynnych artystów. Maria Wirtemberska – autorka książki „Malwina, czyli domyślność serca”, pierwszej polskiej powieści psychologiczno-obyczajowej. Lektura ta była sensacją na skalę europejską, a mało kto wie, że źródeł utworu należy szukać… na Pomorzu Zachodnim.

Maria Anna z Czartoryskich, księżna von Würtemberg-Montbéliard, pseudonim La Princesse W***, napisała książkę, która na początku XIX wieku zachwyciła salony Europy. To piękna klasyka polskiej literatury, choć stoi za nią smutna historia, związana z pałacem w Trzebiatowie. Na szczęście – ta opowieść zakończyła się happy endem.
Z Błękitnego Pałacu do starego siedliska
Życie Marii Wirtemberskiej mogłoby być kanwą kostiumowego melodramatu o wielkim rozmachu. Mógłby jej historią zainteresować się wzięty scenarzysta, a sławny reżyser obsadzić w roli księżnej jakąś znakomitą aktorką europejską. Gdyby tylko jej historia była bardziej popularna… Autorkę „Malwiny” znają bliżej nieliczni, a szkoda, bo księżna Maria należy do tych osób, które wciąż nas zaskakują.
Ta dama jest też przykładem na to, że nawet bolesne doświadczenie życiowe można przekuć w sukces. Ale zacznijmy od początku… Maria Anna urodziła się w Warszawie w 1768 roku jako córka sławnych rodziców – Adama Kazimierza Czartoryskiego, pisarza, działacza politycznego, mecenasa sztuki oraz Izabeli z Flemingów, autorki Świątyni Sybilli w Puławach, pierwszego polskiego muzeum. Jej matka była kochanką Stanisława Augusta Poniatowskiego. Małą Marię często nazywano nawet „ciołkówną” od herbu Poniatowskich. Wielu badaczy uważa, że w tych złośliwościach jak najbardziej było ziarno prawdy! Maria wychowywała się początkowo w warszawskim Błękitnym Pałacu. – Znanym wśród artystów, jak i przedstawicieli postępowej myśli Oświecenia – zaznacza dr Marek Adamiec w tekście biograficznym „Maria Wirtemberska”, dostępnym na stronie Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej. Później, w wyniku nieporozumień z królem, Czartoryscy przenieśli się do Puław. Tam odwiedzały ich chętnie liczne znane osobistości, takie jak Franciszek Dionizy Kniaźnin oraz Julian Ursyn Niemcewicz. Księżna Maria chłonęła atmosferę Puław, które nazywano wtedy „polskim Wersalem”. Mówiono tam wiele o sztuce i polityce. – Puławy były pulsem całej Polski, głęboka świadomość wszystkiego, co naród przeżył, tam się najsilniej ujawniała. Wszystkie te zaś elementy chłonęła w siebie wrażliwa, a w pewnej mierze nawet egzaltowana, dusza księżniczki – pisze profesor Konstanty Wojciechowski w opracowaniu do wydania „Malwiny” z 1920 roku, dostępnym na stronie biblioteki polona.pl.
Podobno w panience podkochiwało się skrycie wielu znakomitych gości Czartoryskich. Rodzice postanowili oddać ją jednak księciu Fryderykowi Ludwikowi von Würtemberg-Montbéliard, który był siostrzeńcem króla Prus Fryderyka II i bratem Marii Fiodorowny, przyszłej żony cara Pawła I. Powodowane było to celami politycznymi. Niestety tym samym rodzice skazali córkę na okrutny los. Maria była nastolatką, nazywaną przez bliskich „cichym, wonnym fiołkiem”, kiedy wyszła za mąż za okrytego złą sławą księcia Fryderyka Ludwika. – W małżonku nie tylko nie znalazła ideału, ale nawet choćby człowieka, w pożyciu znośnego. Książę Ludwik był zaprzeczeniem wszelkich ideałów – zaznacza profesor Konstanty Wojciechowski w opracowaniu do „Malwiny” z lat 20. XX wieku. Młoda para osiadła w Prusach. Ostatecznie znaleźli się na Pomorzu Zachodnim, a dokładniej w Trzebiatowie. W 1785 roku para zamieszkała w tamtejszym pałacu, który powitał ich opłakanym stanem, wymagał remontu. Pożycie małżeńskie układało się jeszcze gorzej. – Książę Wirtemberski był osobą brutalną, zrażającą do siebie ludzi, negatywnie nastawioną do Polaków – podkreśla Marcin Rosołowski w tekście „Nieszczęśliwe życie księżnej Marii”, dostępnym na stronie polskatimes.pl. Fryderyk Ludwik tonął w długach, miał awanturniczą przeszłość. Często upokarzał i szantażował żonę, dręcząc ją atakami zazdrości. Życie z księciem było męką, na szczęście Maria Anna odnalazła pewne pocieszenie w synu, który zrodził się z tego związku. Zajmowała się też urządzaniem wnętrz pałacu. Wraz z mężem przeprowadziła remont posiadłości, zamieniając miejsce w bajeczną rezydencję. W Trzebiatowie również rozwijała swoje zainteresowania literackie. Często wracała wspomnieniami do atmosfery puławskiego życia i próbowała jego namiastkę wprowadzić do pomorskiej egzystencji. Na miejscu kwitło życie dworskie. Po jakimś czasie małżonkowie przenieśli się do Polski. Wybuchała wojna. Ludwik Fryderyk miał walczyć za Rzeczpospolitą. Okazał się wtedy nie tylko marnym mężem, ale też nielojalnym żołnierzem. W czasie kampanii, dowodząc frontem litewskim, dopuścił się narodowej zdrady. To przelało czarę goryczy.
Z żony tyrana w La Princesse W***
Polityczna zdrada księcia Fryderyka Ludwika sprawiła, że familia Czartoryskich przeżyła ogromne upokorzenie. Jednocześnie, otworzyło to przed Marią Anną nowe drzwi. – Zażądała rozwodu, zamknęła się w klasztorze – zaznacza profesor Konstanty Wojciechowski w swoim opracowaniu. – Taki był konwenans epoki – podkreśla jednak Marcin Rosołowski w artykule „Nieszczęśliwe życie księżnej Marii”. Proces rozwodowy trwał długo, księżna jednak w końcu odzyskała wolność, choć zapłaciła za to wysoką cenę. Syn Adam trafił pod opiekę ojca. Był to dla niej ogromny cios. Ale nie załamała się. Wyjechała do Wiednia. Tam spędzała zimy, letnie miesiące zaś w Puławach. Najczęściej jednak bywała w Warszawie. Odżyła. – Stała się gwiazdą na towarzyskim firmamencie stolicy marionetkowego państwa, stworzonego przez Napoleona – podkreśla Marcin Rosołowski w swoim tekście. W pałacyku przy ulicy Rymarskiej prowadziła salon literacki. Te kulturalne i towarzyskie spotkania nazywano „błękitnymi sobotami”, w nawiązaniu do koloru będącego wówczas symbolem wyrafinowanego intelektualizmu oraz intymności pełnej wdzięku. Na sobotnich obiadach u księżnej bywali m.in. Jan Maksymilian Fredro, Józef Lipiński, Franciszek Morawski oraz znane damy, cała stołeczna śmietanka. – Wykwintne towarzystwo wysoko ceniło dowcip, gust, wiedzę nie obciążoną pedantyczną erudycją, zręczną konwersację, finezję słowa – pisze we wstępie do publikacji
„Z kręgu Marii Wirtemberskiej: antologia” Alina Aleksandrowicz-Urlich.
Przed tym gronem Maria Anna postanowiła najpierw zaprezentować swój pierwszy duży utwór literacki pt. „Malwina, czyli domyślność serca”. Powieść stała się wtedy głównym przedmiotem dyskusji podczas błękitnych sobót. Prozę Marii przyjęto entuzjastycznie, więc księżna postanowiła ją wydać w druku. „Malwina” ujrzała światło dziennie w 1816 roku. Stała się sensacją salonów towarzyskich oraz zdobyła wiele pochlebnych recenzji krytyków literackich. W czułej powieści znaleziono wiele zalet. Akcję osnutą wokół miłości Malwiny i Ludomira oraz opowiadanie przeplatane listami uznano za wartościowy romans. Powieść była też jednym ze zwiastunów zmian w rodzimej literaturze. Wyróżniała się tym, że łączyła cechy różnych gatunków. Była ogromnym sukcesem literackim Marii Anny! – Ukazała się w momencie, gdy moda na francuszczyznę i kopiowanie obcych wzorów ustępowały modzie na rodzime wzorce – zaznacza Marcin Rosołowski we wspominanym już artykule. Oryginalna powieść nie ustępowała niczym zagranicznym romansom, dzięki czemu doczekała się kilku wydań. Została przetłumaczona na francuski, później rosyjski, a już w XXI wieku: angielski!
Z głębi serca na papier
Dziś „Malwina” uznawana jest za pierwszą polską powieść, która ukazuje życie wewnętrzne bohaterki. Łączy w sobie cechy utworu sentymentalnego, psychologicznego, z kluczem, a nawet gotyckiego. To dzieło nowatorskie oraz oryginalne, które zaliczane jest do ścisłego grona dawnej klasyki literatury polskiej. Warto jednak pochylić się nad źródłami tego dzieła. Badacze i historycy zwracają uwagę na wyraźne wątki autobiograficzne w powieści. To właśnie dla nas, mieszkańców Pomorza Zachodniego, może być interesujące i również zachęcać do bliższego zapoznania się z postacią Marii Wirtemberskiej oraz jej twórczością. – Największą zdobyczą i wartością, jaką niósł z sobą romans, było to, że studium nad wnętrzem duchowym bohaterki odbyła autorka na własnym wnętrzu duchowym – podkreśla w swoim opracowaniu profesor Konstanty Wojciechowski.
Tytułowa Malwina była Marią. Bohaterka książki, jak księżna, została bardzo młodo wydana za mąż, do partnera czuła zaś odrazę ze względu na jego liczne wady. – Po ślubie wyjazd do odludnego zamku w głębi najdalszej prowincji. Tam dopiero występują w całej pełni wszystkie fatalne przywary męża – wymienia w opracowaniu „Malwiny” Konstanty Wojciechowski. Profesor wspomina też o samotności oraz tym, co dla Marii-Malwiny było pocieszeniem, a także, że tytułowa bohaterka, mimo, iż przeżyła okropne chwile, nie poddała się i nawet później znalazła siłę, by pomagać innym, zupełnie jak księżna, która po rozwodzie z pruskim księciem prowadziła działalność filantropijną, edukacyjną oraz patriotyczną. La Princesse W*** niestety nie zaznała małżeńskiego szczęścia podczas pobytu w Trzebiatowie. W książce postać męża Malwiny też jest okrutna, ale samą okolicę, w której mieszkała, mimo ciężkich przeżyć, potraktowała nieco łagodniej. Autorka w powieści napisała, że pocieszeniem jej były: zamkowa biblioteczka, muzyka oraz spacery nad wodą i do lasu. Książkowa Malwina wyjeżdżając z zamku, żegna się też z posiadłością. Mimo, że w tych słowach pobrzmiewają echa żalu, to jest również miejsce na nutkę sentymentu. Możemy mieć chyba nadzieję, że mimo wszystko mąż nie zohydził jej całkowicie tych ziem. Maria była podobno bardzo sympatyczną osobą, która potrafiła dostrzec światło w nawet najczarniejszych chwilach życia. Jedno jest pewne, trudne doświadczenia przekuła w coś dobrego. Z pewnością to także na Pomorzu Zachodnim pojawił się zalążek literackich aspiracji księżnej. Sukces „Malwiny” zachęcił zaś Marię do kontynowania pisarskiej aktywności. Pisywała wiersze, relacje z podróży, drobne szkice historyczne, prowadziła pamiętniki. W pewnym momencie zarzuciła jednak twórczość literacką i skupiła się na działaniach patriotycznych oraz edukacyjnych.
Z lwicy salonowej w kobietę z misją
Maria brylowała w Warszawie. Była muzą poetów, malarzy i muzyków. Znakomici artyści zadedykowali jej wiele swoich dzieł. Miała wielu adoratorów, choć nigdy więcej nie wyszła za mąż. Po powstaniu listopadowym przeniosła się do Galicji. Po śmieci ojca, na stałe zamieszkała z matką w Puławach. Już wcześniej była filantropką oraz działała na rzecz narodu, teraz się temu poświęciła. Prowadziła działalność edukacyjną. Pielęgnowała historyczne pamiątki i wspomnienia o ojczyźnie. Puławy zyskały wtedy rangę ośrodka, który przygotowywał grunt dla wielkiego odrodzenia poezji oraz literatury polskiej. Na starość musiała jednak zmienić miejsce pobytu. – W 1837 osiadła na stałe w Paryżu w domu brata, księcia Adama Jerzego – zaznacza dr Marek Adamiec w tekście „Maria Wirtemberska”. Mimo sędziwego wieku, zachowała sprawność umysłu, wciąż była pełna dobra i serdeczności dla innych. Podobno mile wspominał ją Adam Mickiewicz, a Chopin zadedykował jej kilka mazurków. Zmarła w 1854 roku.
Księżna Maria Anna była jedną z twórczyń polskiej literatury preromantycznej. Przetarła szlaki dla naszych wielkich pisarzy. Dla lokalnych miłośników historii oraz literatury pewnie ciekawą jest myśl, że na kształt nowatorskiej „Malwiny” wpływ miało Pomorze Zachodnie. Innym ta postać może służyć za wzór wytrwałości oraz pogody ducha. A jeśli ktoś zechce odwiedzić pałac w Trzebiatowie, mała podpowiedź na zakończenie: zwiedzanie najlepiej zacząć od lektury powieści Marii Wirtemberskiej.
autor: Karolina Wysocka/ foto: Wikipedia, archiwum prywatne/ źródła: M. Adamiec „Maria Wirtemberska” (literat.ug.edu.pl); M. Rosołowski „Nieszczęśliwe życie księżnej Marii” (polskatimes.pl), „Malwina”, wstęp Wojciechowski Konstanty, Krakowska Spółka Wydawnicza, 1920 (polona.pl); A. Aleksandrowicz-Urlich, „Z kręgu Marii Wirtemberskiej: antologia” (biblioteka.kijowski.pl); kultura.trzebiatow.pl