Kuchnia Babel, czyli kulinarne pamiątki z wakacji

Autor

Szymon Kaczmarek

Nie mówcie tego swoim dzieciom, ale najsmaczniej uczyć się geografii na pamiątkach z wakacji.

Uzo z Rodos, jak byliśmy w czerwcu w Grecji, rakija?...aaa! to z Chorwacji, pamiętasz z Frankowskimi na kampingu?

Kulinarne programy w TV, mnogość informacji w internecie sprzyjają poznawaniu kulinarnych zwyczajów z różnych stron świata.

Po wakacyjnych podróżach przybywa nam w kuchni różnych flaszeczek, flakoników, torebek z kolorowymi proszkami. Rozleniwieni upałem i egzotyką, człapiąc po marketach na Tureckiej Riwierze, czy ryneczku innego dalekiego kraju, z naiwną łatwością dajemy się naciągnąć miejscowemu handlarzowi na zestaw "naturalnych" przypraw, najprawdziwsze z prawdziwych  "specjalitety" miejscowej kuchni, czy "jedyną oryginalną" butelkę czegoś mocniejszego.

Czasami bywa, że naprawdę wiemy CO kupujemy i jak to wykorzystać w domowym pichceniu.

I tak z Hiszpanii przywieziemy aromatyczną jamón iberico (dojrzewającą, wędzoną w zimnym dymie szynkę wieprzową), z Afryki Północnej berberyjski garnek tadżin, lub pikantny ser owczy kefalotiri z Grecji. Coraz częściej już przed wyjazdem staramy się poznać specyfikę regionu naszej podróży i udajemy się tam z gotową listą kuchennych zakupów.

Wielu z nas, zainteresowanych przecudnym smakiem serwowanej potrawy zapisuje sobie przepisy na pomidorowe gazpacho, lub paellę, by odtworzyć te smaki po powrocie do domu. To między innymi w taki właśnie sposób powstała moda na Fusion Cuisine, czyli: Wszechświatową Interkulturową Kuchnię Artystyczną (tłumaczenie jest wymysłem autora).

W fusion nie tylko można łączyć różnorodne składniki i przyprawy, smaki, ale także sposoby ich przygotowania i podania. To prawdziwe pole do popisu dla odważnych amatorów kuchennych eksperymentów. Niewiele osób wie, że tradycyjne włoskie spaghetti, to nic innego, jak połączenie klusek z Chin i pomidorów, których ojczyzną jest Ameryka. Nasz bożonarodzeniowy karp po żydowsku jest oczywistym przykładem na funkcjonowanie tego typu kuchni od wielu lat. Ale ryba po grecku już nie i Grecy o tym dobrze wiedzą.

O ile mieszanie tradycji na talerzu nie przeszkadza mi zupełnie, o tyle z mieszaniem smaków bywa już różnie. Niekoniecznie bowiem musi smakować krewetka w kapuśniaku, ale w pomidorowej, lub ogórkowej jawi się już ciekawie.

No i jeszcze jeden ważny aspekt: jak pisze Anna Kierzek na jednym z portali kucharskich: "Potrawa fusion różni się na talerzu od tradycyjnego dania – kompozycja jest niemalże artystycznym dziełem nawiązującym niejednokrotnie do konkretnych nurtów w sztuce – minimal artu czy futuryzmu." I tu jest pies pogrzebany razem ze swoją miską. "Minimal art" i "futuryzm" dobre są na ścianach galerii, nie na talerzu!

Uwierzcie mi, nowoczesna potrawa nie musi przypominać grafiki Picassa. Można ją podać w bardzo tradycyjny sposób i takie połączenie współczesnego smaku z głębokim talerzem, czy miską również będą świetnym przykładem Fusion Cuisine.

Czasami garstka egzotycznych przypraw lub owoców dodana do rodzimej pomidorówki, albo mielonego może przynieść nadspodziewanie smaczne efekty. Już wiele lat temu przestałem się obawiać imbiru, trawy cytrynowej, szafranu, kurkumy. I Was namawiam gorąco do podobnych eksperymentów, choć z pewnością bez ofiar się nie obędzie. Ileż to razy w wielkim wstydzie i w tajemnicy przed Gośćmi wylewałem spaskudzoną zupę ! Ale nauka nie poszła w las (chyba, że na grzyby).

Oto przykład:

Tym razem skosztujmy placków ziemniaczanych z sosem prawdziwkowym, oczywiście w wersji fusion krok po kroku:

Krok 1 (a nawet wiele kroków) – Pójść na grzyby i znaleźć co najmniej 10 prawdziwków, kilka kurek, trzy podgrzybki.
Krok 2 (wstępny) – Grzyby umyć, dokładnie osuszyć, pokroić na kawałki, oprószyć delikatnie solą i smażyć na oliwie przez kilka minut z dwóch stron aż się zrumienią. Pod koniec smażenia dodać dwa ząbki czosnku, zrumienić, dodać masło i wymieszać.
Krok 3 (zasadniczy) – Grzyby i czosnek wyjąć na chwilę, na patelnię wlać 1/2 szklanki wody, zagotować, rozpuścić w niej bulion.
Troszkę pogotować, zmniejszyć ogień i dolać śmietanę. Dodać odłożone grzyby i czosnek, sos wymieszać, doprawić pieprzem. Zdjąć z ognia, gdy sos będzie odpowiednio gęsty.
Krok 4 (prawie ostatni) – wykombinować od Mamy albo Babci (One robią je najlepiej) placki ziemniaczane. Polać je sosem.
Krok 5 (fusion) – na wierzchu ułożyć kostki ananasa i cząstki mandarynki, zamknąć oczy i wyobrazić sobie plażę nad Pacyfikiem.

P.S. Wersja bez owoców jest wersją staropolską i jako taką należy ją popić rodzimym trunkiem, w staroświeckim  kieliszku na stopce.
Smacznego.

Prestiż  
Wrzesień 2011