Własnego nie chwalicie, bo cudzego nie znacie!
Nie ma się co oszukiwać, obiegowa opinia o motocyklistach w naszym kraju nie jest pozytywna.
W czasach szkolnych w przeciągu pięciu lat miałem cztery nauczycielki języka niemieckiego. Jedna ledwo wystawała znad biurka, druga była starsza od węgla, trzecia pokazywała za dużo, a czwarta była kosmitką. Nie nauczyły mnie niczego, a jedynym pozytywem był fakt, iż z okna klasy mogłem oglądać parking przepełniony motocyklami. Marzyłem o tym, iż pewnego dnia stanę się dumnym posiadaczem jednego z nich. Początki były ciężkie, ale w końcu wjechałem do świata jednośladów.
Pomimo, że miałem czyste konto już na samym początku zaszufladkowano mnie jak dawcę nerek, potencjalnego mordercę i jeżdżące warzywo. To przykre, ale właśnie tak postrzegani są motocykliści w RP.
Oczywiście zdarzają się delikwenci urywający lusterka w korkach, jeżdżący na jednym kole między samochodami i straszący biedne staruszki wkręcając silniki do odcięcia zapłonu. Jednak cała reszta 99% motocyklistów czerpie radość z jazdy i stara się bezpiecznie przejechać z punktu A do punktu B, jednak w oczach innych kierowców postrzegani jesteśmy jak ta 1% nisza. Najgorsze jest to, iż większość z tych pesymistów kompletnie nie ma pojęciach co się dzieje za naszymi granicami.
Wystarczy przejechać wschodnią granicę. Przykładowo dla Ukraińców pojęcie droga znacznie wykracza poza granicę ustaloną przez betonowy krawężnik. Jak nie ma miejsca to chodnikiem da się radę, a jak i tam tłoczno pozostaje przecież jeszcze trawa i pas zieleni. Blokowanie skrzyżowań, zajeżdżanie drogi i cwaniactwo są tam na porządku dziennym, a pasem do skrętu w lewo czy też w prawo jedzie się praktycznie w dowolnym kierunku. Nawet kiedy złapie nas policja sprytnie schowane w dowodzie 100 ukraińskich hrywien sprawia, iż miły pan funkcjonariusz dostaje nagłej amnezji. Dla niewtajemniczonych dodam, że w naszej walucie to ok. 30 zł. No, ale ktoś powie, że na wschodzie zawsze było inaczej. Takie osoby zapraszam do słonecznej Italii.
Włosi mają fioła na punkcie stylu, tam dobry wygląd jest dużo ważniejszy niż zachowanie odpowiedniego kierunku jazdy, a zapinanie pasów jest postrzegane jako przejaw braku pewności siebie. Miejscowe dzieciaki przejeżdżają na skuterach między samochodami z prędkością dźwięku, a w lukę, która ich oddziela z trudem dałoby się wcisnąć kartkę papieru. Starsi faceci nie są gorsi. Wcześniej myślałem, że palenie papierosa, kierowanie skuterem i jednoczesne prowadzeniem rozmowy przez telefon komórkowy jest zarezerwowaną sztuką cyrkową dla wybrańców, jednak we Włoszech każdy przeciętny facet robi to bez większego wysiłku. Nie zdziwiłbym się gdyby jeszcze udałoby mu się przy tym pić świeżo zrobione espresso.
We Francji dzieciaki znudzone podpalaniem samochodów wsiadają na swoje jednoślady i kontynuują walkę na drodze. Widząc wolno i cicho jadącego młodzieńca przechodnie współczują mu dedukując, że jest on zapewne chory. Jeśli przypadkowo powiesz swoim kolegom, że nie umiesz jeździć na tylnim kole z miejsca dostajesz przydomek „wafel”, a jak uda się wam przejechać bezstresowo i bez stłuczki Łuk Triumfalny znaczy to jedynie, że jest czwarta nad ranem.
W Polsce naprawdę nie jest tak źle! Nikt nawet nie jest świadom, że rowerzyści w zeszłym roku spowodowali o 50% więcej wypadków niż motocykliści, ale wystarczy jak ktoś zobaczy jakiegoś degenerata i od razu wyrabia sobie opinię krzywdząc tym samym tych naprawdę porządnych. Jesteśmy niestety tak skonstruowani, ale w Polsce zawsze było dziwnie i chyba dlatego tak bardzo kocham ten kraj.