Zbieraj odpady i bądź trendy

Autor

Aneta Dolega

Dziś już nikogo nie dziwią artyści, którzy w poszukiwaniu nowych rozwiązań sięgają po różne, czasem bardzo oryginalne środki wyrazu. Nikogo także nie zaskakuje materiał, którym posługują się w swojej pracy, nawet jeśli do stworzenia dzieła wykorzystują śmieci.

Temat recyklingu, czyli przetwarzania odpadów, od lat poruszają ekolodzy, którzy zachęcają do przestrzegania zasady 3R – czyli „Reduce, Reuse, Recycle" – ogranicz kupowanie zbędnych rzeczy, użyj ich ponownie i zutylizuj je. Rzeczy, które na co dzień wyrzucamy mogą mieć kolosalną wartość. To tworzywo, które w rękach artysty ma szansę nabrać nie tylko nowego znaczenia, ale przede wszystkim zupełnie nowego kształtu.

Ze śmieci powstają instalacje, obrazy, ubrania. Istnieją całe parki rozrywki, do których budowy zostały wykorzystane odpady przemysłowe. Trash art narodził się w Afryce. Afrykanie od zawsze bardzo niechętnie pozbywali się starych przedmiotów. Często rzeczy codziennego użytku spełniały po kilka funkcji, często przechodziły z ręki do ręki. A wiadomo: co człowiek to idea. Stąd Afrykanie tworzą dzieła sztuki, których nie powstydziliby się najwięksi artyści sztuki współczesnej. Kilka lat temu, by pokazać na czym dokładnie to polega, w Johannesburgu otworzono wielką „śmieciową” wystawę pn. „The Fantastic Rubbish Art Exhibition". Z kolei w Ugandzie zrobiono specjalny pokaz mody, gdzie zaprezentowano wymyślną biżuterię, oczywiście także wykonaną ze śmieci.

Pisuar jak fontanna

Trash art dotarł do Europy i Ameryki. Tutaj za jego prekursora uważa się francuskiego rzeźbiarza i malarza Marcela Duchampa, który w 1917 roku na wystawie w Nowym Jorku przedstawił pisuar jako dzieło zatytułowane „Fontanna". Inni artyści Kurt Schwitters i Max Ernst, w latach 20. wykorzystywali znalezione na śmietnikach odpady do tworzenia trójwymiarowych kompozycji. Recykling w sztuce i modzie to obecnie trend światowy, opierający się na idei rozsądnego gospodarowania odpadami i trosce o losy naszej planety.
Jedną z najbardziej znanych instalacji wpisujących się w nurt śmieciowej sztuki jest „Trash people” autorstwa HA Schulta. Niemiecki artysta przez pół roku stworzył, głównie z puszek, 1000 ludzkich postaci. Instalacja zwiedziła większość świata, w tym Barcelonę, Nowy Jork, piramidy w Egipcie i Wielki Mur w Chinach. Inne najsłynniejsze dzieło rodem ze śmietnika znajduje się w Los Angeles. Simon Rodia zbudował kilka rzeźb zwanych „Watts Towers". Wykonane są z rur stalowych owiniętych siatką i pokrytych zaprawą. Dwie z nich mają blisko 30 metrów wysokości. Innym przykładem trash artu w sztuce jest jedna z nowojorskich restauracji, której wystrój stanowią rzeczy ze śmieci. Goście znajdą tam fotele i sofy wycięte ze starych wanien, lampy wykonane z materiałów opakowaniowych czy krzesło z zardzewiałej stali i spróchniałego drewnianego manekina.

Robot z odzysku

Na naszym podwórku także istnieją twórcy działający w obrębie śmieciowej sztuki, tacy jak mieszkająca w Szczecinie Monika Szpener, której ławki zbudowane z odpadów przeszły już do historii, czy inny lokalny artysta Patryk Brodniewicz, autor niesamowitych Trashbotów, czyli robotów z recyklingu.

— Podstawowym materiałem do tworzenia Trashbot'ów są śmieci. Buduje się je jeden dzień, lecz części do nich zbiera się czasem miesiącami — opowiada o swoich „pupilkach” Patryk. — Pewnego razu dorwałem stary aparat, budzik i kilka śrubek. Połączyłem to z sobą, dodałem „kończyny" i powstało „TO COŚ". Patrzyło na mnie fotograficznym okiem, pomyślałem, że jest fajne i nazwałem Śmieciarz. Później nazwa ewoluowała do Trashbot'a. Nie jest to mój oryginalny pomysł, raczej inspiracja filmem animowanym „Roboty" z 2005 roku, na którym byłem z synem. Robię je bo podobają się moim znajomym, którzy zaczęli gromadzić przedmioty już im niepotrzebne i przynosić je do mnie. Tak zaczęły powstawać różnej wielkości rzeźby. Po pewnym czasie każdy z Trashbot'ów zaczął nabierać charakteru, dostał imię i opis jego upodobań.

Zafoliowane w sukienki

Trash art to jedno, a trashion to drugie. Moda wciągnęła bardzo szybko ideę przetwarzania odpadów i stworzyła własny nurt oparty na recyklingu. Tutaj projektanci mają ogromne pole do popisu i niekończący się materiał do tworzenia kolekcji. Świetnym przykładem wykorzystania odpadów w modzie jest koszalińska firma HO-LO produkująca stylowe torby i portfele z banerów reklamowych. Projekty HO-LO są nie tylko oryginalne i estetycznie wyszukane, ale także niepowtarzalne, bowiem powstaje tylko jeden egzemplarz każdego projektu. Unikalność i niepowtarzalność mody śmieciowej to jej największe zalety. O tym wie najlepiej szczecińska fotograf i stylistka Katarzyna Smolińska, która robi suknie z folii.

— Z worków na śmieci, foli aluminiowej, malarskiej oraz tej którą się kładzie pod panele, można stworzyć praktycznie każdy krój jaki cię interesuje. Wystarczy pomysł, szczypta kreatywności, trochę taśmy i zszywek lub innych materiałów, którymi można wszystko spiąć w całość — zdradza tajniki swoich projektów Kasia. — Efekt może być naprawdę zadziwiający. Przede wszystkim bardzo niskim kosztem można stworzyć kreację, która na fotografii będzie wyglądać gustownie, awangardowo, w zależności od twoich potrzeb. Oczywiście takie ubranie jest całkowicie jednorazowe i chyba to jest w nim najlepsze. Bo jest to kreacja na jeden wieczór.

Luksusowe śmieci

Pod nazwą trashion kryją się biżuteria i ubrania wykonane z odpadów. Początki tego zjawiska wiążą się z nazwiskiem amerykańskiej projektantki Ann Wizer, która w 1990 roku przedstawiła serię ubrań wykonanych z plastikowych odpadów. Odzież z recyklingu zaczęła się pojawiać na pokazach mody w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Nowej Zelandii, gdzie też w 2004 roku powstało samo pojęcie. Trashion to także przedmioty użytkowe. Zegary ze starych płyt winylowych, meble ze zużytych desek surfingowych, wieszaki ze starych kartonów. I tak, Michelle Brand zaprojektowała żyrandole i zasłony z pociętych butelek plastikowych, Fanny Chen stworzyła wazon z wytłoczek po jajkach, a Melinda Merinsky jako lampy użyła starego miksera.

Projektanci prześcigają się w pomysłach na wykorzystanie ekologicznych produktów. Niektóre są zabawne, inne tylko przyciągają uwagę, a niektóre autentycznie zachwycają. Wychodzi na to, że być eko to znaczy być modnym.

Patryk Brodniewicz z odpadów tworzy Trashboty. Każdy z nich ma imię i osobowość. Oto trójka z nich:

1. Plasterek jest wielbicielem nocnych wypadów do lodówki. Uwielbia przyklejać się do wszelkich metalowych przedmiotów dzięki swym siłom magnetycznym. Bardzo lubi śrubki i nakrętki. Jest fanem muzyki klasycznej i wzmacniaczy lampowych.

2. Pan Protax Singer uwielbia obserwować przyrodę, co ciekawsze pozwala czasami spojrzeć na nią własnym okiem. Jego główną funkcją jest przechowywanie
drobiazgów – najchętniej przechowuje klucze do mieszkania. Lubi kanały przyrodnicze, ceni twórczość Leonarda da Vinci, panicznie boi się latać samolotem.

3. Red Feroce to wielbiciel wyścigów Nascar. Porwany w dzieciństwie przez japoński gang samochodowy, musiał odliczać czasy przejazdów w nielegalnych wyścigach ulicznych. Uciekł z gangu w latach 80-tych w kradzionym Lamborghini. Chętnie służy pomocą techniczną, nie daje się jednak namówić na odmierzanie czasu. W ramach protestu zgolił wąsy.

Prestiż  
Wrzesień 2011