Wytańczyć marzenia

Marzena Stachura i Sławek Sochacki

Autor

Weronika Bulicz

Marzena i Sławek – para taneczna i małżeństwo, rodzice Łukasza, mieszkańcy Los Angeles. Przed dziesięcioma laty wyjechali do Ameryki, by rozwijać się jako zawodowi tancerze. Odnaleźli tam szczęście, założyli rodzinę i zyskali nową pasję. American Smooth – to styl taneczny, w którym zdobyli tytuły mistrzów: USA i świata.

Gdy Marzena i Sławek pojawiają się w naszej redakcji, od razu robi się gwarno – witają się, śmieją, żartują. Amerykański optymistyczny styl bycia zdążył się im udzielić. Na pierwszy rzut oka nie wyglądają jak tancerze – wyglądają naturalnie, ubrani na luzie, w stonowanych barwach… Zdradza ich nienaganna postawa, płynne ruchy przy każdym kroku. Na parkiecie, w turniejowych strojach i stylizacjach zmieniają się niemal nie do poznania…

Daleko i blisko

Właśnie odwiedzili Polskę na święta – każde Boże Narodzenie spędzają w domu, odwiedzają rodzinę, wracają na chwilę do domu. Chcą, by ich trzyletni synek Łukasz wiedział, skąd pochodzi, ale też miał kontakt z najbliższymi, którzy na co dzień są daleko. Okres gwiazdkowo – noworoczny to też moment, by zaplanować następny rok. – Jesteśmy zwykłymi młodymi rodzicami – opowiadają tancerze. – To jasne, że dziadkowie chcą pomagać i uczestniczyć w wychowaniu naszego dziecka dlatego podczas pobytu w Polsce planujemy kolejne przyjazdy dziadków, cioć i wujków Łukasza na cały rok!

Tym sposobem rodzina jest blisko, Marzena i Sławek nie czują się osamotnieni. Łukasz dobrze zna bliską rodzinę, a oni – nie ma co ukrywać – mają możliwość zobaczenia USA.

– Układamy plany tak, by np. moja mama miała okazję zobaczyć Nowy Jork, jeśli jeszcze tam nie była – mówi Marzena. Gdy mają już plan turniejów, w których chcą wziąć udział, dobierają terminy przyjazdów rodziny tak, by każdy zobaczył w Ameryce coś ciekawego. I oczywiście, dopingował ich w tańcu.

Ich dom to teraz Los Angeles, gdzie z okna mieszkania widzą zieleń, podobną, jak w Polsce.

Życie wypełnione pasją

Ani Marek, ani Marzena zapewne w najśmielszych snach nie przewidywali, że zostaną kiedyś mistrzami Ameryki i świata. W dodatku w tańcu! Marzena, rodowita szczecinianka pochodzi co prawda z rodziny „z tradycjami” – tancerzami są jej rodzice, tańczy także siostra. Ona sama zaczynała w wieku 7 lat, a więc i tak dość późno. To jednak dopiero pierwsze próby. Na dobre jej przygoda z tańcem i ciężka praca zaczęły się, gdy miała 15 lat.

– Znalazłam partnera, chłopaka, który mi się podobał, więc przekonałam się, że warto tańczyć – śmieje się tancerka.

Podobnie Sławek, który mieszkał w Myśliborzu – od dziecka lubił uprawiać sport, jednak taniec zainteresował go dopiero, gdy był 17-latkiem. – Zacząłem tańczyć przez dziewczynę – opowiada. – Była bardzo utalentowaną tancerką i to dzięki niej połknąłem bakcyla. Trener nie widział we mnie potencjału, twierdził, że klasa C to wszystko, na co mnie stać, więc sugerował bym się nadmiernie nie angażował. Pomylił się, ponieważ już rok później zdobyłem klasę A w tańcach standardowych i latynoamerykańskich (klasy są przyznawane tancerzom przez sędziów turniejowych, przyp. red.) – śmieje się Sławek.

Sławek doszedł do najwyższego poziomu naprawdę ciężką pracą. Oboje z Marzeną twierdzą zresztą, że talent to nie wszystko, a tylko dziesiąta część sukcesu. Cała reszta to rzetelna ciężka praca i zaangażowanie – tak jest w każdym sporcie czy w pracy w ogóle. Najwyższy poziom osiągają tylko ci, którzy potrafią poświęcić się doskonaleniu techniki.

Gdy Sławek i Marzena trafili na siebie, wiedzieli, że będzie im razem po drodze… – Nasz pierwszy wspólny trening trwał… 21 godzin – wspominają.

Później tańczyli jako para amatorska, zdobywając liczne wyróżnienia, m.in. drugie wicemistrzostwo Polski w kategorii 10 tańców (czyli kombinacji dwóch stylów – standardowego i latynoamerykańskiego).

– To było tuż przed wyjazdem, w 2002 roku – opowiada Sławek. – Kilka dni później siedzieliśmy już w samolocie do Los Angeles – wspomina.

Propozycja wyjazdu do USA padała kilkakrotnie ze strony trenera pary – Richarda Portera. Pod koniec 2001 roku, gdy znów o tym wspomniał, Sławek zgodził się bez wahania. Marzena potrzebowała chwili, by się zastanowić. Jednak wizja tańca pod okiem najlepszych trenerów na świecie przeważyła – podjęli decyzję o wyjeździe.

Mimo odległości wciąż tańczyli w Polsce, odnosząc sukcesy jako para zawodowa. W 2006 roku zdobyli tytuł wicemistrzów Polski, później reprezentując nasz kraj zajęli 9 miejsce na Mistrzostwach Europy.

Ich wyjazd za ocean był starannie przemyślany i zaplanowany. Porter był zapraszany do największych studiów tańca, tam też zaangażowani zostali Marzena i Sławek, jako instruktorzy. Na początku wiele musieli się nauczyć, poznać styl pracy i działania Amerykanów etc. Czy od razu planowali zostać na dłużej? – Pierwszy kontrakt zakładał, że zostaniemy trzy lata, po tym czasie chcieliśmy wrócić – przyznają. – Jednak, gdy padła propozycja, byśmy przenieśli się do studia pod Los Angeles, zgodziliśmy się – wspominają. Pracowali tam kolejnych pięć lat, ucząc innych, sami trenowali po skończonej pracy, czyli po 22.00. Wszystko to się opłaciło – zaaklimatyzowali się, doszlifowali język i odnaleźli nową pasję.

– Trudno uwierzyć, że to już prawie 10 lat… – zamyśla się Marzena.

Taniec, który wyraża emocje

American Smooth to styl tańca, oparty na tańcach standardowych, latynoamerykańskich wymieszanych np. z elementami jazdy figurowej na łyżwach – jak charakterystyczne obroty i figury. American Smooth wygląda zatem bardzo efektownie: tancerze płynnie przechodzą od typowego dla tańców standardowych trzymania zamkniętego do bardziej swobodnych ruchów w otwartym trzymaniu charakterystycznym dla tańców latynoamerykańskich i pozycji „cienia”. Całość poszerzona jest jeszcze o imponujące figury i obroty. Jest to styl zostawiający z boku sztywne zasady klasycznego tańca towarzyskiego, by mógł być tańczony turniejowo, musi operować regułami nie do złamania – jedna z reguł zakłada, że tancerz musi cały czas choć jedną stopę trzymać na parkiecie, dlatego pełne połączenia i układ w stylu „Dirty Dancing” nie wchodzi w grę.

American Smooth tym także różni się od klasycznego tańca towarzyskiego, że pozwala tworzyć takie układy choreograficzne, które czynią z tancerzy aktorów – mogących opowiedzieć swoim tańcem historię, wyrazić emocje, dopasować swój taniec do klimatu muzyki. – To wielka frajda – mówią zgodnie Marzena i Sławek. – Przy zachowaniu istotnej dla nas techniki, zabawie oryginalnymi figurami, możemy jeszcze dodatkowo wyrażać na parkiecie siebie, pokazywać w tańcu coś więcej niż perfekcyjne kroki i ruchy – dodają.

– Długo broniliśmy się przed American Smooth, bo wydawał nam się niedopracowany, gdy oglądaliśmy pary tańczące w tym stylu, brakowało nam w nich techniki właściwej dziesięciu tańcom tańczonym na Starym Kontynencie, brakowało dobrze trzymanej ramy, płynnych przejść między trzymaniami zamkniętym i otwartym.

Nie widzieli się w tym stylu, ale ich trenerka nie dała za wygraną i namówiła ich, by spróbowali. Zakochali się w tym tańcu, który obok możliwości pokazania perfekcyjnej, szkolonej przez lata techniki, pozwala też wyrazić emocje, daje tancerzom interpretacyjną swobodę, poczucie wolności i zabawy. Nie oznacza to wcale, że nie wymaga ciężkiej pracy – bez wprawy trudno byłoby zatańczyć American Smooth na turnieju. – Gdy na parkiecie znajduje się 14 par, każda wykonuje akrobatyczne niemal figury, np. tancerka obraca się kilkadziesiąt razy wokół własnej osi z drugą nogą uniesioną wysoko w górze, jak na łyżwach to staje się niebezpieczne, jeżeli nie ma się wprawy w takim tańcu – opowiada Marzena.

Marzena i Sławek szybko opanowali tę sztukę i już po roku zostali mistrzami USA i stali się propagatorami tego stylu. Mimo iż do tej pory w American Smooth można tańczyć tylko cztery tańce – walca, tango, foxtrota i walca wiedeńskiego. Nową propozycją jest american quickstep.

Najwięcej czasu zabrała im nauka foxtrota w stylu American Smooth. Ten taniec jest bardzo mało europejski, za to jest kwintesencją amerykańskiego stylu, jest broadwayowski, jakby wyjęty z musicali. – Dlatego po kilku godzinach treningów, postanowiliśmy zainspirować się właśnie starymi filmami – opowiada Marzena. – Została nam pokaźna kolekcja musicali – dodaje Sławek. Ich ulubiony musical to „The Band Wagon” z Fredem Astairem i Cyd Charisse.

Praca za Wielką Wodą…

Marzena i Sławek podkreślają zgodnie, że w Ameryce będą mogli tańczyć jeszcze długo, w Polsce już teraz pomału wysyłano by ich na emeryturę.
– W USA co tydzień mamy do wyboru dwa turnieje dla zawodowców lub ciekawe propozycje dla amatorów – opowiada Marzena. – W Polsce, jeśli nie ma się pieniędzy na wyjazdy na turnieje europejskie, np. najważniejszy w Blackpool w roku naprawdę niewiele się tańczy.

W stanach po prostu ma się okazję, by zaistnieć. Ogromna jest też potrzeba ludzi, by uczyć się tańca. – Na co dzień trenujemy, w weekendy jeździmy na turnieje, ale także uczymy w szkole tańca, prowadząc grupy i zajęcia indywidualne. Gdy mamy uczniów, którzy chcą próbować swoich sił na turniejach, tańczymy z nimi – dodaje.

Sławek ma np. uczennicę, z którą zdobywa laury w kategorii 70 plus! Takie turnieje, gdy uczniowie odnoszą sukcesy to też dobra okazja, by profesjonalny tancerz zaistniał w świecie tanecznym.
American Smooth coraz bardziej się rozwija. Do tej pory organizowano turnieje głównie w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Kostaryce oraz Nowej Zelandii i Meksyku. W tych krajach zdobywa coraz większą popularność, a i do Europy zaczyna się powoli przedzierać. W największych turniejach udział biorą dziesiątki par, a sędziowie oglądają nawet kilkanaście tysięcy tańców w ich wykonaniu (np. w Nowym Jorku).

Amerykańskie turnieje coraz częściej sędziują tancerze, którzy w klasycznych tańcach osiągnęli wszystko, o czym tancerz może marzyć. Oglądając taniec w nowym stylu, wydaniu bardziej emocjonalnym i spektakularnym, dostrzegają w tańcu nowy wymiar.

– To cudowne, gdy podchodzą do nas, mówiąc, że jesteśmy dla nich inspiracją! – cieszy się Marzena. – Nasi mentorzy widzą w nas idoli, to bardzo niezwykłe i wspaniałe uczucie!
Zaletą tego stylu jest jego efektowność, atrakcyjność dla amatorów i obserwatorów, emocje, jakie budzi w samych tancerzach i w widzach. Czy to przyszłość tańca towarzyskiego? Na pewno nowy rozdział w historii tańca. Tymczasem trzymajmy kciuki za kolejne sukcesy naszych ludzi za oceanem.

American Smooth to styl tańca wywodzący się właśnie z USA. Czerpie z klasycznych tańców standardowych i latynoamerykańskich, mieszając ich elementy, robiąc miejsce na emocje, historię opowiadaną między partnerami. Póki co w tym stylu można tańczyć cztery tańce: walca, walca wiedeńskiego, foxtrota i tango. Marzena Stachura i Sławek Sochacki tańczą American Smooth od ponad dwóch lat. W pierwszych Mistrzostwach USA, w których uczestniczyli, zajęli II miejsce, w kolejnych, we wrześniu 2010 zostali mistrzami. Na Mistrzostwach Świata w Ohio w listopadzie 2010 zdobyli tytuły mistrzowskie we wszystkich czterech tańcach. W roku 2011 udało im się obronić oba tytuły oraz zdobyć po raz pierwszy tytuł Mistrzów Świata w American Smooth Showdance.
W grudniu Marzena i Sławek wraz z Akademią Tańca i Fitnessu ze Szczecina zorganizowali szkolenie z American Smooth po raz pierwszy w Polsce.  Mają nadzieję, że uda się rozbudzić miłość do tego pięknego stylu tańca także w Polsce.

Prestiż  
Styczeń 2012