Polski tenis na jubileusz
Z turniejem związany jest od 20 lat albo to raczej turniej z nim związany jest od tamtej pory. Krzysztof Bobala sam mówi, że turniej to jego drugie dziecko, oprócz 13-letniej Martyny.
Jakie zdarzenia z turniejów zapamiętał najlepiej, jak w ubiegłym roku sprowadzał gwiazdę turnieju Karolinę Woźniacką? O tym opowiedział nam przed jubileuszowym Pekao Szczecin Open.
Które zdarzenia z tych 19 turniejów sprawiły Ci nawięcej radości i satysfakcji?
- Dwa zapamiętałem szczególnie. To było chyba w 1998 roku, gdy pierwszy raz zamontowano trybunę mobilną, co znacznie zwiększyło pojemność widowni na korcie centralnym. Nie wierzyłem, że kibice zapełnią trybuny w całości podczas turnieju. Grzesiek Bargielski był innego zdania i założyliśmy się o butelkę whisky. No i wygrał, bo podczas meczu Novaka bodajże z Czerkasowem był komplet ludzi, co zaskoczyło nawet tenisistów. To był najmilej przegrany zakład w moim życiu.
A druga sytuacja, to gdy w hali Bercy w Paryżu odbierałem nagrodę za najlepiej zorganizowany challenger roku. Nagrodę wręczali nam Andy Roddick, Gustavo Kuerten i Carlos Moya. A ja, tenisowy „wariat”, mogłem uścisnąć dłoń tym, których wcześniej znałem tylko z telewizji.
Aż w końcu gwiazdy tenisowe zaczęły przyjeżdżać do nas.Jak udało się wam ściągnąć Karolinę Woźniacką w ubiegłym roku?
- Dowiedziałem się, że Karolina wybiera sie do Polski, konkretnie do Torunia w sprawie akademii, którą tam otwierała. Później okazało się, że jej tata Piotr jest udziałowcem w jakimś biznesie w Szczecinie. Wiedząc o tym, dotarłem do managementu Karoliny i zacząłem negocjować warunki finansowe przyjazdu. Na początku były one zaporowe, ale jako sponsor pojawiła się jeszcze duńska firma Netto, a wiadomo, że Karolina mieszka w tym kraju, więc negocjacje zakończyły się sukcesem
Ile trzeba było zapłacić za jej przyjazd ?
- Nie powiem tego, bo to jest tajemnica handlowa. Mogę zdradzić, że udało się nam „urwać” kilkadziesiąt tysięcy złotych z pierwszej ceny i nie było to drogie przedsięwięcie, a marketingowo turniej i Szczecin zyskały bardzo dużo.
A Karolina nie gwiazdorzyła w żadnym momencie ?
- Absolutnie! Wręcz przeciwnie, jest ona całkiem normalną dziewczyną. Oczywiście zamieszkała w Radissonie, bo takie były uzgodnienia, ale jadła w turniejowym namiocie. Byłem pod wrażeniem jej profesjonalnego podejścia do wszystkiego. Nie zapomnę jak przed wyjściem na korty spytała ojca, czy ma nałożyć żółtą koszulkę, z tego względu, że i barwy jednego ze sponsorów są żółte. Pokazywała pełny profesjonalizm.
W tym roku nie będzie specjalnej gwiazdy z zagranicy, ale będziemy mieli własne. Przyjadą Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg.
- I o to nam chodziło. Przecież oni w Szczecinie się dobrali, tutaj wygrali jeden z pierwszych turniejów. Chcemy, żeby było dużo polskich akcentów i żeby nasi tenisiści odnosili tutaj sukccesy. W ostatnich latach zrobiliśmy się imprezą towarzyską, brakowało mi trochę tenisa. Miałem wrażenie, że więcej osób pije kawę w ogródkach na obiekcie, niż ogląda mecze z trybun. A jak najlepiej przyciągnąć ludzi na trybuny, jak nie na mecze Polaków. Dlatego zmienilismy termin imprezy o tydzień, żeby nie kolidował z Pucharem Davisa. Nawet w ATP dziwili się, że chcemy go przesunąć, ale wytłumaczylismy, że chodzi nam o obecność Polaków. Dzięki temu przyjadą najlepsi, Jerzy Janowicz, Michał Przysiężny i mam nadzieję, że Łukasz Kubot.