Historia rybą i mięsem spisana
O ile Bogusław Wołoszański miał swoje „Sensacje XX wieku“ to Dariusz Staniewski i Bolesław Sobolewski stworzyli Sensacje Tysiąclecia. I jeżeli wydawało się Wam, drodzy czytelnicy, że wszystko już wiedzieliście o Szczecinie, to jesteście w błędzie
- o nowej książce „W szponach Gryfa“ dwójki autorów - pisze Michał Stankiewicz.
Darek Staniewski i Bolesław Sobolewski "W szponach Gryfa. Szczecin i Pomorze Zachodnie - Historia od kuchni" Wydawnictwo Zapol

W zasadzie trudno tę książkę zdefiniować. Dla jednych to historia Pomorza Zachodniego, dla innych książka kucharska. A tak naprawdę jedno i drugie. Co więcej, trzeba przyznać, że dzieło to może być sporym zaskoczeniem dla wielu miłośników historii. Jeżeli wydawało im się, że wszystko już wiedzieli to zmienią zdanie. Chociaż było o Bolesławie Krzywoustym.
Początek XII wieku. Książę Bolesław III zwany Krzywoustym rusza na Pomorze Gdańskie. Zdobywa Gdańsk, a potem Słupsk. Cel jasny – powiększenie swojego terytorium, władzy, a także majątku. Pomorskie miasta uznają jego zwierzchnictwo, a książeta są zdegradowani do roli komesów grodowych. Kolejnym miejscem na mapie podbojów jest Pomorze Zachodnie. Tyle oficjalna, powszechnie znana historia Bolesława. Tymczasem Dariusz Staniewski i Bolesław Sobolewski w stylu Bogusława Wołoszańskiego i jego „Sensacji XX wieku“- ujawniają inne, nieznane dotąd przyczyny wypraw księcia Bolesława.
„Bolesław nagle zerwał się na równe nogi. A na jego twarzy pojawił się jego sławny grymas – ni to uśmiech, ni to wyraz gniewu. Może stąd nazywano go Krzywoustym. Ale on nagle zrozumiał, czego mu potrzeba – ryby! Świeżej, tłustej ryby! Nie jakieś suszonej, przywożonej przez kupców. Świeżej, prosto z morza!
- Siodłać konie! Szykować oręż! Ruszamy w bój! – wykrzyknął poruszony Bolesław.“
I tak właśnie zaczął się podbój Pomorza Zachodniego.
Autorzy dzięki swojej wnikliwej pracy badawczej wskazują też na inne nieujawnione dotąd fakty historyczne. I tak z rybą związał się też inny sławny Polak – hetman Stefan Czarniecki, który w 1657 roku najeżdżał Pomorze Zachodnie. W trakcie ciężkiej pracy podbijania, palenia i plądrowania – wojska hetmana chętnie odpoczywały w okolicach Ińska. Zdaniem autorów książki – powód był oczywisty – tamtejsza sielawa.
Ciekawy efekt dały badania postaci Otto von Bismarcka, żelaznego kanclerza Rzeszy Niemieckiej. Młody Otto właśnie w Szczecinie napisał list z oświadczynami do ojca swojej przyszłej żony. List się spodobał, a on sam został przyjęty. Co było powodem? Autorzy odkryli przyczynę natchnienia – to zupa, a konkretnie kartoflanka i ozorki podane przy ul. Młyńskiej w Szczecinie. To właśnie te potrawy spodowały natchnienie żelaznego kanclerza. Późniejsze jego losy są powszechnie znane, mając już swoją ukochaną przy boku mógł skupić się na zdobywaniu władzy, a następnie podbijanu Europy.
Literaci zwracają też uwagę na najbardziej tragiczne momenty w historii Szczecina. Jest więc rozdział o tym, że książe Jan Fryderyk zabił swojego błazna kiełbasą, a także o buncie mieszczan z powodu podwyżki akcyzy na piwo. Dwudniowe zamieszki zmusiły panującego w 1616 roku księcia Filipa II do cofnięcia podwyżki.
Sobolewskiemu i Staniewskiemu nie umykają też problemy nierówności społecznych. I tak szczeciński kat, który ściął Sydonię von Borck, był słabiej wynagradzany niż jego koledzy. Pensja kata zależała od kondycji samorządu, stąd dysproporcje w zarobkach – np. za łamanie kołem w Koszalinie płacono 5 florenów, a w Lęborku 1 florena i 32 szelągi.
No i ważna rzecz odnośnie historycznych przepisów, które znalazły się w książce. Drodzy czytelnicy: jeżeli stosujecie współczesne diety i ich zbilansowanie, liczycie kalorie, węglowodany, spalanie, wchłanianie, przetwarzanie, tłuszcze, wodę, cukier, robicie pomiary, regulujecie czas i liczbę posiłków – krótko rzecz biorąc – katujecie się zapominając przy tym o smaku... to lepiej ich nie czytajcie. A dla tych co lubią po prostu smacznie zjeść, no i najważniejsze mają poczucie humoru i dystans do świata – serdecznie polecam.