Jest jednak w naszym narodzie fantazja i wielkie poczucie humoru. PKP Intercity zwróciło się do społeczeństwa, aby ono w powszechnym głosowaniu wybrało nazwy dla kilku pociągów. Ale nie dowolne. Propozycje związane z polską historią i kulturą zaproponowały Muzeum Narodowe w Warszawie oraz Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. PKP chciało, no to ma. W ciągu dwóch tygodni przez internet oddano 28 tysięcy głosów. Najwięcej, bo ponad dwa tysiące, otrzymał generał Józef Haller, który podczas I wojny światowej dowodził II Brygadą Legionów Polskich, a potem polskiej tzw. Błękitnej Armii we Francji. Został więc patronem pociągu kursującego na trasie Szczecin Główny-Zakopane. Składy z Warszawy do Szczecina będą nosić imiona malarza Władysława Podkowińskiego (jego najsłynniejsze dzieło to „Szał”) oraz kompozytora i dyrygenta Stanisława Moniuszki (twórca m.in. „Halki” i „Strasznego dworu”). Z kolei ze Szczecina do Olsztyna pojedziemy pociągiem imienia „Stańczyka” - błazna na dworze m.in. króla Zygmunta Starego (pamiętacie obraz Matejki i zadumanego trefnisia zatopionego w myślach oraz w fotelu?). Niby na pozór wszystko w porządku. Ładnie, zgrabnie, fantastycznie, historycznie i patriotycznie. Ale przed nami jesień a potem zima. A z nią przyjdą mrozy a może i śniegi? I nie trudno sobie wyobrazić kolejne kolosalne spóźnienia polskich pociągów sięgające setek minut. Nietrudno także wyobrazić sobie co wtedy mówią podróżni na temat kolei i do jakich czynów są zdolni. Nikogo więc chyba nie zdziwi jak podróżni niejednego składu stojącego w polu przy minus iluś tam stopniach wpadną w szał (niekoniecznie Podkowińskiego), jak z któregoś z wagonów dobiegnie przeciągły skowyt wnerwionego pasażera: „A niech to jasna Hallera weźmie!!!” Niejedna doprowadzona do ostateczności kobieta z wściekłości poszarpie na sobie ubranie, łącznie np. z halką (niekoniecznie Moniuszki) na myśl o tym, że najbliższą noc może spędzić w nieogrzewanym pociągu lub na jakiejś nędznej, odrapanej stacyjce gdzieś w Polsce, przypominającej raczej straszny dwór (raczej nienależący do Moniuszki). I nie wiadomo czy znajdzie się chociaż jeden Stańczyk, który pogrążony w zadumie będzie się temu przyglądał. 

Mieszkańcy Szczecina mieli okazję zgłosić swoje propozycje do Budżetu Obywatelskiego na 2017 rok. Do rozdania jest siedem milionów złotych. Na co szczecinianie chcą wydać te pieniądze? Propozycji multum: od banalnych jak np. rozszerzenie sieci roweru miejskiego oraz roweru dla dzieci, po naprawdę ciekawe - stworzenia tzw. miejskiego regału książkowego, murali historycznych, sieci pomników symboli Szczecina (np. pasztecika, paprykarza, Filipinek), wybudowanie wieży spacerowo-widokowej w Zdrojach, budowy przejścia podziemnego pod ulicą Piotra Skargi (łączącego Jasne Błonia z Parkiem Kasprowicza), stacji ładowania pojazdów elektrycznych, sieci osiedlowych wybiegów dla psów, stworzenia uniwersalnego toru rowerowego, odbudowy fontanny przy tzw. Ścianie Płaczu, stworzenie boiska do gry w boule (francuska gra w kule), czy też poidełka na terenie Parku Kasprowicza. Na razie nie wiadomo, które propozycje wygrają. Ale warto je wszystkie zapamiętać. Szczególnie powinni to uczynić przyszli kandydaci do fotela prezydenta Szczecina. Bo to przecież elegancki program wyborczy! Nic tylko obiecywać! A jak mówił klasyk: „lud ciemny wszystko kupi”.

W Szczecinie mieszka 405 tysięcy 657 mieszkańców. Takie dane pochodzą z najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego. W ubiegłym roku do miasta przyjechało ponad 3600 osób. I według GUS grupa przyjezdnych jest większa o 121 osób od grupy wyjeżdżających ze stolicy Pomorza Zachodniego. Czyżby więc nastał koniec Wielkiej Emigracji ze Szczecina za chlebem we wszystkie strony kraju i świata? Czyżbyśmy już więc nie musieli oglądać tak często na dworcach PKP i PKS płaczących dziewczyn oraz kobiet zawodzących przebój Tercetu Egzotycznego, że „wszyscy chłopcy odeszli z naszego pueblo” oraz facetów upijających w szczecińskich knajpach ze zdjęciami wybranek w ręku i rozpaczliwie wrzeszczących potem na ulicach nocną porą przedwojenny hit „To ostatnia niedziela, jutro się rozstaniemy…”? 

 

Prestiż  
Październik 2016