Płaski brzuch – jak go osiągnąć?
Nie znajdziecie tu żadnej zmyślonej historii, ale dogłębną analizę i prawdziwą dietę-cud, dzięki której w końcu przestaniecie wstydzić się własnego brzucha. Sprawdzili ją na sobie Agata i Łukasz Plewnia, instruktorzy personalni, którzy dzielą się swoim doświadczeniem.

Brzuch to dla wszystkich centrum zainteresowania, pragnień i ostatecznych deklaracji. Do potrzeby i zalet z posiadania płaskiego brzucha nikogo przekonywać nie trzeba. Zupełnie odwrotnie jest jednak z uświadamianiem i motywowaniem do dbania o tę część ciała – mówią Agata i Łukasz Plewnia.
Pokaż brzuch, a powiem ci, co jesz
Płaski, estetyczny brzuch jest synonimem zdrowia, atrakcyjności, ale też wysiłku, jaki jest wymagany do jego utrzymania. Dlaczego jest to takie problematyczne? Dlatego, że przysłowiowa „oponka” świadczy o złej jakości i nadmiarze pożywienia czy stanach chorobowych. To właśnie w okolicach brzucha, bioder i klatki piersiowej u mężczyzn, a bioder i ud u kobiet składowany jest nadmiar tkanki tłuszczowej, a także wszystkiego, co szkodliwe, a czego organizm nie jest w stanie usunąć. W tych miejscach tworzy nam się swoisty „śmietnik”. Jak się go pozbyć? Bardzo łatwo... powiedzieć, trudniej zrobić. – Najważniejsze zadanie stoi przed nami na samym początku: po pierwsze musimy przestać się oszukiwać – tłuszcz nie odkłada się z powietrza, słońca czy nawet roztoczy w dywanie – mówi z uśmiechem Łukasz Plewnia. – Jak u księgowej: ile dostarczono energii w rubryce po lewej „Ma”, a ile zużyto pokazuje nam rubryka „Winien” z prawej. Bilans dodatni, czyli nadmiar, powinniśmy odłożyć na później, ale gdy znowu będziemy dostarczać zbyt dużo, zbyt szybko i w dodatku słabej jakości pożywienie, nasz organizm przestanie zauważać i korzystać z rezerw.
Zrób rachunek sumienia
Marzenia trzeba spełniać, więc drugim krokiem do płaskiego brzucha jest rachunek sumienia. Co kupujemy, w jakich ilościach i jakiej jakości? Kiedy jemy, bo tego potrzebujemy, a kiedy sięgamy po coś tylko dlatego, że jest pod ręką? Trzecim krokiem jest ustalenie ile powinniśmy jeść. – Proste – jeżeli mamy za dużo tłuszczyku na brzuchu („bebzon”) czy w biodrach („muffinki”), to znaczy, że jemy za dużo – mówi z uśmiechem Agata Plewnia. W przypadku nadmiaru zmniejszamy na początek porcje tego, od czego tyjemy, jednocześnie zwiększając ilość wody. – Znowu odwołam się do księgowej. Jeżeli po stronie zużytej energii dopiszemy wysiłek fizyczny, na przykład spacer, trucht, pływanie, rower, automatycznie zmniejszymy różnicę pomiędzy „Ma” a „Winien”. W ten sposób powoli stracimy na wadze. Po tygodniu eliminujemy kolejne produkty, które sprzyjają tyciu (słodycze, napoje słodzone, ciastka, batoniki, chipsy, fast foody) i już widzimy, że przyczyną nadmiernego brzuszka jest cukier – mówi Łukasz.
Cudowne działanie połowy ziemniaczka
– Ostatnio mój ukochany tata znalazł się w szpitalu. Woda w płucach, jak się okazało na miejscu, była tylko częściowym problemem. Niewydolność serca i nadwaga dodatkowo uniemożliwiała prawidłowe funkcjonowanie organizmu. To wtedy zapadł wyrok na ostateczne pożegnanie z brzuchem – opowiada Agata. – Historia o tym, jak w szpitalu dostał pół ziemniaczka i kawałek mięska wydaje się zabawna, ale także prawdziwa: skromne objętościowo posiłki przyniosły wtedy efekt utraty 3 kg wagi. Do dziś, czyli 2 miesiące po wizycie w tej szpitalnej klinice odchudzania, w sumie stracił 8 kg, a wystarczyło zachować umiar i unikać przetworzonych produktów. Myślę, że każdy potrzebuje indywidualnej mobilizacji - dla jednych będzie to impuls w postaci atrakcyjności, dla innych zdrowie. Pamiętajmy, że będący przedmiotem żartów brzuch może finalnie wpłynąć na życie całej naszej rodziny. Ja bałam się, że stracę mojego tatę. Dlatego zacznijcie już teraz od drobnych zmian. Traktujmy się z pełną miłością, tak jak to robimy w przypadku najbliższych, naszych dzieci czy pupili. Dając im i sobie zawsze to, co najlepsze, każdy z nas doświadczy cudu „połowy ziemniaczka”.