Mercedes jak z kreskówki

Ile takich samochodów przetrwało II Wojnę Światową i istnieje do dzisiaj? Z pewnością niewiele i można je policzyć na palcach jednej ręki. Pewne jest to, że Mercedes W03 12/5 Typ 300, który odrestaurowany został w Szczecinie zachwyca nie tylko fanów motoryzacji ale również osoby, które samochody traktują z zupełną obojętnością. Ale jak nie zauroczyć się takim pojazdem?

Autor

Andrzej Kus

Mercedes w nadwoziu „Pullman-Limousine” trafił do nas pod koniec czerwca 2014 roku. Pracowaliśmy przy nadawaniu mu drugiego życia do września 2016 roku – opowiada Tomasz Cholewa z firmy BT Classics, która zajmuje się odrestaurowywaniem zabytkowych Mercedesów W113 „Pagoda”. W najbliższym czasie zamierzają zająć się także autami firmy Porsche. – Największą trudność stanowił silnik, który był rozebrany, zdekompletowany i nie było do niego jakiejkolwiek dokumentacji. Auto nazwaliśmy „Drewniak”, bo ma drewniane nadwozie. Wymagało sporo wysiłku, bo było zniszczone przez korniki. 

Właściciele W03 jest Niemiec, który kupił auto w Czechach. Służyło dawniej ponoć rządowi czechosłowackiemu. – By móc przeprowadzić renowację, musieliśmy odbyć dwie wycieczki na południe Niemiec. Jedną do muzeum Mercedesa w Stuttgarcie, gdzie stoi taki egzemplarz, a drugą pod granicę niemiecko-austriacką gdzie drugi taki pojazd znajduje się w rękach firmy handlującej zabytkowymi autami. 

Obie wizyty pozwoliły dokładnie obejrzeć samochody i wykonać setki zdjęć szalenie ułatwiających nie tyle renowację, co wręcz rekonstrukcję tego egzemplarza. – Tu ciekawostka, pomimo wymiany korespondencji e-mailowej i szczerych chęci ze strony muzeum, nie udało nam się uzyskać dostępu do wnętrza auta w Stuttgarcie – wspomina Cholewa. – Według oficjalnej wersji klucze do tamtejszego auta zostały... zgubione. Kilka skanów schematów budowy auta udało nam zakupić od osoby prywatnej z Niemiec – dodaje. 

Jak natomiast jeździ się takim samochodem? Model jest koszmarny w prowadzeniu. Oczywiście nie ma mowy o jakimkolwiek wspomaganiu. Waży 2,5 tony, a moc silnika to zaledwie 55 KM. Hamulce ma na cztery koła poprzez cięgna mechaniczne o symbolicznej skuteczności. Powoduje spory hałas, mimo że drgania pochodzące z silnika są dobrze wytłumione. 

Zastosowanie w nim również mnóstwo innych ciekawostek. – Sprzęgło jest po lewej stronie. Tak, jak w konwencjonalnych autach. Gaz z hamulcem zamienione zostały miejscami. Procedura startowa auta jest skomplikowana i kilkuetapowa. Wymagała stworzenia przez nas instrukcji obrazkowej – wymienia mechanik. –  To samo tyczy się wygaszania auta, które po zakręceniu zaworu z paliwem potrzebuje jakieś 20-30 sekund by je wypalić i samoczynnie zgasnąć. Jest niezwykle ciekawy kierunkowskaz w formie strzałki spoczywającej pionowo w górę, zamontowany po stronie pasażera, w którym to strzałka przekręca się w lewo, bądź w prawo wskazując innym uczestnikom ruchu kierunek skrętu. Kabina szofera wykończona skórą jest bardzo ciasna jak na wymiary zewnętrzne auta, natomiast przedział pasażerski wykończony został tkaniną, z zasłonami, dwoma dodatkowymi rozkładanymi krzesełkami - oprócz obszernej kanapy - i co najciekawsze ówczesną formą interkomu, tj. słuchawki zamocowanej w zasięgu ręki pasażera i połączonej przewodem z tubą zamocowaną tuż przy uchu szofera. Inna ciekawostka to kompresor zamontowany na skrzyni biegów, służący do pompowania kół, do którego dostęp uzyskuje się poprzez niewielką klapkę rewizyjną w podłodze pod nogami kierowcy.

Prestiż  
Listopad 2016