Pogranicze w (gospodarczym) ogniu
Czy na Pomorzu Zachodnim toczy się gospodarcza wojna polsko-niemiecka? Niektórzy twierdzą, że takie twierdzenia są zbyt na wyrost. Inni jednak uważają, że przykład dwóch inwestycji polskich i jednej niemieckiej jest wystarczającym potwierdzeniem takiej sytuacji. Czy Niemcy swoimi działaniami chcą ograniczyć rozwój polskiej gospodarki i zatruwają środowisko na pograniczu? Czy ich protesty to tylko wyrachowana gra polityczna? Choć jedna z naszych inwestycji może okazać się zbawienna dla sytuacji ekonomicznej zubożałych wschodnich landów. Czy może to polskie przedsięwzięcia zagrażają środowisku naturalnemu po niemieckiej stronie i rozwojowi tamtejszej turystyki?

Pomorze Zachodnie staje się coraz jaśniejszym punktem na gospodarczej mapie Polski. Ale to co uznajemy za nasze sukcesy i nowe możliwości rozwoju u naszych sąsiadów po drugiej stronie Odry interpretowane jest zupełnie inaczej. Z kolei pewne niemieckie działania realnie zagrażają środowisku po polskiej stronie, szczególnie w Dolinie Dolnej Odry.
Bitwa o terminal
To jedna ze sztandarowych i strategicznych inwestycji nie tylko na Pomorzu Zachodnim, ale i w kraju. Terminal kontenerowy w Świnoujściu, który ma powstać do 2029 roku, będzie najnowocześniejszym obiektem tego typu na Morzu Bałtyckim. Będzie mógł obsługiwać największe jednostki, dzięki czemu Polska umocni swoją pozycję na mapie morskiej logistyki Europy. Zgodnie z planem budowa terminala ma zostać ukończona w 2029 roku. Będzie w stanie przyjmować największe kontenerowce, jakie mogą wchodzić na Bałtyk i obsłużyć przeładunek około 2 milionów kontenerów rocznie. Budowa portu kontenerowego ma kosztować równowartość 580 mln euro, a towarzyszącej infrastruktury morskiej ponad 2,3 mld euro. Nowy port przystosowany będzie do obsługi największych statków transatlantyckich o długości do 400 metrów. Ma zostać zbudowany przez konsorcjum firm z Kataru i Belgii. Inwestorem jest Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście SA, a przedsięwzięcie koordynuje Ministerstwo Infrastruktury.
– Jest szansą na rozwój gospodarczy kraju, Pomorza Zachodniego i samego Świnoujścia. Terminal ma powstać po wschodniej części miasta położonej na wyspie Wolin tuż obok terminala LNG. To optymalna lokalizacja dla takiej inwestycji – zapowiadał Arkadiusz Marchewka, wiceminister odpowiedzialny za gospodarkę morską i sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury.
Ale świnoujski terminal będzie też realnym zagrożeniem dla innych dużych portów na Zachodzie, w tym niemieckich. Nic dziwnego, że ma swoich przeciwników m.in. ekologów z Niemiec oraz z… Polski. W styczniu 2025 tego roku Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (GIOŚ) wydała decyzję środowiskową umożliwiającą realizację inwestycji. I to właśnie ona, pod koniec marca, została zaskarżona przez stowarzyszenia Lebensraum Vorpommern i Zielone Wyspy Świnoujście. Według ekologów terminal kontenerowy w Świnoujściu będzie zagrożenie dla okolicznej przyrody. Złożyli skargi do sądu. Ich protesty odniosły pewien skutek. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie na posiedzeniu 21 lipca wydał postanowienie o wstrzymaniu rygoru wykonalności decyzji środowiskowej do czasu wydania wyroku w tej sprawie. W sprawie terminalu stanowczo wystąpili przedstawiciele rządu.
– Jego budowy nie odpuścimy nawet na krok Jesteśmy przygotowani na różne działania strony niemieckiej, które mogą hamować realizację inwestycji - ogłosił wiceminister Marchewka.
Dodawał także, że już wcześniej ukazywały się artykuły, w których Niemcy „wprost mówili, że terminal kontenerowy w Świnoujściu będzie dla nich dużą konkurencją”.
– Konsekwentnie realizujemy tę priorytetową inwestycję. Bez wątpienia da ona duży impuls gospodarczy, a także zwiększy nasze szeroko rozumiane bezpieczeństwo. Zapewniam, że doprowadzimy do tego, że do Świnoujścia będą przypływać największe kontenerowce świata – twierdzi Marchewka.


