Pod koniec stycznia obchodziliśmy rocznicę urodzin znakomitego polskiego poety Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (ur. 23 stycznia 1905 roku). Nie każdy pewnie wie, zwłaszcza z młodszych obywateli Szczecina, że poeta ów, przez kilka lat mieszkał i tworzył w stolicy Pomorza Zachodniego. Jego barwna postać, wiersze, które popełnił w Szczecinie oraz rozrywkowe (i alkoholowe – kto ma „kablówkę” ten mógł trafić na jednym z polskich kanałów filmowych na świetną polską komedię opartą na anegdotach o poecie pt. „Odwyk”) wyskoki obrosły już legendą. Ale to on też jest twórcą słynnego powiedzenia z końca lat 40 ubiegłego wieku, że „k…a, złodziej i glina – oto obraz Szczecina”. Jak bardzo zmieniło się oblicze naszego miasta w ciągu tych kilkudziesięciu lat? Dobry temat na jakąś naukową dysertację. Bo jeszcze kilka lat temu w rankingach pewnego obrazoburczego tygodnika (o kolosalnej sprzedaży) szczecińskie agencje towarzyskie były w najściślejszej czołówce w kraju (a nawet na pierwszych, za przeproszeniem, pozycjach) a sława ich pracownic (zwłaszcza gościnność i umiejętności) rozlała się po całym świecie. O naszych złodziejach samochodów nawet nie wspominamy – długo nie mieli konkurencji. A i nasi gliniarze sroce spod ogona nie wypadli. Ale w międzyczasie pojawiło się kilka innych profesji z których słyną (w dobrym i złym tego słowa znaczeniu oczywiście) szczecinianie – w kraju i na całym świecie. Miałby więc chyba Mistrz Ildefons pole do popisu i możliwość ukucia kolejnego zgrabnego powiedzenia charakteryzującego miasto  w nowej rzeczywistości i XXI wieku. A może któryś z lokalnych poetów chciałby zakasować Mistrza? Pokażcie, co potraficie. Ogłaszamy więc konkurs poetycki pt. „Nowy obraz Szczecina, miasta gdzie się Polska zaczyna”. Pierwsza propozycja: „Starka, paprykarz (lub pasztecik) i piękna dziewczyna oto obraz Szczecina”. No to poeci do piór, pijacy do barów, a Magda Gessler do garów.

W pewnym bardzo znanym i popularnym lokalu w Szczecinie ktoś zastosował broń biologiczną! I to na masową skalę. To nie żart. Jakiś wróg i sabotażysta działający najpewniej na zlecenie nieuczciwej konkurencji sprawił, że w pewien sobotni wieczór lokal wypełnił zapach ekskrementów, (że użyjemy tego eleganckiego określenia, choć pasowałoby inne, bardziej popularne, powszechnie uznane za wulgarne, ale bardzo chętnie używane przez lud). Tak ostry, że podobno zabijał muchę w locie na 20 metrów. Jak relacjonowała jedna z uczestniczek imprezy w jednej z lokalnych gazet:   – Byliśmy na miejscu o godz. 21 i wszystko było w jak najlepszym porządku. Już godzinę później zaczęło potwornie śmierdzieć. Jakby ktoś fekalia porozrzucał po całym klubie – wspomina kobieta. Tuż po weekendzie do lekarzy zaczęli się zgłaszać, z objawami zatruć pokarmowych, uczestnicy gorączki sobotniej nocy w owym lokalu. Do akcji wkroczył także Sanepid. I co? No i przysłowiowe g… Nic nie wykryto. Klub w oficjalnym oświadczeniu tłumaczył, że tego dnia mieli awarię starej, ponad 170-letniej kanalizacji. Jak było, tak było. W każdym razie to śmierdząca historia. Niesmak pozostał, rysa na wizerunku także i trauma u uczestników. Zawsze jednak mogą powiedzieć, że byli na g…ej imprezie, bawili się w g…ej atmosferze i pili g…ne drinki. I rada dla właścicieli klubu na przyszłość – na wszelki wypadek przy wejściu powinny być rozdawane, za darmo, choinki zapachowe, węgiel i maski przeciwgazowe. Bo nie wiadomo czy 170-letnia kanaliza nie da znać o sobie po raz kolejny. I jak islandzki gejzer wytryśnie na środku parkietu.

W telewizji publicznej od kilku tygodni prezentują historyczno - komediową (bo trudno to „dzieło” inaczej nazwać) telenowelę pt. „Korona królów”. Kto chce ogląda, komu się podoba jego sprawa (o gustach przecież się nie dyskutuje), kogo wkurza i irytuje też jego problem, kogo śmieszy ten ma niezłą „polewkę”. Ale dlaczego znowu sięgnięto po dzieje Piastów i Jagiellonów? To tematy już ograne, wyeksploatowane i pokazane w wielu filmach oraz serialach. Dlaczego więc nie sięgnięto gdzie indziej? Np. do zachodniopomorskiego rodu Gryfitów? Co, oni gorsi? Mniej barwni? Mniej interesujący? Ich dzieje zawierają w sobie wszystko, co znakomity serial sensacyjno - historyczny mieć powinien! Wielkie miłości, zbrodnie, seks – małżeński i pozamałżeński (coś w stylu „50 twarzy Greya” też by się znalazło), zdrady, intrygi, podstępy, wielkie namiętności, bitwy krwawe i głośne oraz zabójstwa skryte, czy nawet płonący stos ze szlachcianką w roli głównej. Wszystko można zawęzić i oprzeć o losy szczecińskiego Zamku Książąt Pomorskich. Ech, gdyby te mury mogły mówić… „Gra o tron” mogłaby mieć poważną konkurencję (oczywiście jakiś malkontent mógłby zauważyć, że np. w naszym przypadku nie ma żadnego smoka? A Zachodniopomorski Gryf to, co? Ślimak, dżdżownica czy inny żuk gnojarz?!?) Zwieńczeniem takiej wieloodcinkowej opowieści mogłaby być np. ubiegłoroczna katastrofa budowlana w Zamku! Producenci i scenarzyści! Gdzie wy macie oczy? Dlaczego szukacie świetnego tematu daleko jak on z bliska do was się uśmiecha i kusi!? Aż się chce kręcić! Apelujemy więc do rządzących w których szeregach coraz więcej ludzi ze Szczecina. Niech TVP da już  spokój Piastom i Jagiellonom! Niech odpoczną! Oni są już passe! Niech teraz cały świat widzi jak żyli Gryfici!