Kochać jak Gryfici
W dobie Tindera i innych aplikacji randkowych miłość w swoim romantycznym wydaniu zaczyna powoli istnieć tylko w książkach, filmach i wspomnieniach. Nie jest to dobre zjawisko, bo paradoksalnie przypomina nam o tym, o czym chyba zapomnieliśmy: prawdziwe uczucia rodzą się tu, w realu a nie w wirtualnym świecie. Przy okazji Walentynek postanowiliśmy przenieść się do przeszłości. Będzie bardzo staroświecko, ale lokalnie. Przedstawimy wam miłość w wydaniu Gryfitów. Na przykładzie kilku par pokażemy, że pewne rzeczy się nie zmieniają a amory w książęcym wydaniu są równie skomplikowane, jak nasze, zwyczajnych ludzi.

Pomorscy kronikarze nie opisali miłości na miarę romansu Zygmunta II Augusta i Barbary Radziwiłłówny – mówi Joanna Kościelna, kulturoznawca, badająca historię Księstwa Pomorskiego – Są jednak w dziejach Gryfitów opowieści o pasji, zdradzie, a nawet zbrodni. Są też opowieści o miłości wiernej, takiej, która zdarza się raz w życiu.
Piękni i bogaci: Erdmuta i Jan Fryderyk
Uchodzili za najbardziej atrakcyjną parę książęcą na Pomorzu. Oboje lubili przepych dworskiego życia, luksusowe przedmioty, stroje, klejnoty, bale, maskarady, polowania, zimą jazdę na łyżwach i szalone kuligi z pochodniami i fajerwerkami. Ich wyprawione z wielkim przepychem wesele miało miejsce 17 lutego 1577 w Szczecinie. Wśród gości nie brakowało posłów cesarza i króla Polski. Erdmuta, młodsza od męża o 19 lat, była śliczną, szczupłą blondynką, o delikatnych rysach i pięknych oczach. Z Janem Fryderykiem zaręczona została już w wieku 7 lat – opowiada Joanna Kościelna – Miłość męża zdobyła, ale to wcale nie oznaczało, że był jej wierny. Książę wiódł dość swobodne życie erotyczne, nawet po ślubie. – O ekscesach władcy musiano na Pomorzu ponad miarę plotkować, bowiem w 1589 roku odbył się proces o zniesławienie księcia, w który uwikłana była sama Sydonia von Borcke. Powołująca się na rozmowę Sydonii z służącą Cathariną, pani von Brockhausen rozsiewała pogłoski, że książę egzekwował „ius primae noctis” (prawo pierwszej nocy) wobec wszystkich dwórek, czy to panien, czy służących. Tego typu epizody nie wpływały na dłuższą metę na wzajemnie relacje małżonków, a o czułości i trosce Jana Fryderyka o żonę świadczą jego listy i testamenty.
Nagła śmierć męża (9 lutego 1600) była wstrząsem dla Erdmuty. Długie lata wdowieństwa spędziła w Słupsku. W testamencie prosiła, aby pochowano ją w kaplicy zamkowej w Szczecinie i nalegała, aby na palec włożono pierścień z 13 diamentów, którym poślubił ją Jan Fryderyk.
Jesienna miłość: Anna i Bogusław XIII
Taka była miłość, która przytrafiła się Bogusławowi XIII (1544-1606). Spadła na niego nieoczekiwanie i w późnym wieku.
Książę był człowiekiem rozsądnym, i tak też rządził swym państwem, znał się na finansach, miał zrozumienie dla nauki i sztuki. Nie lubił przepychu, był uprzejmy, towarzyski. Z pasją zajmował się mechaniką, snycerką, złotnictwem, przeprowadzał eksperymenty chemiczne, interesował się medycyną. Lubił polowania, zwłaszcza na dziki, hodował wielkie, rasowe konie. Zbliżająca się starość napełniała go lekką melancholią, a te pogodnie jesienne nastroje oddają wpisywane do sztambuchów słowa: „Die Zeit ist kurtz, der Tod ist schnel, ein jeder lebe wie er sterben wil” (czas [życia] jest krótki, śmierć jest szybka, niech więc każdy żyje tak, jakby [zaraz] miał umrzeć).
– Po śmierci swej pierwszej żony, Klary (1598), niemłody książę po trzech latach wdowieństwa ożenił się z Anną von Schleswig-Holstein. Anna była od niego 33 lata młodsza – kontynuuje opowieść Joanna Kościelna. – Musiała być kobietą wielkiego serca, zdobyła bowiem miłość nie tylko męża, ale także jego dorosłych dzieci. Znany jest list jej pasierba, Franciszka, w którym formalny zwrot „vielgeliebte Frau Vatter” (umiłowana żono ojca) przekreślił, wpisując w to miejsce duże serdeczniejsze słowa: „geliebte Frau Mutter” (kochana Pani Matko).
Bogusław bardzo kochał swoją żonę, przypłacił to wręcz zdrowiem. – W początkach marca 1606 roku Anna tak ciężko zachorowała, że jedna z kobiet czuwających przy niej uznała, że księżna kona i pobiegła zawiadomić władcę. Usłyszawszy tragiczną wieść książę zasłabł, rozpłakał się, a potem powtarzał, że chce iść za żoną – mówi Joanna Kościelna – Gdy wyjaśniło się, że Anna żyje, książę w dzień i w nocy czuwał przy jej łożu. To wydarzenie negatywnie wpłynęło na jego stan zdrowia, Bogusław zachorował i zmarł po krótkiej chorobie 7 marca 1606 roku. Pastor patrzący na pełną poświęcenia opiekę, jaką wycieńczona własną chorobą Anna otoczyła umierającego męża, zapisał, że źródłem jej mocy w tych dniach była „(...) serdeczna miłość i wierność, którą serca tych dwojga książęcych małżonków były ze sobą złączone, tak, że można ją było wręcz namacalnie odczuć i zauważyć”.
Istnieje bardzo wymowny portret Bogusława XIII i Anny; oboje w uroczystych bogatych strojach, spokojnie patrzą w kierunku widza, a o tym, co dzieje się między nimi mówią muskające się nieśmiało dłonie.
Miłość intelektualistów: Philippo-Sophia
Jeżeli myślicie, że zjawisko takie jak „Brangelina” to coś nowego, to się mylicie. Pomimo, iż małżeństwo słynnej aktorskiej pary Angeliny Jolie i Brada Pitta po kilkunastu latach się rozpadło to jednak tych dwoje nazywanych było właśnie takim przydomkiem. Otóż to zjawisko dotyczące niebanalnych par pojawiło się już w… XVII wieku.
Filip II i Zofia byli wyjątkowo dobrze dobraną parą. Książę u kresu niezbyt długiego życia wyznał, jak jest szczęśliwy, że Bóg dał mu taką właśnie żonę. Szczecińscy autorzy owego czasu chętnie określali ich związek sympatyczną nazwą: Philippo-Sophia. W ten sposób zwracali uwagę na przymioty intelektualne obojga. Ich panowanie to szczytowy okres rozwoju kulturalnego Księstwa, czas działania najwybitniejszych pomorskich historyków, teologów, poetów i muzyków. – W hucznym weselu Filipa i Zofii von Schleswig-Holstein wzięło udział wielu książąt i posłów zaprzyjaźnionych władców, a uczniowie szczecińskiego Pedagogium Książęcego wystawili sztukę „Pastor Fido” (Wierny pasterz). Całe miasto było przystrojone, ulicami przeciągały parady jeźdźców, wiwatowano i pito za pomyślność młodej pary. Paul Friedeborn, kronikarz Szczecina, cieszył się, że przy tej okazji nie doszło do żadnych burd i że wszystko przybiegało uroczyście i radośnie.
Księżna była podziwiana za wielki rozum, dobroć, urok – wymienia Joanna Kościelna. – Lubiła czytać, śpiewać, wyszywać, kolekcjonowała książki. Prowadziła z mężem życie spokojne, w otoczeniu uczonych, dworzan i artystów. Oboje dużo inwestowali w sztukę; mapa Pomorza Eilharda Lubinusa, pomorska szafa (Kunstschrank), imponująca kolekcja monet, zbiór obrazów, bogaty księgozbiór, skrzydło muzealne zamku szczecińskiego to symbole ich panowania. Zofia przeżyła męża o 40 lat. Los nie oszczędził jej smutku, patrzyła na upadek dynastii Gryfitów i państwa, którego był władczynią.
Skandale i skandaliki
Temat miłostek Gryfitów pojawia się na kartach kronik sporadycznie, choć pewnie byłoby, o czym pisać, bo władza to podobno najskuteczniejszy afrodyzjatyk. – Według kronikarzy tragicznie skończyły się amory księcia Barnima II – zauważa Joanna Kościelna. – Książę w czasie polowania w Puszczy Wkrzańskiej zatrzymał się w Mokrawicy w domu rycerza Widanty i pod jego nieobecność uwiódł mu żonę. Widanta wyczekał, i gdy książę raz jeszcze przybył polować w te okolice, zabił rywala. Działo się to w 1295 roku, w okolicach wsi Stolec (Stolzenburg). Tragedię upamiętniał krzyż stojący przy dawnej drodze z Dobieszczyna do Hintersee.
Skandalicznie układało się małżeństwo dwojga Gryfitów, Eryka II i Zofii, córki księcia Bogusława IX. Oboje byli bardzo piękni, i wszystko wskazywało, że związek będzie udany i takim był przez kilka lat. Z czasem pojawiły się nieporozumienia, małżonkowie rzadko się spotykali, zaczęli prowadzić życie osobne. Zofia, pod której urokiem miał być i król Polski, Kazimierz Jagiellończyk, nawiązała gorszący poddanych romans ze swym ochmistrzem Johannem von Massowem. – Dramatem zakończyło się pierwsze małżeństwo ich syna, Bogusława X z margrabianką Małgorzatą brandenburską. Księżna korzystać miała z usług przysłanego z dworu brandenburskiego doktora Fritza, do dziś nie wiadomo, czy miał ją leczyć z bezpłodności, czy dokonywać u niej aborcji. Pewnego razu ów Fritz spędził całą noc w komnacie księżnej, o czym doniesiono Bogusławowi. Plotki i podejrzenia książę wykorzystał, aby ostatecznie odsunąć się od żony i rozpocząć przygotowania do rozwodu. Nieszczęsnego medyka kazał uwięzić i zagłodzić w wieży zamku w Ückermunde. Za bardzo udane uchodzi natomiast drugie małżeństwo Bogusława z polską królewną, Anną Jagiellonką zawarte 2 lutego 1491 roku.
Pełnymi temperamentu kobietami były siostry Bogusława X. Jedną z nich, Katarzynę wydał za mąż za księcia Henryka I brunszwickiego na Wolfenbüttel, ale pożycie pary nie układało się najlepiej. Henryk - wedle słów pomorskiego kronikarza Thomasa Kantzowa - „jak to niscy ludzie, szybko gniewem wybuchał i bić ją chciał niekiedy”. Wówczas Katarzyna, dużo wyższa od męża „chwytała go i siłą sadzała, mówiąc: „Siedźcie, miły panie, w gniew nie wpadajcie tak łacno”, i prędzej nie puściła, aż przyrzekł jej pokój, którego zresztą rzadko z chęcią dotrzymywał” – cytuje z uśmiechem Joanna Kościelna, dodając, iż niedobrana wzrostem para miała, co najmniej dziewięcioro dzieci. – O Elżbiecie, wbrew woli przez brata umieszczonej w klasztorze, ten sam autor napisał, że: „niechętnie poszła do klasztoru i często Bogusławowi mówiła: że lepiej by ją był oddał biednemu szlachcicowi lub grafowi, zamiast pakować do tego nieszczęsnego burdelu (leidige Huren-Haus). Prowadziła się jednak godnie i skromnie, i musiała się zadowolić tym, czego nie mogła zmienić”.
Owocami grzesznych miłości Gryfitów byli ich potomkowie „z nieprawego łoża”. Bogusław X miał dwóch synów, Joachima i Krzysztofa, o których wykształcenie i los bardzo się troszczył. Naturalnym synem księcia Jerzego I miał być Georg Herz. Niektórzy badacze za syna księcia Filipa I uważają księcia Ludwika I von Putbus. Nieślubną córkę miał Jan Fryderyk. Książę Kazimierz przez długie lata był w związku z Katarzyną Frorycken, którą traktował, jak księżnę, o co bracia mieli do niego pretensje.
Jak widać na powyższych przykładach miłość Gryfitów była równie pogmatwana, równie piękna i szczęśliwa, co tragiczna. Gryfici z miłości tworzyli, umierali i zabijali. Najważniejsze, że kochali.