Światowy Dzień Whisky.
O początkach whisky słów kilka
Światowy Dzień Whisky.
O początkach whisky słów kilka
Światowy Dzień Whisky obchodzimy co roku, w trzecią sobotę maja. Entuzjaści bursztynowego trunku mają jednak więcej okazji do świętowania, jak chociażby przypadający na marzec Międzynarodowy Dzień Whisky.

Podobny charakter obu uroczystości tworzy to, naturalnie, pewną niezgodę pomiędzy ich organizatorami. Czy taka kłótnia jest potrzebna – nie nam osądzać. My możemy zwyczajnie cieszyć się, że okazji do świętowania mamy więcej. A skąd właściwie wzięła się whisky? Zazwyczaj kojarzy się nam ze Szkocją, ale prawdziwą jej kolebką jest Irlandia. Mówi się, że to święty Patryk, patron Irlandii, w V wieku. oprócz nauk Biblijnych, przywiózł na Zieloną wyspę znaną już wtedy mnichom, sztukę destylacji. Według legendy nie tylko nauczył Irlandczyków pędzić alkohol, ale też ukarał karczmarkę, oszukujących swoich gości na ilości lanego alkoholu. Patryk nastraszył ją, że jeśli się nie poprawi, karczmę jej zaczną nawiedzać demony.
Ponieważ do tej pory irlandzkie bary to radosne i przyjemne miejsce, możemy przypuszczać, że Irlandczycy wzięli to sobie do serca i wciąż dbają o to, by demony w ich lokalach nie gościły. Uisge beatha – tak po galicyjsku nazywano pierwsze zbożowe destylaty. Znaczy to dosłownie woda życia - a więc to samo, co łacińskie aqua vitae, czyli nasze rodzime gorzałki. Jak łatwo można skojarzyć nazwa Uisge przez wieki wyewoluowała w tę którą znamy dziś – whisky. Chociaż prawdopodobnie św. Patryk rzeczywiście przywiózł na irlandzkie ziemie sztukę destylacji, to to, co wtedy pędzili, do picia raczej nie służyło. Przypuszcza się, że dopiero w XII w, gdy Henryk II, ówczesny król Anglii, podbił Irlandię, stwierdził, że używany przez medyków destylowany ze zboża alkohol, może nadać się też do picia w celach mniej leczniczych. Trunek, który wtedy zaczął powstawać, był w smaku okrutny i musiał przejść jeszcze daleką drogę, ale dał początek temu, co dzisiaj możemy znaleźć na półkach w sklepach i w barach. A jak pić? Oczywiście, tak żeby smakowało. Przy tak wielkim zróżnicowaniu marek i rodzajów nic nie stoi na przeszkodzie by znaleźć swój ulubiony smak whisky. Choć wielu uważa za profanacje dodawanie czegokolwiek do tego starzonego napitku, to pełen rozmaitych smaków i aromatów charakter whisky potrafi świetnie odnaleźć się w odpowiednio skomponowanych drinkach.
Przykładem może być Penicylina, koktajl stworzony przez pierwszorzędnego barmana Sama Rossa. Szkocka whisky z miodem, imbirem i sokiem z cytryny, lekko podkręcona intensywnie aromatyczną dymną whisky nie tylko świetnie smakuje, ale z tak zdrowotnym składem może być remedium na niejedną zgryzotę. Penicylinę można łatwo przyrządzić samemu, można poprosić o jej przygotowanie ulubionego barmana, można też posłużyć się gotową bazą z oferty POSHE, do której wystarczy dolać whisky, i dosypać lodu by rozkoszować się pysznym drinkiem. I pić, na przykład tak, jak robią to Irlandczycy, kończąc swe radosne toasty głośnym „Sláinte!”. Na zdrowie!