Pięć tysięcy „małpek” Włodzimierza Łyczywka
To, że Włodzimierz Łyczywek znanym szczecińskim adwokatem jest wie wielu. Żadna tajemnica. O tym, że jest wytrawnym hobbystą i kolekcjonerem również. Ale niewielu wie, że bardzo brakowało, aby trafił do Księgi Rekordów Guinnessa. Z jakiego powodu? Otóż jest on posiadaczem niezwykłej kolekcji, drugiej pod względem wielkości w kraju… małych buteleczek z alkoholem, czyli popularnych „małpek”. Ma ich w swoich zbiorach 5 tysięcy z całego świata!

Ma Pan bardzo nietypowe hobby. Zbiera Pan małe buteleczki z alkoholem tzw. „małpki”.
Mam ich ponad 5 tysięcy.
Czy Pan ze swoim hobby znalazł się już może w Księdze Guinnessa?
Nie, wyprzedził mnie jeden z mieszkańców Poznania. Goniłem go. Kiedy on miał 5 tysięcy, ja miałem 3,5 tysiąca. Jak ja dobiłem do 5 tysięcy, to on miał już 7 tysięcy. Wtedy odpuściłem i dałem sobie spokój z tym wyścigiem. To było 10 lat temu. Taką kolekcję trzeba zbierać przez dziesiątki lat, nie da się tego zrobić w krótkim czasie. Ja swoja zbierałem przez prawie 40 lat. Zajrzałem ostatnio do internetu i okazało się, że jest w Polsce takie stowarzyszenie zrzeszające kolekcjonerów małych buteleczek. Jego członkowie przechwalają się tam swoimi zbiorami. Jeden z nich twierdził, że ma 700 eksponatów, inny 800, trzeci 900. A u mnie na półkach znajduje się ich 5 tysięcy! (śmiech).
To drogie hobby.
Takie kolekcje są bardzo kosztowne. Każdy eksponat to, co najmniej, 100 – 200 złotych. Nie wiem zresztą czy to nie jest, pod względem wielkości, druga kolekcja, po poznańskiej, na świecie. Nie wiem też czy ktoś w Szczecinie ma podobne hobby. Być może tak. Ale ilościowo na pewno nie dorównuje mojej kolekcji.
To nie tylko cenne, ale i przepiękne rzeczy.
W mojej kolekcji znajdują się buteleczki z całego świata i z trunkami z całego świata. Wykonane są z przeróżnych materiałów np. niektóre są porcelanowe, inne szklane czy plastikowe, jeszcze inne kryształowe. Niektóre ozdobione jakimiś elementami folkloru charakterystycznego dla danego kraju, jak np. maski na buteleczkach z Peru lub Boliwii. Łatwo rozpoznać także wyroby z Włoch – Florencji czy Wenecji, czy słynne wyroby ze szkła i porcelany z Murano. Inne charakteryzują się kształtami po którym można rozpoznać kraj ich pochodzenia np. z Hiszpanii – butelka w kształcie byka. Wiele z nich, to prawdziwe dzieła sztuki.
Pamięta Pan pierwszą „małpkę” od której zaczęła się Pańska kolekcja?
Jak już byłem po studiach i miałem własne mieszkanie, to musiały być lata 70. ubiegłego wieku, wtedy moja mama przywiozła mi kilka takich buteleczek z jakiejś wycieczki. Pewnie pochodziły one z jakiegoś hotelowego barku. Mama nie piła alkoholi tego typu. Przywiozła je jako gadżet i dała mi w prezencie, trzy, cztery buteleczki. No i zacząłem je zbierać. I tak trwało przez następne 40 lat.
Zaczął Pan od krajowych „małpek”?
Oczywiście. Potem kolejne kupowałem np. w sklepach Pewexu. Po transformacji ustrojowej i gospodarczej w Polsce pojawiły się nowe możliwości i ruszyłem w świat. Zwiedziłem 148 krajów na wszystkich kontynentach. Z każdej podróży przywoziłem nowe eksponaty do mojej kolekcji. Systematycznie. Bo to jest ważne w kolekcjonerstwie – systematyczność.
Pańska kolekcja zajmuje kilka szaf, półek i regałów.
Niektóre sprzęty zostały wykonane specjalnie w tym celu. Znajdują się w nich prawdziwe perełki jak np. komplet Starek – 25 i 30 – letnich. Teraz, z wiadomych przyczyn, oczywiście buteleczki z tym trunkiem są już nie do dostania.
Z jakiego kraju pochodzi najwięcej buteleczek?
Nie wiem. Zapisywałem szczegółowe informacje dotyczące każdego eksponatu do tysięcznej sztuki. Potem przestałem. Nie mam na to czasu.
A pamięta Pan, ile najwięcej „małpek” przywiózł Pan jednorazowo?
Bywało, że 30 i nawet 50 sztuk. Poupychane w kilku walizkach.
A jaki jest najoryginalniejszy eksponat w Pana kolekcji?
Nie wiem (śmiech). W moich buteleczkach znajdują się przeróżne alkohole, pochodzące z całego świata, wszystko to, co można sobie zażyczyć i wypić na świecie, w mikroskopijnej formie oczywiście.
Ale „małpki” z bimbrem, to Pan chyba nie ma?
Nie wiem, może gdzieś się kryje na którejś półce. Nie pamiętam. Być może w którejś buteleczce z Peru coś takiego się znajduje.
To może też gdzieś jest mała „wężówka”?
Mam takie buteleczki z Wietnamu i skądś jeszcze. To „żmijówki”, buteleczki ze żmijami zanurzonymi w alkoholu.
A jak przychodzą goście do Pańskiego domu, to nie próbują Pana skusić i przekonać do otwarcia chociaż kilku buteleczek?
Nie (śmiech), nikomu to nie przychodzi do głowy. Był taki przypadek, doszło do niego bez mojej wiedzy. Ale to było wiele lat temu.
Już od 10 lat nie powiększa Pan kolekcji. Dlaczego przestał Pan zbierać „małpki”?
Z bardzo prozaicznego powodu. Bo już nie mam miejsca (śmiech).