Folkowa tożsamość multikulturowa
Poszukiwanie tożsamości, własnej spuścizny kulturowej – to już jest nowy dobry trend. Szczególnie dla takich ludzi jak my – mieszkańców Szczecina. Tych którzy już się tutaj urodzili, a nie zostali przesiedleni jak nasi rodzice czy dziadkowie, współczesnych 40, 50-latków. Wydawać by się mogło, że nie mamy wspólnych korzeni, wspólnej genezy, czegoś co by nas wyraźnie definiowało. A jednak co jakiś czas powstają niezwykłe projekty, które temu zaprzeczają i udowadniają, że mamy przeszłość, na której można budować nową wspólną jakość.

Jednym z takich projektów była rekonstrukcja stroju ludowego z okolic Szczecina dla Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Szczecińskiej „Krąg” oraz praca nad repertuarem związanym z tradycjami Pomorza Zachodniego, w tym odtworzeniem tańców Szczecińskich. Za tym odkrywczym pomysłem stanęło dwóch panów - Lesław Rządziński i Ryszard Długopolski, kiedyś i znowu tancerze ZPiT ZS Krąg, a teraz również członkowie stowarzyszenia działającego przy zespole. – Wszystko zaczęło się od tego, że po latach powróciliśmy na 50-lecie zespołu. Zauważyliśmy, że ten folkowy świat istnieje również na zewnątrz i się znakomicie rozwija – mówi Ryszard Długopolski. – Zaczęliśmy bywać na różnych sympozjach, warsztatach, nawiązywać kontakt z tym zewnętrznym światem. W trakcie tych spotkań, po raz kolejny dotarło do nas, że – my tu na „Zachodzie” faktycznie nie posiadamy własnego dziedzictwa. Naszym bogactwem jest swego rodzaju miszmasz kulturowy, czyli, że możemy, wolno nam, wymieszać ze sobą folklor z różnych części Polski, co z resztą do tej pory miało miejsce podczas koncertów, pojawił się też pomysł jednej suity „szczecińskich tańców” jako mix tańców z różnych regionów, co zresztą był treścią pracy dyplomowej na studium choreograficznym jednego z naszych kolegów. Jako że jesteśmy dorośli i „ogarnięci życiowo”, z różnego rodzaju doświadczeniem, wiedzą, umiejętnościami, założyliśmy stowarzyszenie, aby wspierać zespół Krąg.
„Dręczyły” nas poruszane ostatnio powszechnie kwestie tożsamości, ciągłości kulturowej nas, mieszkańców Szczecina, Pomorza Zachodniego. – My 40, 50-latkowie jesteśmy pierwszym pokoleniem, które nie ma innego swojego Heimatu, jak właśnie ten – „ziemie odzyskane”, może właściwiej byłoby mówić „ziemie uzyskane”. My się tu urodziliśmy, nie mamy punktu odniesienia naszych dziadków i rodziców. To tu jest nasz świat, nie znamy innego – podkreśla Ryszard Długopolski. – Nasz region charakteryzuje specyficzny mikroklimat, multikulturowość, brak gwary, wynikające z tego, że na te ziemie przyjechali Polacy z różnych części świata, zarówno z Polski, jak i z emigracji. I to się wszystko ze sobą wymieszało. Najczystszy „język polski” zauważono w latach 60-tych właśnie w Szczecinie.
– I tak pojawił się zupełnie nowatorski pomysł sięgnięcia po folklor ziem Pomorza Zachodniego, pomysł na odtworzenie strojów z regionu okolic Szczecina. Idąc tym tropem, w trakcie kwerendy i poszukiwań w archiwach, panowie trafili na materiały świadczące o tym, że na tych terenach było coś interesującego przed nami, co śmiało moglibyśmy uznać na swoje. – Dotarliśmy też do ludzi, którzy skutecznie „pogrzebali” w materiałach muzeum w Berlinie i Greifswaldzie. Niemcy bardzo skrupulatnie archiwizowali rodzimy folklor, również ten obecny w Szczecinie i jego okolicach – mówi Ryszard Długopolski. – Okazało się np., że w rejonie Szczecina tańczono krakowiaka, na popularną wtedy w całej Europie nutę, którą znamy z dzieciństwa „…Krakowiaczek jeden miał koników siedem……”, i do tego tańczono go w drewnianych trepach, takich jakie nosili Holendrzy. Dodam tylko, że tańczono go jako Polkę, a tylko my w Polsce tańczymy cwałem. Zresztą zagłębiając się w historię Szczecina, stwierdzimy, że nasze miasto było duńskie, szwedzkie, pruskie, niemieckie i polskie. Ten mit, czasem ból „poniemieckości” już chyba nie jest istotny dla naszego, urodzonego tu pokolenia. Oprócz tego, Szczecin w pewnym momencie stanowił centrum Kaszub, Sami Kaszubowie, podkreślają, że pierwotnie ich ziemie rozciągały się od Gdańska do Rostocku. Książęta Pomorscy otrzymywali tytuł władcy Kaszub, co odnotowane jest w Papieskich Archiwach.

