Jestem Boginią, moją supermocą jest miłość

Maria Kojder, założycielka Luna Sisters

 

Mogła wybrać pewną i bezpieczną przyszłość. Otrzymała propozycję współtworzenia i bycia współwłaścicielką rodzinnego biznesu, znanej i cenionej winnicy. Gotowy plan, prestiż i wygoda były na wyciągnięcie ręki. Jednak Maria poczuła, że jej droga prowadzi gdzie indziej. Wybrała serce, nie pewność. Intuicję, nie oczywistość. Zamiast pójść utartym szlakiem, postanowiła towarzyszyć kobietom najpierw jako położna, obecna przy ich najbardziej wrażliwych momentach życia.

Z czasem zaczęła rozwijać się na wielu różnych płaszczyznach i czuła, że chce przekazywać to dalej innym kobietom. Dziś Maria Kojder tworzy Luna Sisters przestrzeń dla kobiet, które chcą umocnić się w swojej wewnętrznej mądrości, sile i łagodności. Jej misją jest wspieranie innych w budzeniu tego, co w nich najpiękniejsze – kobiecej esencji.

Już 9 sierpnia Maria zaprasza na wyjątkowe wydarzenie: „Obudź Boginię – Dzień Celebracji Kobiecej Mądrości”. Odbędzie się ono w eleganckim showroomie pośród winorośli w otuleniu natury i kobiecej energii. To coś więcej niż spotkanie. To zaproszenie do doświadczenia, które zostaje na długo.

 

Mario, zacznijmy naszą rozmowę od wydarzenia, które dla nas szykujesz jeszcze tego lata. Do jakich kobiet dokładnie je kierujesz?

„Obudź Boginię” jest skierowane do trzech grup kobiet, choć tak naprawdę każda z nas może odnaleźć w tym wydarzeniu coś dla siebie. Jedną grupę stanowią kobiety silne, sprawcze, które na co dzień działają w męskiej energii, prowadzą biznesy, podejmują decyzje, dbają o innych. Często jednak brakuje im przestrzeni na lekkość, subtelność, dziewczęcość, kontakt z naturą i własnym ciałem. Druga grupa to kobiety, które są bardzo delikatne i wrażliwe. Często jest im trudniej podejmować decyzje, czasami towarzyszą im niepewność i obawy. Potrzebują wzmocnienia swojej wewnętrznej siły, większego poczucia sprawczości, odwagi i stabilności, by z większą pewnością stawiać kroki w codziennym życiu. Trzecią grupą są te, które czują, że osiągnęły równowagę i chcą ją celebrować oraz dzielić się swoją obecnością, pięknem i wewnętrzną harmonią z innymi kobietami. Bycie Boginią to umiejętność równoważenia tych wartości i dzielenie się nimi.

To spotkanie na pewno nie będzie rodzajem psychoterapii czy coachingu. Będziemy dotykać, duszy, serca i naszych emocji. Będziemy rozmawiać o dzikości i sile oraz o tym jak być na co dzień wrażliwą i delikatną, ale stawiającą granice kobietą. Sama miałam taki moment w życiu, że musiałam być bardzo silna. Teraz pielęgnuję tę bardziej delikatną stronę, bo wiem jak ważna jest równowaga.

Wśród elementów, które pomogą nam wejść głębiej w ten kobiecy proces, znajdzie się między innymi medytacja prowadzona, intuicyjny taniec, który otworzy ciało na czucie i swobodny przepływ energii, oraz koncert instrumentów, który będzie poruszający, pobudzający wewnętrzną wrażliwość i siłę. Będzie też czas na uważne rozmowy, wspólne chwile w kobiecym gronie i celebrację przy pysznym jedzeniu. Każda z uczestniczek otrzyma także wyjątkowe podarunki, które będą przypominać o tym spotkaniu jeszcze długo po jego zakończeniu. Jak dopisze pogoda to na pewno będziemy chodzić boso po trawie! Pragnę być bardziej przewodniczką niż mentorką czy coachką, bo wierzę w kobiety i ich siłę. Pomagam i przewodzę im, aby odnalazły i obudziły w sobie wszystkie aspekty kobiecości i mogły przebudzić swoje Boginie.

To wszystko brzmi bardzo interesująco i naprawdę atrakcyjnie. Czy zatem każda z nas ma w sobie Boginię?

Każda z nas nosi w sobie Boginię. Czasem jej obecność jest wyczuwalna od razu, innym razem ukrywa się głęboko pod warstwami codzienności. Aby ją obudzić, potrzebujemy równowagi między wewnętrzną siłą i decyzyjnością, a łagodnością i czułością. Prawdziwa kobieca moc zaczyna się wtedy, gdy uczymy się łączyć te jakości w sobie i odnajdujemy swój harmonijny rytm. Jednak Bogini budzi się w pełni dopiero gdy zaczynamy dzielić się sobą z innymi kobietami. Kiedy otwieramy serce, ofiarowujemy swoją obecność, wsparcie i autentyczność. To właśnie wtedy dzieje się coś niezwykłego. Nie tylko inne kobiety zaczynają rozkwitać, to my same rozkwitamy jeszcze pełniej. W tej wzajemnej wymianie, w tym kręgu zaufania i zrozumienia, rodzi się coś więcej niż relacja – rodzi się siostrzeństwo, a w jego cieple Bogini nie tylko się budzi, ona naprawdę zaczyna promienieć.

Siostrzeństwo – to określenie które jakiś czas temu przeniknęło do naszego słownika i świata. Spotykamy się z nim co raz częściej. Co raz więcej kobiet się z nim identyfikuje.

Nie każda z nas ma siostrę, a jeśli nawet ma to nie zawsze te relacje są tak bliskie jakbyśmy chciały. Siostrzeństwo jest bardzo pierwotne, to pierwotna energia, tylko nie zawsze jesteśmy jej świadome. Kobiety od zarania dziejów spotykały się, gromadziły w grupach, kręgach. To więź, która może łączyć każdą z nas i tak się dzieje, ale czasem my się od tego nieświadomie odłączamy. Pamiętam czas, że traktowałam inne kobiety jak swoje rywalki. W siostrzeństwie chodzi o to, żeby z otwartym sercem i wsparciem móc usiąść z obcą sobie kobietą i szczerze ze sobą porozmawiać. Bez poczucia zazdrości. Bez zawiści. Bez blokad. W takiej konfiguracji możemy otrzymać silne wsparcie od drugiej kobiety, bo jest to spójna z nami energia. Z perspektywy lat patrzę na moje dawne koleżanki i widzę, że tam brakowało otwartości. Za to było sporo oceny i krytyki, dlatego w takich warunkach nie było przestrzeni na rozwój siostrzeństwa. Kobieca wewnętrzna łagodność jest kluczowa w tym, żeby kobiece pierwiastki mogły się w pełni połączyć i otworzyć bez presji. Presja w kobiecym środowisku jest zbędna. Teraz mam przyjaźnie oparte na otwartości serca, szczerych i głębokich rozmowach oraz wiem jak tworzyć przestrzenie do rozwijania siostrzeństwa pomiędzy innymi kobietami, dzieląc się swoją energią i doświadczeniem.

 

Powiedz mi jak do tego doszłaś? Z tego co wiem, nie od razu zainteresowałaś się duchową stroną życia i jej kobiecym aspektem. Twoja rodzina miała na Ciebie inny plan, a mimo to wybrałaś własną ścieżkę.

Moja rodzina posiada Winnice Kojder. 10 lat temu, kiedy zakładali firmę zostało mi zaoferowane bycie współwłaścicielką Winnic, przy okazji miałam zajmować się zadaniami związanymi z marketingiem i sprzedażą. Gwarantowało to kuszącą przyszłość, pewną, ułożoną. Jednak poszłam za głosem serca, wybrałam coś co było niepewne, ale okazało się moją wymarzoną drogą, zgodną ze mną. Jestem wdzięczna moim rodzicom, bo wspierali mnie w mojej decyzji i dali mi przestrzeń abym mogła odnaleźć swoją drogę.

Od dawna miałam w sobie chęć niesienia pomocy innym. Chciałam pomagać w wielu aspektach, myślałam nawet o wyjeździe na misję i pomaganiu ludziom w potrzebie. Nie mogę przejść obojętnie obok potrzebującej istoty. Mam ogromną empatię. Stąd zaczęła rozwijać się moja chęć pomocy, była to najpierw psychologia, ale szybko odkryłam, że to nie jest moja droga.

Podczas zajęć na sali operacyjnej w ramach jednego z przedmiotów, zobaczyłam coś, co mnie absolutnie zafascynowało. To byli lekarze i pielęgniarki w trakcie swojej pracy. Zmiana kierunku nastąpiła więc dość szybko, a do finalnej decyzji przekonała mnie babcia, która pracowała przed emeryturą jako położna. Postanowiłam pójść w jej ślady za co jestem ogromnie wdzięczna. Moja babcia zawsze powtarzała, że bycie położną to pracowanie z kobietami i uczestniczenie w cudzie narodzin. Cieszę się, że podjęłam tę decyzję.

I podjęłaś tę pracę. Przyjęłaś na świat bardzo wiele dzieci, również w swojej rodzinie. To miało na Ciebie wpływ?

Te pierwsze kontakty z pacjentkami, kiedy im towarzyszyłam w trakcie porodu, pamiętam, że bardzo dużo chciałam im dać od siebie. Sprawić, by ten poród wyglądał inaczej niż ma to zazwyczaj miejsce w szpitalach. Ja sama urodziłam się w domu, gdzie moja babcia przyjmowała poród. Chciałam im dać to ciepłe, pełne miłości podejście. Podczas pracy z kobietami rodzącymi czułam wytwarzającą się między nami bardzo głęboką więź, pomimo bycia sobie obcymi. Towarzyszenie kobietom w tym wyjątkowym i transformującym momencie, jakim jest poród, sprawiło, że zaczęłam myśleć o przestrzeni, która łączy kobiety.

Następnie pracowałam w klinice leczenia niepłodności, a później na sali operacyjnej, przez cały ten czas będąc z kobietami w różnych momentach ich życia. Po studiach położniczych z zakresu medycyny zachodniej, zaczęłam zgłębiać medycynę wschodu, w tym ajurwedyjską oraz rozpoczęłam studiowanie medycyny chińskiej. To połączenie dwóch światów: zachodniego i wschodniego utwierdziło mnie w przekonaniu, że każda z nas jest inna i nawet w leczeniu najlepsze jest indywidualne podejście. Od lat uczestniczę w różnego rodzaju wyjazdach kobiecych, w kobiecych kręgach, kursach, szkoleniach, co utwierdza mnie w poczuciu wewnętrznej misji jednoczenia i wspierania kobiet.

 

I Luna Sisters jest kontynuacją tej drogi, a jednocześnie misji?

Tak, Luna Sisters to kontynuacja tej drogi, a zarazem jej naturalne rozwinięcie. To przestrzeń, która narodziła się z mojej potrzeby wspierania kobiet w powrotach do siebie, do własnej mocy, czułości i prawdy. Tworzę ją nie tylko z intencją, ale z głębokim zaangażowaniem, bo wiem jak wiele może zmienić spotkanie z drugą kobietą, życzliwe słowo, odpowiednia energia czy doświadczenie, które otwiera serce.

Zaczynałam sama z wizją, która była bardziej uczuciem niż strategią. Dziś Luna Sisters to prężnie rozwijający się projekt, w który zaangażowanych jest wiele wspaniałych kobiet i twórców. To marka, która niesie wartości siostrzeństwa, wewnętrznej równowagi, autentyczności i świadomej kobiecości. Luna Sisters działa zarówno w przestrzeni online jak i fizycznej poprzez kursy, medytacje, kobiece spotkania, wydarzenia i wyjazdy. To, co tworzę, jest dopracowane, piękne i głębokie, ale nie dlatego, że ma być idealne. Tylko dlatego, że każda kobieta zasługuje na doświadczenie jakości, która ją uszlachetni, umocni i otuli. Luna Sisters to nie tylko projekt, to przestrzeń zmiany.

Na koniec naszej rozmowy chciałam Ciebie zapytać o nazwę. Luna, czyli księżyc w nazwie nie jest przypadkowy. Sama czasem odczuwam na sobie jego wpływ.

Pierwotnie zawsze podążaliśmy za rytmem natury: wschód/zachód słońca, pory roku, fazy księżyca. Kobiety są mocno połączone z księżycem, szczególnie jeśli chodzi o miesiączkę. Są dwa warianty: albo ma się miesiączkę podczas pełni albo podczas nowiu. Kobiety, które miesiączkują podczas pełni mają głębsze połączenie z energią kreacji, stawiają na samorozwój i mocną kreację twórczą. Jeżeli miesiączka jest podczas nowiu, a owulacja około pełni to wtedy jest się bardziej nastawionym na płodność i rodzinność. Bardzo często nie wiemy o tym, nie obserwujemy faz księżyca a naprawdę warto. Księżyc odgrywa w naszym życiu kluczową rolę, a w życiu kobiet szczególnie. Dlatego też jest naszym patronem. Synchronizacja z rytmem księżyca wprowadza do naszego życia harmonię, przypomina, że warto obserwować siebie i swoje otoczenie, i przypomina o rytmie natury żyjącym w nas. Tak się składa, że 9 sierpnia, kiedy organizuję spotkanie, jest pełnia. Nie przez przypadek wydarzenie to zostało zaplanowane w pełnię Księżyca. Księżyc nie tylko przyświeca kobietom z miesiączką, ale generalnie kobiecości. Pełnia jest symbolem zakończenia pewnego cyklu, czasu na refleksję oraz celebrację. Taką celebrację jak „Obudź Boginię: Dzień Celebracji Kobiecej Mądrości”.

Liczba miejsc jest ograniczona, więc Kochane Siostry nie zwlekajcie z zakupem biletu! Do zobaczenia w przestrzeniach Luna Sisters! Z Miłością, Maria.

Dziękuję za rozmowę.

 

Prestiż  
Lipiec 2025