Szczecin nie istnieje?
No to patrzcie!
Szczecin nie istnieje?
No to patrzcie!
Dla jednych to punkt gdzieś po drodze do Berlina, dla innych – miasto zagadka, której nie sposób rozszyfrować. Wciąż można usłyszeć pół-żartobliwe głosy powątpiewania w jego istnienie. No bo mamy dostęp do morza, prawda? Zaraz obok Świnoujście, do Koszalina tylko półtorej godziny. Szczecinianie zdają się znać swoje miasto na wylot – aż do chwili, gdy pojawia się ktoś z zewnątrz. Taki właśnie był efekt wizyty fotografa Aleksandra Małachowskiego – znanego w przestrzeni internetowej jako Hashtagalek – który od lat przemierza polskie miasta, dokumentując ich tożsamość z niezwykłą dokładnością i uważnością na najmniejsze detale.

W jego obiektywie rondo układa się w geometryczną mandalę, fasada kamienicy staje się opowieścią o czasie, a światło – narratorem miejskich historii. Wielu z nas myślało, że widziało w Szczecinie już wszystko, ale jego zdjęcia udowodniły, że można spojrzeć na nasze miasto raz jeszcze. Inaczej. I zakochać się od nowa.
Aleksander Małachowski udowodnił, że nasze miasto nie tylko ma się dobrze, ale ma też wiele do opowiedzenia. Wystarczy uważne spojrzenie kogoś z zewnątrz. I docenienie tego, na co na co dzień nie zwracamy uwagi.
Jakbyś miał się przedstawić komuś, kto pierwszy raz słyszy o Hashtagalku, Aleksandrze Małachowskim, co byś powiedział?
Typek, który pewnego dnia zrezygnował z chodzenia na wykłady na studiach, aby mieć czas na chodzenie po mieście z telefonem i fotografowanie. A tak poważniej, choć pierwsze zdanie jest w pełni prawdziwe, to jestem fotografem architektury, który od ponad dekady portretuje budynki i polskie miasta, pokazując zupełnie nową perspektywę.
Co jest dla Ciebie ważniejsze w fotografii – oko do detalu, światło, emocja, a może wzór, którego nikt inny nie może dostrzec na pierwszy rzut oka? A może coś jeszcze innego?
Najważniejsze jest dla mnie jedno: pokazać świat tak, jak widzą go moje oczy. A czy do tego użyję konkretnego obiektywu, kadru czy sposobu edycji – to już drugorzędne.
Twoje zdjęcia są bardzo charakterystyczne. Kto – lub co – miało wpływ na Twój styl?
Na początku ogromne wrażenie robiły na mnie kadry Wesa Andersona – jego zamiłowanie do symetrii i minimalizmu zainspirowało mnie do poszukiwania własnego języka wizualnego. Tak zaczęła się moja przygoda z teleobiektywami i fotografowaniem z dużej odległości. Dziś inspiruje mnie już nie tylko obraz, ale i świat poza fotografią – rozmowy, miejsca, malarstwo, rytmy codzienności.
Skąd pomysł na odwiedzenie właśnie Szczecina?
Z ciekawości. To było jedno z tych miast, które długo gdzieś mi umykały – mimo tylu lat fotografowania, jeszcze go nie odwiedziłem.
Masz na Instagramie ogromne grono odbiorców. Czy zauważyłeś, że zdjęcia ze Szczecina miały jakąś wyjątkową reakcję?
Kiedy ogłosiłem, że sfotografuję Szczecin, pojawiło się mnóstwo komentarzy w stylu: „Ale przecież to miasto nie istnieje!”. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo ten żart się zakorzenił. Pomyślałem wtedy: no dobrze, to Wam udowodnię, że istnieje! I zrobiłem to, bo kiedy zacząłem wrzucać relacje i pierwsze kadry, posypały się wiadomości z zachwytem. Dużo osób było zaskoczonych, ile perełek kryje to miasto.
Jak wyglądała Twoja eksploracja miasta?
To był przemyślany projekt od A do... no tak, powiedzmy, S (jak Szczecin!). Choć do sporej ilości lokalizacji, dzięki pomocy Żeglugi Szczecińskiej, udało się wcześniej załatwić dostęp, to sporo wypatrzyłem też zupełnie przypadkowo, błądząc po mieście. Tak natrafiłem np. na przepiękną klatkę schodową kamienicy przy ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 7, której sień miała bogato zdobiony sufit w motywy roślinne.
Czy było miejsce, które naprawdę Cię zachwyciło? Tak, że musiałeś się zatrzymać i po prostu powiedzieć „wow”?
Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki w Szczecinie! Pamiętam, że nie mogłem wyjść z zachwytu, gdy zobaczyłem pierwszy raz tą niebieską, odnowioną klatkę schodową. Nie wspominając o zakamarkach Urzędu, które dopiero pokażę w oddzielnym poście!
Gdybyś miał wrócić do Szczecina tylko na jeden dzień – co chciałbyś sfotografować raz jeszcze? A może jest coś, co chciałeś zobaczyć, ale nie starczyło czasu?
Nie zdążyłem zwiedzić choćby całego Morskiego Centrum Nauki, zajrzeć na Błonia przy Urzędzie Miasta ani wspiąć się na Wieżę Gocławską.
Widziałeś już wiele polskich miast. Co Twoim zdaniem wyróżnia Szczecin na tle innych?
Pół żartem, pół serio – wiele rond! Ale jeśli spojrzeć szerzej: portowy charakter, ciekawa mieszanka starej i nowoczesnej architektury, mnogość zieleni – to wszystko tworzy naprawdę wyjątkową atmosferę.
A gdybyś miał wybrać jedno zdjęcie, które oddaje duszę miasta – które by to było?
Jeszcze sporo postów ze zdjęciami przede mną, więc z tym się wstrzymam – szczególnie, że będą też wśród nich też takie pokazujące przekrój miasta i jego wiele warstw. Warto poczekać i zajrzeć na mój Instagram po więcej!
Dziękuję za rozmowę.




