Potężny sztorm na Bałtyku szybko zmienia rutynową przeprawę w śmiertelną pułapkę. Gdy jednostka zaczyna tonąć, rozpoczyna się dramatyczna walka o życie. Na brzegu bliscy zaginionych konfrontują się nie tylko z bólem straty, ale i z narastającymi pytaniami o odpowiedzialność oraz prawdę. W miarę jak na jaw ychodzą niepokojące szczegóły – m.in. dotyczące stanu technicznego promu czy wcześniejszych incydentów – rodziny ofiar rozpoczynają własną batalię: o pamięć, sprawiedliwość i przywrócenie godności tym, którzy zginęli w odmętach Bałtyku.
Te tragiczne wydarzenia stały się inspiracją dla powstania serialu Heweliusz w reżyserii Jana Holoubka, którego premiera odbędzie się 5 listopada na platformie Netflix. Równolegle z serialem powstawała książka Adama Zadwornego pt. Heweliusz. Tajemnica katastrofy na Bałtyku. Autor opowiada w niej historię największej katastrofy morskiej w powojennej Polsce. Z ponad sześćdziesięciu osób na pokładzie promu przeżyło zaledwie dziewięć – wszyscy należeli do załogi. Próbując zrekonstruować przebieg tragedii, Zadworny sięga do archiwalnych dokumentów, rozmawia z ocalałymi marynarzami, rodzinami ofiar, ekspertami oraz byłymi decydentami. Interesuje go nie tylko sama katastrofa, którą odtwarza niemal minuta po minucie, ale też żmudne, często niejednoznaczne śledztwo i tajemnice związane z historią promu.
– Ta książka to 14 miesięcy z mojego życia. Zaskoczyła mnie ilość dokumentacji, którą musiałem przejrzeć, żeby wstępnie rozeznać się w tym, co państwo polskie ustaliło w latach 90. na temat tej katastrofy – powiedział autor w rozmowie z Prestiżem jeszcze przed premierą książki. – Okazało się, że tylko akta trzech procesów przed Izbą Morską to 29 tomów, po 300–400 stron każdy. Do tego dochodzą akta śledztwa, które prowadziła ówczesna Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku. Potem przyszedł czas na spotkania i trudne rozmowy. Dotarłem do wszystkich uratowanych marynarzy i wielu wdów – w tym do Jolanty Ułasiewicz, wdowy po dowódcy Heweliusza, kapitanie Andrzeju Ułasiewiczu, która przez lata walczyła o honor męża. Dla niej ta tragedia wciąż jest otwartą raną.
– Wielkim wyzwaniem było też odtworzenie przebiegu katastrofy. Na to, co znalazło się w aktach, moje ustalenia, relacje ocalałych i to, co mówili tuż po tragedii – zarówno w mediach, jak i podczas przesłuchań – musiałem nałożyć raporty kapitanów jednostek, które tej nocy znajdowały się w pobliżu, a także nagrania rozmów kapitana Ułasiewicza ze stacjami brzegowymi.