Tajemnice szczecińskich ulic
Niewierna księżna, agent z Bombaju i pierwszy poległy
Tajemnice szczecińskich ulic
Niewierna księżna, agent z Bombaju i pierwszy poległy
Wiele ze szczecińskich ulic nosi imiona lokalnych patriotów, ludzi ważnych dla miasta, bohaterów, poetów, pisarzy, malarzy, polityków, władców, wodzów, artystów. Są też nazwy przyrodnicze, geograficzne, krajobrazowe. Ale są też i takie, które budzą zdziwienie, rozbawienie, ale i ciekawość. Czy znamy bohaterów niektórych naszych ulic? Co oznaczają nazwy wielu z nich? Co miesiąc staramy się je rozszyfrować. Oto kolejne z nich.

Ulica Księżnej Elżbiety
Jej historia może być potwierdzeniem wielu prawd życiowych związanych z miłością m.in., że jest jak sraczka – przychodzi znienacka, że jest ślepa, że trudno ją zataić – podobnie jak kaszel, że nie zważa na tytuły i pochodzenie oraz że kobiety już przed wiekami traciły głowy i serca dla muzyków. Księżna Elisabeth Christine Ulrike von Braunschweig-Wolfenbüttel – w Szczecinie znana jest jako księżna Elżbieta Brunszwicka. Była żoną Fryderyka Wilhelma II – od roku 1786 króla Prus (to on doprowadził do dwóch rozbiorów Polski), który cenił sobie wielkie uczty i wystawne życie oraz znany był także z licznych miłosnych skandali, przedkładając śpiewaczki i tancerki nad towarzystwo żony. Choć nie było wtedy plotkarskich portali internetowych ani „brukowców”, to i tak informacje o jego wyczynach oraz kochankach krążyły nie tylko na dworze. Jak to często bywa w życiu zaniedbywana przez męża Elżbieta (księżna miała wtedy 23 lata) nawiązała romans z jednym z dworskich muzyków – Pietrem, z pochodzenia Włochem. Gdy przechwycono jej korespondencję z kochankiem (w jednym z listów miała nazwać męża „grubasem”) została oskarżona o cudzołóstwo. W roku 1769 orzeczono rozwód z jej winy, Elżbieta została pozbawiona tytułu arcyksiężnej i zesłano ją najpierw do twierdzy w Kostrzynie nad Odrą, a potem do Szczecina. Miasta, które wtedy było prowincjonalną dziurą z ponurą twierdzą. Do swojej dyspozycji otrzymała trzy komnaty w zaniedbanym Zamku Książąt Pomorskich, poza tym obowiązywał ją zakaz opuszczania jego murów i przyjmowania wszelkich wizyt. Z czasem pozwolono jej na spacery po mieście i spędzanie czasu w letniej rezydencji w Jasienicy k. Polic. W 1797 roku zmarł były mąż Elżbiety i na tron pruski wstąpił Fryderyk Wilhelm III. W 1810 roku, kiedy Szczecin zajęli Francuzi, Elżbieta kupiła dawny młyn (Pädagogenmühle) w okolicach dzisiejszej ulicy Żubrów. Został on przebudowany na pałac letni i nazwany na cześć nowego władcy Friedrichsgnade (Łaska Fryderyka). Księżna prowadziła w nim salon towarzyski i wspierała artystów. Według historyków była lubiana i ceniona przez szczecinian. Kiedy umierała w wieku 93 lat, w całym mieście rozdzwoniły się dzwony. Po śmierci księżnej, pałacyk zwany powszechnie Prinzessinschloss stał się siedzibą Nowego Towarzystwa Śpiewaczego, a później działała w nim gospoda. Budynek rozebrano w 1940 roku.
Ulica Maksymiliana Golisza
Wielbiciele historii najnowszej oraz popularnego serialu „Pogranicze w ogniu” wiedzą, że przed II wojną światową Szczecin był jednym z głównych ośrodków, z których wywiad niemiecki podejmował działania przeciwko Polsce. Placówka Abwehry działała w nim już od 1921 roku. Ale stolica Pomorza Zachodniego była także ważnym ośrodkiem wywiadu II RP. Nic dziwnego, że utworzono w niej placówkę o kryptonimie „Bombaj”. Prężnie działała ona aż do wybuchu II wojny światowej. Do jej współpracowników należał m.in. nauczyciel Maksymilian Golisz – obywatel niemiecki, ale gorący polski patriota. Był działaczem Związku Polaków w Niemczech. W 1934 roku reprezentował szczecińską Polonię na II Światowym Kongresie Polaków z zagranicy. W stolicy Pomorza Zachodniego kierował polską szkołą, a także Domem Polskim. Założył też pierwszą w Szczecinie polską drużynę harcerską „Gryf". Za działalność polonijną Niemcy w 1934 roku pozbawili go możliwości nauczania. Przeniósł się wtedy do Berlina. Po wybuchu wojny Maksymilian Golisz został aresztowany i uwięziony w obozie koncentracyjnym w Oranienburgu a potem w Sachsenhausen. Ale Niemcy nie wiedzieli wtedy jeszcze, że był on agentem polskiego wywiadu. Dlatego, podobnie jak wielu innych Polaków z niemieckim obywatelstwem, zwolnili go z obozu a w 1940 roku wcielili do wojska. Podczas kampanii wrześniowej w ręce Niemców wpadła potężna część archiwów polskiego wywiadu. Konsekwencje były tragiczne – wiele osób aresztowano i skazano na śmierć. Niemcy przez wiele miesięcy dokładnie badali przejęte dokumenty i na ich podstawie dowiedzieli się także kto współpracował z polskim wywiadem. Wśród nich znalazł się Golisz. W październiku 1941 roku został ponownie zatrzymany przez hitlerowców pod zarzutem zdrady stanu. W lipcu 1942 roku sąd wojenny w Berlinie skazał go na karę śmierci przez ścięcie toporem. Wyrok wykonano 1 kwietnia 1943 roku w więzieniu w Brandenburgu. W tej miejscowości został pochowany. W 1972 roku urnę z prochami Maksymiliana Golisza sprowadzono do Szczecina i umieszczono w Alei Zasłużonych Cmentarza Centralnego.
Ulica Franciszka Ratajczaka
Jeden z bohaterów Powstania Wielkopolskiego. Choć nie walczył w nim długo. Ratajczak, wielkopolanin w pochodzenia od 14 roku życia pracował w Westfalii w kopalni. Był też bardzo aktywnym członkiem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, które przed I wojną światową, oprócz dbania o tężyznę fizyczną, zajmowało się także przygotowywaniem do walki o wolna Polskę. Ratajczak jako poddany niemiecki, po wybuchu wojny, trafił do armii. Walczył na froncie zachodnim. W 1918 roku z grupą „Sokołów” przedostał się do Poznania. 27 grudnia w mieście wybuchły walki zbrojne, które doprowadziły do wybuchu powstania. Podczas walk, Franciszek Ratajczak – dowódca plutonu jednego z powstańczych oddziałów, został trafiony pociskiem z karabinu maszynowego. Ciężko ranny zmarł kilka godzin później. Został uznany za pierwszego poległego w Poznaniu w czasie Powstania Wielkopolskiego.




