Codzienność za fasadą luksusu

Szczecinianka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich

Egzotyka i luksus – to chyba dwa słowa najczęściej kojarzone z Dubajem. Wrażenie robi również błyskawiczny rozwój miasta: jeszcze w 1965 roku Dubaj liczył zaledwie około sto pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców, podczas gdy dziś jest to miasto prawie czteromilionowe. Stolica emiratu, noszącego tę samą nazwę, przyciąga ludzi z całego świata bogactwem, możliwościami i wysoką jakością życia. Jak jednak wygląda codzienność w Dubaju – mieście skąpanym w przepychu? Czy kryje się w nim także proza życia, czy może szara codzienność w ogóle tam nie istnieje? Na te pytania odpowiada Anna Wyganowska-Duda – rodowita szczecinianka, która mieszka w Dubaju już od piętnastu lat.

Anna Wyganowska-Duda jest absolwentką szczecińskiej podstawówki nr 65 w Zdrojach, a także liceum ogólnokształcącego nr 6 na profilu matematyczno-fizycznym. Podjęła, a następnie ukończyła studia na kierunku zarządzanie i marketing na ówczesnym Wydziale Zarządzania i Ekonomiki Usług Uniwersytetu Szczecińskiego. Wkrótce ukończyła także podyplomowe studia MBA.

Miała więc dobrą pracę, a w dodatku rodzinę i przyjaciół na miejscu. Wszystko zmieniło się, gdy jej mąż otrzymał propozycję pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

– Dopiero wówczas zaczęliśmy rozważać możliwość wyjazdu – wspomina Anna Wyganowska-Duda. – Musieliśmy wybrać między stabilizacją w Polsce, a krokiem naprzód w Dubaju.

Oferta okazała się „nie do odrzucenia” – przewidywała stanowisko kierownicze w branży shippingowej, dokładnie w zawodzie, który mąż Anny wykonywał już w Polsce. Perspektywa lepszych zarobków i rozwoju zawodowego przeważyła szalę decyzji.

– Nie wszystko było jednak takie proste – przyznaje Anna. – Byłam już wówczas bowiem mamą.

W momencie podjęcia decyzji państwo Duda mieli dwuletniego synka, a Anna była w ciąży z drugim dzieckiem. Ustalili więc, że mąż wyjedzie najpierw sam, aby przygotować grunt, a ona dołączy do niego pół roku po narodzinach młodszego syna – już z dwójką pociech. Wyjazd oznaczał też porzucenie dotychczasowej kariery zawodowej Anny w Polsce i rozstanie z bliskimi – to koszty, które zawsze stoją w cieniu emigracyjnych sukcesów. Młoda rodzina ruszała więc w nieznane z nadzieją na lepsze życie, ale i z wątpliwościami, czy wybór ten okaże się właściwy.

Z Polski na pustynię

Gdy nadszedł właściwy czas i cała trójka pojawiła się w końcu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – Dubaj z marszu przywitał Annę olśniewającym bogactwem i słońcem. Gdy tylko wylądowała, zachwycił ją widok futurystycznego miasta skąpanego w jego blasku i wszechobecny luksus – przy czym, jak zaznacza, nie był to wyłącznie powierzchowny blichtr. Przyleciała w marcu, jednym z najbardziej komfortowych miesięcy pod względem pogody, gdy powietrze jest ciepłe, ale przyjemne. Szybko jednak zrozumiała, że klimat Dubaju to wyzwanie.

– Przez kilka miesięcy w roku temperatura jest tu zbyt wysoka i przeszkadza w codziennym komforcie – mówi Anna. – Od czerwca do września upały przekraczają czterdzieści stopni, a gdy do tego wieje wilgotny wiatr od morza, staramy się unikać przebywania na zewnątrz, chroniąc się w klimatyzowanych pomieszczeniach.

Od października do maja pogoda pozwala na komfortowe korzystanie z uroków Dubaju, a najbardziej zimowe miesiące przypominają polskie lato. Warunki klimatyczne determinują więc rytm życia mieszkańców – latem większość aktywności przenosi się do klimatyzowanych pomieszczeń.

Mimo pustynnego położenia miasta, Anna nie odczuła braku zieleni.

– Mieliśmy to szczęście, że mogliśmy wynająć mieszkanie w dzielnicy The Greens, która – jak sama nazwa wskazuje – jest bogata w roślinność – opowiada szczecinianka. – Osiedle otoczone jest piękną zielenią i sztucznymi jeziorami, co pozwala mi czasem zapomnieć, że żyję przecież na pustyni.

Dodatkowym atutem lokalizacji była bliskość plaży oraz udogodnienia w budynku: basen i siłownia. Jest to standard w większości tamtejszych apartamentowców. Dzięki temu codzienne życie w Dubaju może przypominać wakacyjny resort – nawet zwykłe osiedle oferuje wygody, o których w Polsce można tylko pomarzyć w kontekście urlopu.

Na dubajskich ulicach już pierwszego dnia rzucił się w oczy także widok luksusowych samochodów. Mąż Anny z pasją obserwował modele aut mijających ich na ulicy: Ferrari, Lotus, Maserati – najdroższe marki świata są tu codziennością. Idzie to w parze z doskonałą infrastrukturą drogową. Szerokie, gładkie jezdnie utrzymane są w nienagannym stanie – władze miasta bez trudu sprostały wymaganiom super samochodów.

– Rzeczywiście stan dróg robi wrażenie – przyznaje Anna – ale również od kierowców sporo się wymaga. Co roku każdy właściciel auta musi przejść przegląd techniczny pojazdu, a przy okazji sprawdzana jest ważność ubezpieczenia i ewentualne niezapłacone mandaty. Nawet jeden zaległy mandat uniemożliwia odnowienie rejestracji samochodu – takie przepisy skutecznie dyscyplinują kierowców.

Urzędy sprzyjają cudzoziemcom

Rozpoczęcie życia w Dubaju wymaga dopełnienia kilku kluczowych formalności, które dla Anny nie stanowiły problemu. Jak mówi – wszelkie urzędy są tam nastawione na pomoc i łatwe załatwianie spraw, w dodatku w błyskawicznym tempie. Podstawą jest wiza rezydencka, uprawniająca do pobytu i pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Zwykle ma ważność dwa–trzy lata i może być sponsorowana przez pracodawcę, rodzinę lub własną firmę, jeśli cudzoziemiec taką prowadzi. To jednak pracodawcy najczęściej pokrywają koszty wizy oraz pośredniczą w załatwieniu formalności. Istnieje także specjalna „Złota Wiza” (Golden Visa) dla inwestorów – otrzymuje ją osoba, która nabędzie w Emiratach nieruchomość wartą co najmniej 2 miliony dirhamow (1 dirham to około 1 polski złoty) lub osiąga dochody na wymaganym poziomie.

Kolejnym niezbędnym dokumentem jest tzw. „Emirates ID” – karta tożsamości mieszkańca ZEA. Zawiera ona dane osobowe oraz odciski palców i jest wymagana przy każdej ważnej czynności urzędowej: od założenia konta bankowego, przez wynajem mieszkania, po podpisywanie umów. Bez Emirates ID codzienne funkcjonowanie w Dubaju praktycznie nie jest możliwe.

Dla polskich przybyszów miłym zaskoczeniem jest kwestia prawa jazdy. Otóż polski dokument jest w Dubaju uznawany. Wystarczy okazać go w lokalnym wydziale komunikacji, wnieść opłatę i przejść podstawowe badanie wzroku. Jeśli wynik jest pozytywny, od ręki wydawany jest emiracki dokument prawa jazdy ważny na terenie całych ZEA. To duże ułatwienie – podczas gdy w wielu krajach trzeba zdawać lokalne egzaminy, w Dubaju doświadczenie kierowcy z Polski jest honorowane niemal bez dodatkowych wymagań.

Macierzyństwo w Emiratach

Mimo wielu plusów życia w Dubaju, Anna i jej mąż początkowo traktowali pobyt tam jako tymczasowy. Planowali pozostać trzy do pięciu lat, zaoszczędzić pieniądze i wrócić do Szczecina. Czas szybko jednak zweryfikował te założenia. Gdy urodziło się drugie dziecko, na Annę spadła odpowiedzialność za dom i rodzinę, a jej własna kariera zeszła na dalszy plan.

– Była to dla mnie duża zmiana, gdy z osoby tak aktywnej zawodowo nagle stałam się... housewife – mówi z uśmiechem.

Jak sama przyznaje, polskie określenie „kura domowa” nie brzmi najlepiej, więc woli się tytułować „menedżerem ogniska domowego”.

– Przez pierwsze lata w Dubaju byłam w zasadzie zdana tylko na siebie – mówi Anna. – zabrakło bliskości babć i rodziny, na których pomoc mogłabym liczyć w Polsce. Tylko młode mamy wiedzą, co znaczy być z maleńkimi dziećmi samą, bez wsparcia bliskich – dodaje.

Zdecydowanie nie chciała oddawać synów pod opiekę obcych osób na pełen etat, więc świadomie zrezygnowała z zatrudnienia niani, co w Dubaju jest normą. To była trudna lekcja niezależności i przewartościowania dotychczasowego stylu życia. Z drugiej strony Anna cieszyła się pełnią macierzyństwa.

– Medal ma zawsze dwie strony – to od nas zależy, na której chcemy się skupić – mówi – Mimo trudności i pracy na pełen etat jako mama dwójki maleńkich dzieci, oczywiście miło to wspominam.

Kiedy chłopcy podrośli na tyle, by pójść do przedszkola, Anna zaczęła myśleć o powrocie do aktywności zawodowej. System opieki przedszkolnej w Dubaju okazał się jednak mało sprzyjający pracującym matkom – większość przedszkoli czynna jest tylko do wczesnego popołudnia, co nie pokrywa typowego dnia pracy. Nawet jeśli w niektórych miejscach można przedłużyć opiekę, to za słoną dopłatą. Anna postanowiła więc wykorzystać swoje pasje i umiejętności zdobyte jeszcze w Polsce. Od dziecka tańczyła, uprawiała fitness – sport zawsze był obecny w jej życiu. W Dubaju ukończyła kurs instruktora Zumby, a za namową przyjaciółki spróbowała swoich sił także w pilatesie.

– Nawet nie bardzo wtedy wiedziałam, co to jest pilates – śmieje się dziś Anna. – Dziś nie wyobrażam sobie bez niego życia.

Początkowo myślała, że wystarczy kilka tygodni szkolenia, by zostać instruktorką. Rzeczywistość ją zaskoczyła – kurs trwał pół roku i obejmował nie tylko naukę ćwiczeń, ale też zajęcia z anatomii, analizy postawy ciała, praktyki i wiele testów. Po zdaniu egzaminów teoretycznych i praktycznych Anna uzyskała niezbędne uprawnienia i od około dziewięciu lat pracuje jako instruktorka pilatesu. Przez pewien czas była związana z dużym studiem fitness, a obecnie skupia się na indywidualnych treningach z klientami. Ta zmiana branży okazała się strzałem w dziesiątkę.

– Praca jest moją pasją, a efekty zadowolonych klientów dają mi niesamowitą satysfakcję – mówi Anna z dumą. – Dodatkowo, nie jestem związana sztywno ustalonymi godzinami, sama organizuję swój dzień. Mogę więc połączyć pracę z rolą mamy i żony, zająć się domem. Wydaje mi się, że to zawsze jest tak, że gdy zamkniemy za sobą jedne drzwi, to inne się otworzą. Tak było w moim przypadku – w Polsce pracowałam w banku, w systemie korporacyjnym. Tutaj – pod kątem zawodowym – jestem zupełnie kimś innym.

Edukacja w trybie brytyjskim

Wraz z upływem lat i dorastaniem dzieci pojawiły się decyzje dotyczące ich edukacji. Dubaj oferuje dwie główne ścieżki nauczania dla tzw. z angielska ekspatów (przybyszów z innych krajów): system brytyjski albo amerykański. Obie opcje są płatne – brak tu publicznych, darmowych szkół dla cudzoziemców. Anna wraz z mężem wybrała model brytyjski, który oznacza trzynaście lat nauki szkolnej. Edukacja dzieli się na etap primary school (szkoła podstawowa) i secondary school (odpowiednik szkoły średniej). W brytyjskim systemie cztery ostatnie lata to okres, w którym uczniowie wybierają ulubione przedmioty i zdają egzaminy – coś na kształt małej matury po dwóch latach oraz pełnej matury na zakończenie szkoły.

Ponieważ w Dubaju nie ma polskich szkół państwowych, państwo Duda zadbali, by synowie poznawali również ojczystą kulturę i język. Przez pierwszych osiem lat nauki chłopcy uczęszczali raz w tygodniu do Polskiej Szkoły przy ambasadzie, gdzie mieli zajęcia z języka polskiego, geografii i historii kraju. W domu Anna rozmawia z dziećmi po polsku, choć na co dzień w otoczeniu dominuje język angielski. Dzięki temu chłopcy są dwujęzyczni i świadomi swoich korzeni. Polska kultura jest obecna także w kalendarzu rodziny: w polskiej szkole w Dubaju obchodzi się wszystkie najważniejsze polskie święta narodowe, a Boże Narodzenie czy Wielkanoc państwo Duda starają się spędzać w Polsce z bliskimi. Każde wakacje również upływają im w rodzinnych stronach – powroty do Szczecina stały się coroczną tradycją. Dzięki temu dzieci postrzegają Polskę jako swój drugi dom, podczas gdy dla Anny i jej męża drugim domem jest właśnie Dubaj. Co ciekawe, młodszy syn Anny planuje w przyszłości studia medyczne właśnie w Polsce – to dowód, że mimo wychowania na obczyźnie, polskie korzenie w rodzinie Wyganowskich-Dudów pozostają silne.

Kobieta w męskim świecie

Dubaj bywa nazywany „miastem mężczyzn” – statystyki demograficzne pokazują, że mężczyźni stanowią tu około siedemdziesiąt procent mieszkańców. Czy taka dysproporcja wpływa na odczucia kobiety żyjącej w tym arabskim kraju? Czy Anna jako atrakcyjna Europejka, kiedykolwiek czuła się niekomfortowo lub zagrożona w dubajskiej codzienności?

– Zupełnie tak nie jest – zaprzecza stanowczo. – Przeciwnie – spotykam się z szacunkiem i bardzo dobrym traktowaniem. Nigdy nie byłam zaczepiana przez obcych ani nie czułam się zagrożona w żadnej sytuacji. Kobiety – zarówno cudzoziemki, jak i miejscowe – traktowane są w Dubaju bardzo dobrze.

Nie odczuwa też żadnych napięć kulturowych czy narzucania norm dotyczących stroju.

– Nie ma tu czegoś takiego – tłumaczy – trzeba jednak pamiętać, że pomimo iż ZEA są krajem nowoczesnym i otwartym, to jednak opartym na kulturze muzułmańskiej. Należy okazywać szacunek wobec miejscowych tradycji i religii, szczególnie w miejscach publicznych.

Bezpieczeństwo to kolejna cecha, która wyróżnia Dubaj.

– Czuję się tutaj naprawdę bardzo bezpiecznie. Mogę przejść pieszo całe miasto w środku nocy i wiem, że nikt mnie nie zaczepi ani nic mi się nie stanie – mówi Anna. – Choć może to zabrzmieć utopijnie, takie są realia: w Dubaju można swobodnie spacerować o każdej porze, nie obawiając się o swoje bezpieczeństwo. Kobiety nie mają też żadnych prawnych ograniczeń w poruszaniu się po mieście samotnie czy nocą – to ważne podkreślenie, bo niektóre osoby wciąż mylnie wyobrażają sobie, że w krajach arabskich kobieta jest w przestrzeni publicznej ograniczana.

Na wysoki poziom bezpieczeństwa wpływa kilka czynników. Prawo w ZEA jest surowe i bezwzględnie egzekwowane, a w całym Dubaju rozlokowany jest gęsty system monitoringu. W praktyce trudno tam popełnić przestępstwo i pozostać niezauważonym. Obowiązują też regulacje obyczajowe – np. spożywanie alkoholu w miejscach publicznych nieposiadających odpowiednich licencji jest zakazane. Wszystko to sprawia, że Dubaj regularnie plasuje się w czołówce najbezpieczniejszych miast świata.

Kulturowa mozaika i życie społeczne

Wbrew wyobrażeniom, życie w Dubaju nie oznacza konieczności pełnej asymilacji z arabską kulturą – to miasto jest prawdziwą wieżą Babel, zamieszkane w dziewięćdziesięciu procentach przez obcokrajowców. Największe grupy stanowią Hindusi, Pakistańczycy, Filipińczycy i obywatele Bangladeszu, a spośród przybyszów z Europy – dominuje licznie reprezentowana społeczność brytyjska, a także Rosjanie i Ukraińcy. Liczbę Polaków szacuje się na około sześć tysięcy – jest więc to także zauważalna grupa. W efekcie Dubaj to tygiel kultur, gdzie każdy przybysz może również znaleźć namiastkę świata, z którego przyjechał.

– Trudno tu mówić o asymilacji w egzotycznej kulturze, skoro jest tutaj taka mieszanka ludzi z całego świata – twierdzi Anna.

Sama ma liczne grono polskich znajomych, działają tu także kluby polonijne, gdzie można spędzić choćby święta.

– Celebrujemy te same święta, w taki sam sposób jak w Polsce, w ramach naszej społeczności – opowiada Anna. – Nie zamykamy się jednak we własnym gronie. Nawiązałam wiele przyjaźni z osobami innych narodowości, dużą część grona moich znajomych stanowią między innymi Libanki.

Doświadczenie wspólnych przeżyć w Dubaju pokazuje jej, że kobiety na całym świecie świetnie się rozumieją i mają podobne pasje i problemy – niezależnie od kraju pochodzenia czy kultury.

– Język kobiet jest ponad granicami – mówi Anna. – Zachęcam do śledzenia podcasty „Dziewczyny z Dubaju – Her Dubia Story”, na Spotyfy i You Tube tworzonego stąd przez moją przyjaciółkę Emilię Jaworską, która pokazuje życie Polek w Dubaju na co dzień. Tam można się o tym wszystkim przekonać, a bywa, że także i ja pojawiam się na ekranie.

Różnorodność mieszkańców przekłada się także na wielokulturowy kalendarz wydarzeń. W Dubaju przez cały rok obchodzone są święta związane z krajami pochodzenia różnych społeczności. Boże Narodzenie, Diwali, Chiński Nowy Rok – te i wiele innych okazji są celebrowane przez lokalne grupy. Oczywiście swoje stałe miejsce ma także Ramadan, a dni wolne od pracy wyznaczają święta muzułmańskie. Ta wielość tradycji nikogo nie dziwi – jest raczej powodem do dumy i świadectwem otwartości miasta.

Sportowy styl życia Emiratów

Dubaj imponuje nie tylko możliwościami rozwoju kariery, ale i bardzo urozmaiconym życiem mieszkańców poza pracą. W 2022 roku ZEA oficjalnie dostosowały się do zachodniego systemu i obecnie typowy tydzień pracy trwa od poniedziałku do piątku (choć w niektórych emiratach nadal obowiązuje układ niedziela–czwartek). Godziny pracy również przypominają europejskie standardy – zaczyna się około ósmej rano i pracuje zwykle do szesnastej-osiemnastej. Po pracy miasto oferuje jednak niezliczone możliwości wypoczynku i rekreacji, wspierając utrzymanie odpowiednich proporcji w ramach tzw. work-life balance.

Wieczorami miasto tętni życiem. Kluby, dyskoteki, bary i restauracje wypełniają się ludźmi każdej nocy. Jednocześnie stawia się tam na aktywny tryb życia – sport jest niemal stylem bycia. Oferta jest imponująca: od sportów wodnych (kitesurfing, wakeboarding, kajaki, nurkowanie) przez wspinaczkę i rajdy po pustyni, aż po codzienne bieganie i jazdę na rowerze.

– Aktywności do wyboru jest naprawdę niezliczona ilość – podkreśla Anna. – Ostatnim naszym odkryciem są pustynne wyprawy, połączone z nocowaniem pod gołym niebem. Widok rozgwieżdżonego nieba, gdy wokoło jest tylko piasek, zapiera dech. Taka forma spędzania głównie weekendów, zyskuje na popularności.

W Dubaju aktywność fizyczną promuje się także odgórnie. Co roku organizowany jest rządowy program Dubai Fitness Challenge 30x30, zainicjowany przez księcia koronnego Hamdana bin Mohammeda Al Maktouma. Przez trzydzieści dni w roku mieszkańcy zachęcani są do podejmowania trzydziestu minut aktywności dziennie. W całym mieście odbywają się darmowe treningi, zajęcia sportowe i wydarzenia propagujące zdrowy tryb życia.

Co ciekawe, w gorącym klimacie Zatoki Perskiej dostępne są też sporty zimowe. W Dubaju działa sztuczny stok narciarski pod dachem (w słynnym centrum handlowym Mall of the Emirates) oraz całoroczne lodowiska.

– Jazda na nartach pod palmami czy łyżwy w pustynnym kraju to atrakcje, które przypominają, że w tym mieście nie ma rzeczy niemożliwych. – śmieje się szczecinianka. – Niezależnie od pory roku i temperatury za oknem, miasto zapewnia rozrywki dla każdego – od pustynnych safari, przez zakupy w klimatyzowanych gigantycznych centrach handlowych, po kąpiele w ciepłym morzu lub sztucznych lagunach. Tutaj dostępne jest chyba wszystko, co tylko jest możliwe.

Blaski i cienie codzienności

Po piętnastu latach w ZEA Anna była świadkiem ogromnych zmian, jakie zaszły w Dubaju. Początkowo planowany krótki epizod zamienił się w decyzję o pozostaniu na stałe. Co skłoniło rodzinę do takiego kroku? Z pewnością udana kariera męża i stabilizacja finansowa, ale także fakt, że dzieci wychowały się w Dubaju i tam toczy się ich życie. Czy dziś poleciłaby to miasto jako miejsce do życia?

– Zachęcałabym, jednakże doradziłabym dokonanie sumiennego researchu. Nigdy i nigdzie nie jest tak, że są tylko plusy, raj na ziemi – przyznaje szczerze Anna. – Ogromne koszty generuje wynajem czy zakup mieszkania. Ceny nieruchomości poszybowały w górę w ostatnich latach -są dziś znacznie wyższe niż te, które zastałam zaraz po przyjeździe, a już wtedy były szokująco wysokie!

Do tego dochodzą astronomiczne wydatki na edukację dzieci – czesne w szkołach międzynarodowych to poważne obciążenie dla budżetu.

– Gdybym miała podać konkretne kwoty, to rzucę dla przykładu trzydzieści pięć tysięcy dirhamów za pierwszy rok nauki dziecka… – ujawnia Anna. – To równowartość trzydziestu pięciu tysięcy złotych. Taka kwota za rok szkoły podstawowej pokazuje skalę kosztów, z jakimi musi liczyć się rodzina w Dubaju.

Również klimat nie zawsze bywa sprzyjający. Poza wspomnianymi wcześniej najbardziej gorącymi miesiącami, przez większość roku próżno tu czekać na deszcz. Średnio notuje się zaledwie około czterech deszczowych dni w roku. Paradoksalnie, kiedy już ulewy się zdarzają, mogą powodować poważne problemy. Dwa lata temu intensywne opady deszczu wywołały w Dubaju powódź – miasto nie było na to przygotowane, bo przez dekady nie istniały tu porządne systemy kanalizacji burzowej.

– Od tamtej pory wiele się robi, aby infrastruktura pozwoliła zapobiec podobnym zjawiskom w przyszłości – zaznacza Anna. – Rozbudowuje się systemy odpływowe, które wcześniej nie były potrzebne w suchym klimacie. Zdarzają się tutaj nadal także burze piaskowe znad pustyni – wówczas mieszkańcy kryją się w domach, a wychodząc muszą zakładać maski, by nie wdychać pyłu unoszącego się w powietrzu.

Kolejnym minusem są korki i natężenie ruchu na ulicach. Mimo imponującej infrastruktury drogowej (główna arteria Dubaju ma nawet osiem pasów w jedną stronę i dopuszczalną prędkość 120 km/h), w godzinach szczytu można utknąć na długo w ogromnych zatorach.

– To inna skala zjawiska, niespotykana w Polsce – przyznaje Anna. – Alternatywą jest komunikacja publiczna, czyli metro i autobusy. Dubajskie metro – w większości naziemne i w pełni zautomatyzowane – jest stale rozbudowywane, ale na razie nie dociera do wszystkich zakątków miasta. Na plus warto zaznaczyć, że wszystkie stacje metra i przystanki autobusowe są klimatyzowane, co w upale jest zbawienne. Warte podkreślenia jest to, że mimo tłoku panuje też wysoka kultura jazdy i podróżowania w ogóle. Tutaj nikt się nie awanturuje ani nie trąbi bez powodu. Surowe mandaty za przekroczenia przepisów oraz sprawna policja skutecznie temperują zapędy kierowców.

A co z codziennymi urokami życia w Dubaju? Nasza rozmówczyni zapewnia, że pozytywów jest cała masa. Jednym z nich jest niezwykła różnorodność kulinarna miasta. Ponieważ mieszkańcy pochodzą zewsząd, w Dubaju spróbować można kuchni praktycznie z każdego zakątka świata. Restauracje i usługi cateringowe prześcigają się w ofercie dań arabskich, azjatyckich, europejskich czy amerykańskich, a dostawy jedzenia do domu są na porządku dziennym. Nawet polskie smaki są dostępne – od 2022 roku działa tu restauracja „Polonia”, serwująca tradycyjne dania naszej kuchni. Anna przyznaje jednak z uśmiechem, że często sama gotuje w domu żurek, bigos czy pierogi, by zaszczepić synom miłość do polskich potraw.

– Chcąc pokazać chłopcom nasze specjały, zaraziłam ich nimi i teraz się ich domagają – śmieje się. – Niektóre składniki, jak zakwas na żurek, muszę przyrządzać własnoręcznie od podstaw, bo nie sposób ich kupić na miejscu.

Paradoksalnie więc wyjazd do centrum świata sprawił, że Anna zbliżyła się do podstaw polskiej tradycji kulinarnej. Gotuje – jak mówi – więcej polskich dań niż kiedykolwiek wcześniej, a rodzimymi przysmakami częstuje też znajomych z innych krajów, którzy często są zachwyceni naszym jedzeniem.

Anna Wyganowska-Duda nadal zachwyca się za to Dubajem. Miasto pełne blasku nowoczesności, egzotyki i możliwości – tak opisuje je z jednej strony. Jest też ta druga, czyli codzienne życie toczące się swoim rytmem. Zmagania z upałem, wysokimi kosztami i ulicznymi korkami. Piętnaście lat spędzonych w Emiratach to szmat czasu.

– Bardzo intensywnego czasu, którego nie zamieniłabym na nic innego – przekonuje. – Raz w kolorach luksusu i przygody, a czasem – zupełnie zwyczajnie lub bardzo wymagająco. Dubaj stał się moim drugim domem, dając rodzinie bezpieczeństwo i komfort, a mi samej szansę na nową pasję i rozwój. Jednocześnie Polska pozostała w sercu – i to chyba najlepszy przepis, by nawet na końcu świata pozostać sobą, pamiętając skąd się wyruszyło.

Prestiż  
Listopad 2025