Codzienność za fasadą luksusu
Szczecinianka w
Zjednoczonych Emiratach Arabskich
Codzienność za fasadą luksusu
Szczecinianka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich

Anna Wyganowska-Duda jest absolwentką szczecińskiej podstawówki nr 65 w Zdrojach, a także liceum ogólnokształcącego nr 6 na profilu matematyczno-fizycznym. Podjęła, a następnie ukończyła studia na kierunku zarządzanie i marketing na ówczesnym Wydziale Zarządzania i Ekonomiki Usług Uniwersytetu Szczecińskiego. Wkrótce ukończyła także podyplomowe studia MBA.
Miała więc dobrą pracę, a w dodatku rodzinę i przyjaciół na miejscu. Wszystko zmieniło się, gdy jej mąż otrzymał propozycję pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
– Dopiero wówczas zaczęliśmy rozważać możliwość wyjazdu – wspomina Anna Wyganowska-Duda. – Musieliśmy wybrać między stabilizacją w Polsce, a krokiem naprzód w Dubaju.
Oferta okazała się „nie do odrzucenia” – przewidywała stanowisko kierownicze w branży shippingowej, dokładnie w zawodzie, który mąż Anny wykonywał już w Polsce. Perspektywa lepszych zarobków i rozwoju zawodowego przeważyła szalę decyzji.
– Nie wszystko było jednak takie proste – przyznaje Anna. – Byłam już wówczas bowiem mamą.
W momencie podjęcia decyzji państwo Duda mieli dwuletniego synka, a Anna była w ciąży z drugim dzieckiem. Ustalili więc, że mąż wyjedzie najpierw sam, aby przygotować grunt, a ona dołączy do niego pół roku po narodzinach młodszego syna – już z dwójką pociech. Wyjazd oznaczał też porzucenie dotychczasowej kariery zawodowej Anny w Polsce i rozstanie z bliskimi – to koszty, które zawsze stoją w cieniu emigracyjnych sukcesów. Młoda rodzina ruszała więc w nieznane z nadzieją na lepsze życie, ale i z wątpliwościami, czy wybór ten okaże się właściwy.
Z Polski na pustynię
Gdy nadszedł właściwy czas i cała trójka pojawiła się w końcu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – Dubaj z marszu przywitał Annę olśniewającym bogactwem i słońcem. Gdy tylko wylądowała, zachwycił ją widok futurystycznego miasta skąpanego w jego blasku i wszechobecny luksus – przy czym, jak zaznacza, nie był to wyłącznie powierzchowny blichtr. Przyleciała w marcu, jednym z najbardziej komfortowych miesięcy pod względem pogody, gdy powietrze jest ciepłe, ale przyjemne. Szybko jednak zrozumiała, że klimat Dubaju to wyzwanie.
– Przez kilka miesięcy w roku temperatura jest tu zbyt wysoka i przeszkadza w codziennym komforcie – mówi Anna. – Od czerwca do września upały przekraczają czterdzieści stopni, a gdy do tego wieje wilgotny wiatr od morza, staramy się unikać przebywania na zewnątrz, chroniąc się w klimatyzowanych pomieszczeniach.
Od października do maja pogoda pozwala na komfortowe korzystanie z uroków Dubaju, a najbardziej zimowe miesiące przypominają polskie lato. Warunki klimatyczne determinują więc rytm życia mieszkańców – latem większość aktywności przenosi się do klimatyzowanych pomieszczeń.
Mimo pustynnego położenia miasta, Anna nie odczuła braku zieleni.
– Mieliśmy to szczęście, że mogliśmy wynająć mieszkanie w dzielnicy The Greens, która – jak sama nazwa wskazuje – jest bogata w roślinność – opowiada szczecinianka. – Osiedle otoczone jest piękną zielenią i sztucznymi jeziorami, co pozwala mi czasem zapomnieć, że żyję przecież na pustyni.
Dodatkowym atutem lokalizacji była bliskość plaży oraz udogodnienia w budynku: basen i siłownia. Jest to standard w większości tamtejszych apartamentowców. Dzięki temu codzienne życie w Dubaju może przypominać wakacyjny resort – nawet zwykłe osiedle oferuje wygody, o których w Polsce można tylko pomarzyć w kontekście urlopu.
Na dubajskich ulicach już pierwszego dnia rzucił się w oczy także widok luksusowych samochodów. Mąż Anny z pasją obserwował modele aut mijających ich na ulicy: Ferrari, Lotus, Maserati – najdroższe marki świata są tu codziennością. Idzie to w parze z doskonałą infrastrukturą drogową. Szerokie, gładkie jezdnie utrzymane są w nienagannym stanie – władze miasta bez trudu sprostały wymaganiom super samochodów.
– Rzeczywiście stan dróg robi wrażenie – przyznaje Anna – ale również od kierowców sporo się wymaga. Co roku każdy właściciel auta musi przejść przegląd techniczny pojazdu, a przy okazji sprawdzana jest ważność ubezpieczenia i ewentualne niezapłacone mandaty. Nawet jeden zaległy mandat uniemożliwia odnowienie rejestracji samochodu – takie przepisy skutecznie dyscyplinują kierowców.
Urzędy sprzyjają cudzoziemcom
Rozpoczęcie życia w Dubaju wymaga dopełnienia kilku kluczowych formalności, które dla Anny nie stanowiły problemu. Jak mówi – wszelkie urzędy są tam nastawione na pomoc i łatwe załatwianie spraw, w dodatku w błyskawicznym tempie. Podstawą jest wiza rezydencka, uprawniająca do pobytu i pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Zwykle ma ważność dwa–trzy lata i może być sponsorowana przez pracodawcę, rodzinę lub własną firmę, jeśli cudzoziemiec taką prowadzi. To jednak pracodawcy najczęściej pokrywają koszty wizy oraz pośredniczą w załatwieniu formalności. Istnieje także specjalna „Złota Wiza” (Golden Visa) dla inwestorów – otrzymuje ją osoba, która nabędzie w Emiratach nieruchomość wartą co najmniej 2 miliony dirhamow (1 dirham to około 1 polski złoty) lub osiąga dochody na wymaganym poziomie.
Kolejnym niezbędnym dokumentem jest tzw. „Emirates ID” – karta tożsamości mieszkańca ZEA. Zawiera ona dane osobowe oraz odciski palców i jest wymagana przy każdej ważnej czynności urzędowej: od założenia konta bankowego, przez wynajem mieszkania, po podpisywanie umów. Bez Emirates ID codzienne funkcjonowanie w Dubaju praktycznie nie jest możliwe.
Dla polskich przybyszów miłym zaskoczeniem jest kwestia prawa jazdy. Otóż polski dokument jest w Dubaju uznawany. Wystarczy okazać go w lokalnym wydziale komunikacji, wnieść opłatę i przejść podstawowe badanie wzroku. Jeśli wynik jest pozytywny, od ręki wydawany jest emiracki dokument prawa jazdy ważny na terenie całych ZEA. To duże ułatwienie – podczas gdy w wielu krajach trzeba zdawać lokalne egzaminy, w Dubaju doświadczenie kierowcy z Polski jest honorowane niemal bez dodatkowych wymagań.






