Viva Bohema!

Dandysowski, surrealistyczny, nonszalancki, ale i nostalgiczny. Zawsze na opak.  Ukochane i niepoprawne dziecko Teatru Polskiego. A kto raz go odwiedzi zawsze wraca, bo publiczność go kocha. I to z wzajemnością. Kabaret Czarny Kot Rudy bawi nas i wzrusza już od 15 lat.

Autor

Izabela Marecka

To miejsce w którym jego twórca i reżyser Adam Opatowicz dzieli się bezgraniczną miłością do Bohemy, a jej duch króluje niepodzielnie w zielonych ścianach Czarnego Kota Rudego. Bywał tu Piotr Skrzynecki z Piwnicy pod Baranami, który  mówił o aktorach „ Moje brylanty ze Szczecina”, To właśnie w Czarnym Kocie Rudym jest słup Zenona Laskowika pod którym  siadał i wygłaszał monologi.

– To Adam Opatowicz stwarza taką atmosferę, dając nam radość grania –mówią zgodnie aktorzy Czarnego Kota Rudego.

Stałym bywalcom dobrze wiadomo, że atmosfera jest rodem z paryskiego kabaretu. Siedzi się przy stolikach, przy blasku świec, lampce wina. A po spektaklu, aktorzy siadają zwykle przy stolikach razem z widzami na drinka, wymieniając najnowsze dowcipy i anegdoty.

- Czarny Kot Rudy? To moje dzieciątko - mówi Adam Dzieciniak, aktor Teatru Polskiego. - Po spektaklu jest tu taki sympatyczny zwyczaj, dyrektor zaprasza, bar jest otwarty, można usiąść, porozmawiać. Ci, którzy bywają po raz pierwszy,  pytają: A co wy właściwie gracie? I przychodzą zobaczyć, co mamy na Dużej Scenie. A potem już nie opuszczają naszego teatru.

- Kot jest dla mnie wyjątkowym miejscem, ponieważ uwielbiam bliski kontakt z publicznością – dodaje Olga Adamska. - A widzowie, którzy spotykają się tu z nami czują się bardziej swobodnie.

- Niektórzy nawet zbyt swobodnie  – śmieje się Michał Janicki. - Pamiętam kiedyś pewna pani odebrała telefon w czasie spektaklu. Powiedziałem do niej ze sceny „Jak do mnie, to mnie nie ma”. Na co pani najspokojniej:  „Nie, nie to do mnie” i niewzruszona kontynuowała rozmowę!

Za kulisami

Czarnego Kota Rudego wymyślił Adam Opatowicz, dyrektor teatru.

- Taka była potrzeba ducha, teatru, widzów… - mówi – I to się potwierdza, bo nasza scena kabaretowa ma mnóstwo stałych bywalców.

Na początku grupa artystów działała w Teatrze przy Krypcie na Zamku, później przenieśli się do  Klubu XIII Muz. Kiedy Adam Opatowicz został dyrektorem Teatr Polskiego postanowił stworzyć stacjonarną i co warto dodać jedyną w Polsce literacką sceną kabaretową działającą w teatrze. Z historią Kota mocno związana jest postać  Janusza Józefowicza, który wielokrotnie układał choreografię do spektakli.

- Jest dobrym duchem naszego kabaretu, kolorem rudym Kota, ogniem z masą szalonych pomysłów – opowiada Michał Janicki. -  Uwielbiamy z nim pracować. Na próbę w teatrze Janusz przybywa zazwyczaj nieco przed południem - uśmiechnięty, wyluzowany (a podobno u siebie to straszny tyran) i  zaczyna sypać pomysłami jak w transie, bez przerwy do późnych godzin nocnych.  Dokarmia nas pizzą, poi, jedynie palić zabrania (od kiedy rzucił) i nie wypuszcza! Jest cudownie. W każdym kącie ktoś ćwiczy: jeden wyje, drugi śpiewa, trzeci tańczy, a czwarty przeklina, bo coś mu nie wychodzi !

Józefowicz  pomagał w tworzeniu wielu Kocich spektakli, współtworzył  m.in.  Latający Cyrk Monty Pythona , Pornografa, Sufit Jonasza Kofty, czyli gdzie ta Bohema.

- Bardzo się lubią i szanują z dyrektorem. Wygląda to tak, że Adam Opatowicz wymyśla, reżyseruje, a Janusz ustawia choreografię. I trzeba przyznać, że w duecie są niesamowici, a sukces sztuki – murowany - uważa Janicki.

- Oglądał kiedyś artystów Kota Andrzej Wajda, a było to w Krakowie w Piwnicy pod Baranami. Po spektaklu bił brawo na stojąco, a później wpadł do garderoby z okrzykiem „ Skąd wy ludzie jesteście”?!? – wspomina Wiesław Łągiewka. - Przyjechał do nas też kiedyś Jerzy Gruza, który po premierze Cyrku Monthy Pytona, napisał w recenzji „…Że takiego cyrku to on  jeszcze nie widział i jest to najlepsza realizacja jaką miał okazję podziwiać”.

Tańce, hulanki, swawole

Raz do roku zbiera się Kocie towarzystwo i świętuje urodziny, na które przyjeżdża artystyczna elita z całej Polski. Każda rocznica powstania świętowana jest z rozmachem. Na tę okazję przybywają do teatru m.in. Magda Umer, Stanisław Tym, Zbigniew Zamachowski, Piotr Machalica, Artur Andrus oraz Andrzej Poniedzielski i wielu innych.

- Szampan leje się strumieniami! W Kocie mamy słup Zenona Laskowika (siedział pod nim kiedyś przez całą imprezę). Pamiętam, że kiedyś wokół tego słupa tańczyli wszyscy zgromadzeni, uskuteczniając tańce typu go-go, a nawet próbując zdejmować części ubrań - wspomina Michał Janicki. - Na szczęście Adam Opatowicz stał na straży moralności, nie dopuszczając do pełnego striptizu!

Na 15 rocznicę na pewno przybędą niemal wszyscy, którzy byli przez te lata związani z Kotem - Andrzej  Poniedzielski Stanisław Tym, Maria Czubaszek, Teatr Buffo z Januszem Józefowiczem i Nataszą Urbańską,  Marek Pacuła z Piwnicy Pod Baranami. Jak będzie program urodzin ?

- Na pewno będzie to rocznica wyjątkowa, niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju- dodaje dyrektor. - Zresztą jak każda…

Czarny Kot Rudy

Powstał w lutym 1997 roku z inicjatywy aktualnego dyrektora naczelnego i artystycznego Adama Opatowicza. To jedyna taka scena kabaretu literackiego działająca w teatrze. Artyści związani z Kotem (nierzadko) od jego początków to Olga Adamska, Dorota Chrulska, Ewa Kabsa, Katarzyna Sadowska, Adam Dzieciniak, Michał Janicki, Sławomir Kołakowski, Mirosław Kupiec, Wiesław Łągiewka, Jacek Polaczek, Jacek Piotrowski, pianista Krzysztof Baranowski oraz nowi aktorzy - Sylwia Różycka, Piotr Bumaj, Filip Cembala i Damian Sienkiewicz.

Szanowni Państwo! Nasza Droga Publiczności!

Klub Świętokradców zaprasza na Jubileusz Czarnego Kota Rudego!

Gdyby którykolwiek z wielkich astrofizyków zadał mi pytanie, czy istnieją światy równoległe, alternatywne dla naszego, odpowiedziałabym, że nie wiem, czy światy, ale świat na pewno. To Czarny Kot Rudy. Świat na wspak. A rebours, jak powiedzieliby nasi wielcy protoplaści z paryskiego kabaretu Chat Noir. Ale zacznijmy od początku...

Dawno, dawno temu człowiek chcąc okiełznać otaczający go chaos, zaczął porządkować to, co nieuporządkowane, nadawać sens temu, co było go pozbawione, nazywać to, co nienazwane i liczyć to, co niepoliczone. W ten sposób stworzył wiele zasad, według których zaczął funkcjonować zarówno świat, jak i on sam. Jednak ta bezpieczna rzeczywistość priorytetów, obowiązków i norm wkrótce zaczęła człowieka nużyć i zatęsknił on do anarchii i bałaganu. Ustanowił więc dodatkową zasadę (zasadę zasad czy też nadzasadę), która raz do roku zawieszała w prawach wszystkie wcześniejsze. Przede wszystkim pracę zastępowała zabawą... Tak narodził się karnawał, pierwszy świat na opak.

Dawno, dawno temu karnawał był raz w roku, później wymyślono kabaret (czytaj: Czarnego Kota Rudego). Odtąd świat na wspak można mieć dużo częściej.

Naszą ulubioną formą rzeczywistości jest fikcja. Naszym celem nie jest bowiem mozolne budowanie przyszłości, ale zachwyt nad ulotności teraźniejszości. Z „rekwizytorni świata” Czarny Kot Rudy wybiera tylko to, co zawiera w sobie element zaskoczenia i zabawy. Ponad czyste formy przekłada eklektyzm. Bez obiekcji miesza konwencje i łączy style. Posługuje się cytatem, pastiszem i parodią. Odnosi się ironicznie do wszystkiego, także do siebie. Czasami bez powodu popada w nastroje refleksyjne, męczy go melancholijna nostalgia, bądź też nostalgiczna melancholia. Ale tylko chwilę. Później wybucha gromkim śmiechem. Nierzadko filuternym, frywolnym i rubasznym.

Szanowni Państwo! Nasza Droga Publiczności! Jeśli chcecie (choć przez chwilę) żyć innym życiem (i to bez żadnych konsekwencji...) zapraszamy do Czarnego Kota Rudego. Uczcijcie z nami jego jubileusz, piętnaste urodziny! I koniecznie spójrzcie na Ścianę Zasłużonych, owo metaforyczne lustro, w które patrząc czerpiemy inspirację, i z którego łaskawym okiem zerkają patroni Czarnego Kota Rudego.

Do zobaczenia w Teatrze!
Daria Friedrich, kierownik literacki Teatru Polskiego

Prestiż  
Styczeń 2012