Muszka mruga obiektywem

Zaczęło się zwyczajnie, od  fotografowania przyjaciół aparatem analogowym. To miała być tylko rozrywka, dokumentacja codzienności. Tymczasem zdjęcia zaczęły żyć własnym, internetowym życiem i pewnego dnia świat dowiedział się kim jest „muszka” czyli Sonia Szóstak, wschodząca gwiazda fotografii.

Autor

Aneta Dolega

Zdjęcia tej  filigranowej pochodzącej ze Szczecina dziewczyny ozdabiają kolorowe magazyny o modzie; w zeszłym roku Sonia została nominowana jako jedna z trzech osób przez magazyn „FASHION” do nagrody dla najlepszego fotografa (debiutanta). Na co dzień studentka łódzkiej „filmówki”, od niedawna także projektantka dla jednej z marek ciuchowych. Przed jej obiektywem obok modelek zaczęli się pojawiać także znani aktorzy jak Paweł Wilczak czy Weronika Rosati. Zajęta, w rozjazdach, znalazła trochę czasu na zwierzenia.

Pierwszy aparat, pierwsze zlecenie. pierwsza kradzież

Wszystko zaczęło się od dwóch analogowych aparatów, które Sonia dostała od kolegi. Później była lustrzanka cyfrowa Canona, prezent od rodziny.

- Zaczęłam produkować ogromną ilość zdjęć. Mam dokumentację moich wszystkich znajomych ze Szczecina, od ich nastoletnich lat do teraz. Poza tym moje „poważniejsze” zlecenia/sesje to były zwykle dla zespołów muzycznych: projektowałam dla nich okładki płyt, robiłam fotosy podczas kręcenia teledysków.

Pierwszą samodzielną publikację Sonia miała w amerykańskim piśmie „Vain Magazine”. Ludzie prowadzący ten tytuł odnaleźli ją na portalu „deviantart”, który wówczas prowadziła. Od tego momentu jej zdjęcia zaczęły się pojawiać w różnych magazynach.  Poważniejszą współpracę nawiązała dopiero rok temu z magazynem K MAG. Już jej pierwsza sesja do wakacyjnego numeru „Easy Rider”, a także pierwsza okładka osiągnęły sukces. Cover został zaliczony do „Najlepszych okładek według Le Book 2010’ (‘Best of magazine covers by Le Book 2010’), tym samym znalazł się w prestiżowym zestawieniu obok takich tytułów jak Vogue France, Elle UK, Harper’s Bazaar, I-D, Interview, Wallpaper czy GQ.

W międzyczasie Sonia  nawiązała współpracę z polską, świetnie rozwijającą się firmą ciuchową z Krakowa MISBHV dla której projektuje koszulki. Przy okazji nowego doświadczenia jedno z jej zdjęcie zostało skradzione.

- Zobaczyłam je przez przypadek na koszulce bardzo znanej brytyjskiej marki TOP SHOP.  – mówi. - Zdjęcie zostało mi skradzione z bloga. Nie zapytano mnie o pozwolenie, ani o wykupienie praw autorskich . Po prostu je sobie zabrali i nadrukowali na tysiącach koszulek.

To co dobre jest ze szkoły

Jak mówi sama bohaterka, to kim w pewnym sensie jest zawdzięcza szkole, czyli łódzkiej „filmówce”, w której aktualnie studiuje.

- Szkoła pozwoliła mi otworzyć oczy na rzeczy, których wcześniej nie widziałam, które mnie nie interesowały. Byłam dużo bardziej ograniczona w myśleniu o fotografii niż teraz  - wyznaje Sonia. - Nabrałam dużo większej pewności siebie jeśli chodzi o reportaż, dokument, fotografię konceptualną, czy film, z którym – kto wie- może się zwiążę w przyszłości.

Ostatnie dwa lata Sonia fotografowała przede wszystkim modelki ze względu na wciąż napływające  zlecenia. Zaczęła także częściej pracować z aktorami, zarówno tymi profesjonalnymi jak i studentami z wydziału aktorskiego.

- Pomimo tego wszystkiego tęsknię za swoimi pierwszymi zdjęciami – mówi z uśmiechem. - Wyczuwałam w nich większą naturalność w relacji z osobą, którą fotografowałam. Ciężko poczuć coś takiego w pracy z modelką, którą poznaje się podczas zdjęć i ma się na wydobycie z niej tego „czegoś” tylko kilka godzin. Czasem się to zdarza. Otóż, połowę mojego portfolia zajmuje jedna z najwspanialszych modelek jakie poznałam - Kornelia Strzelecka, która jest również ze Szczecina. Ona mnie bardzo inspiruje, nasza współpraca jest zawsze wyjątkowa, zupełnie naturalna, szczera - czyli to co lubię najbardziej.

Szczecin, Łódź, Warszawa ? Berlin

Jeśli nie na zajęciach w szkole to na sesji fotograficznej. Sonia jest nieustannie w ruchu.

- Myślę , że na 5 roku studiów przeniosę się na kilka lat z Łodzi do Warszawy - i tak spędzam tam większość swojego czasu ostatnio - stwierdza. -  Jest masa miejsc w których chciałabym zamieszkać. Marzę, póki jestem młoda, jak najwięcej zobaczyć, zrealizować jak najwięcej projektów fotograficznych, najlepiej gdzieś na Zachodzie. Marzę o podroży po Stanach, fascynuje mnie głównie Nowy Jork , miasto pełne artystów i inspiracji. Ale ze wszystkich europejskich miast w jakich byłam  zdecydowanie najlepiej czuje się w Berlinie, wiec kto wie? Może właśnie tam kiedyś zamieszkam. Chciałabym ! I miałabym blisko do domu.

Prestiż  
Styczeń 2012