Trzeba to powiedzieć jasno i wyraźnie – silversi, to nie dziadersi. Proszę nie mylić tych dwóch określeń, bo te dwa plemiona, choć z wyglądu zewnętrznego podobne, to jednak są tak różne jak piłka nożna i piłka do metalu. Piszę to z całą odpowiedzialnością, bo sam jestem… silversem. Wypełniam wszystkie elementy definicji tego określenia – srebrne włosy (nie siwe!), odpowiedni wiek, ciągła aktywność zawodowa, chęć pracy i nawet coś tam „kumam” z nowoczesnych technologii – trochę funkcji w „komórce” i komputerze, w Internecie, na Facebooku czy LinkedIn. Ale my dysponujemy czymś, czego tzw. millenialsi czy pokolenia Z nie mają i mogą nam pozazdrościć – ogromnego bagażu doświadczeń oraz wiedzy, także tej życiowej. Przed laty normalną koleją rzeczy, było, że praktykant, czeladnik, stażysta, aplikant, uczeń itp., który szkolił się u mistrza, majstra lub mentora, z czasem, dzięki nabytemu doświadczeniu i umiejętnościami sam stawał się majstrem i wtedy to on stawał się autorytetem i wyrocznią w swoim fachu z którego wiedzy oraz doświadczenia uczniowie oraz pracodawcy czerpali pełnymi garściami. Jakiś czas temu nagle się okazało, że to już niemodne, bo „świat poszedł do przodu”, pojawiły się nowe technologie, nowe możliwości i rozwiązania, które łatwo i szybko mogą zastąpić jakiegoś „dziadka”, który ledwo co potrafi włączyć i wyłączyć komputer a swoimi opowieściami „z mchu i paproci”, jak mawiał klasyk, „na siłę próbuje zainteresować innych”. Owszem byli, są i będą również i tacy. To właśnie dziadersi – według wiedzy internetowej, to osobnicy zatrzymani w czasie, żyjący przeszłością, podejrzliwie podchodzący do nowych zjawisk np. nowych technologii (a nawet bywa, że obrażeni na nie) i wyzwań współczesnego świata, posiadacze nieomylnej wiedzy na każdy temat, traktujący młodszych „z góry”, z duża dawką ironicznego uśmiechu, pobłażliwością oraz protekcjonalizmem. Ich mottem jest: „za moich czasów było lepiej”. Ale są także silversi mający sporo do zaoferowania na rynku pracy. Chcą pracować, być przydatni, mają potencjał i pomysły, im się chce. Dlatego zamiast nas odsuwać na boczny tor, pozbywać się z firm pod mniej lub bardziej wydumanymi pretekstami, może lepiej skorzystać z naszej wiedzy i doświadczenia, zanim pogodzi nas AI wyrzucając wszystkich z pracy. Oczywiście niektórzy pracodawcy mogą uważać, że pracownicy 50 plus są np. mniej produktywni, niezbyt chętni do nauki nowych rzeczy oraz bardziej podatni na choroby. No cóż, jak stwierdził jeden z bohaterów genialnej komedii „Pół żartem, pół serio”: „nikt nie jest doskonały”. Ale mimo wszystko coś w nas jest. Bo okazuje się, że silversi wracają do łask pracodawców. Bo zatrudnianie takich pracowników niesie ze sobą wiele korzyści. A jeszcze połączenie ich doświadczenia z energią i umiejętnościami technologicznymi młodych daje wielki potencjał oraz możliwości. Nie powinno więc dziwić, że postanowiliśmy się zająć tym zjawiskiem. O to jak wygląda sytuacja pracowników 50 plus zapytaliśmy kilku zachodniopomorskich przedsiębiorców oraz specjalistów rynku pracy, ale serwujemy także spora dawkę praktycznych porad np. jak powinni zbudować swoje CV. Pracodawcy: odrzućcie stereotypy – dobry silvers nie jest zły!

Prestiż  
Sierpień 2025