Kulki mocy zamiast schabowego

Dieta sportowca to temat coraz bardziej aktualny w profesjonalnym sporcie. Wraz z przygotowaniem technicznym, kondycyjnym i wytrzymałościowym najwięksi herosi stadionów coraz dokładniej patrzą na to, co mają na talerzu. Starają się odpowiednią dietą poprawić zdrowie i wydolność organizmu. 

Autor

Jerzy Chwałek

Tym, o którym jest najgłośniej w kontekście zdrowego odżywiania, jest najlepszy polski piłkarz, Robert Lewandowski. Jego żona Anna jest zwolenniczką i propagatorką zdrowego jedzenia i sportowego trybu życia. 

Dieta Ani Lewandowskiej

Gdy kilka tygodni temu zapytałem Roberta o tajemnicę jego szybkiej regeneracji, gdy co trzy dni gra ważny i wyczerpujący mecz, odparł z uśmiechem: – Proszę zapytać o to moją żonę. Pierwszym sekretem, który ujawniła Ania ponad rok temu o diecie męża były tajemniczo brzmiące z nazwy „kulki mocy”. – Jest to zmiksowany daktyl, wiórki kokosowe, pestki dyni, pasta sezamowa. Pychota. Przed meczem, kiedy jest głodny, nie chce jeść batona, bierze te kulki – powiedziała Lewandowska w wywiadzie dla Super Expressu, ujawniając przy tym, że przekonała męża do jedzenia kaszy gryczanej i gorzkiej czekolady, których wcześniej nie lubił. Zrezygnował całkowicie z jedzenia produktów z glutenem, nabiału, kukurydzy, soi, tłustych sosów i ostrych przypraw. Jedzenie głównego posiłku, czyli obiadu, jest u „Lewego” postawione na głowie. Zaczyna od... deseru, a kończy na zupie. – Moi koledzy z Bayernu dziwią się, gdy widzą jak obiad kończę zupą. Nie do końca rozumieją o co chodzi – mówił Lewandowski w wywiadzie dla France Football.

O co więc chodzi? 

– Po treningu wyczerpują się zapasy węglowodanów zawarte w mięśniach w postaci glikogenu – tłumaczy dietetyk Katarzyna Piotrowska. – Zjedzenie deseru na początek i dostarczenie węglowodanów powoduje szybką odbudowę glikogenu mięśniowego. W następnej kolejności możemy dostarczyć białko i tłuszcz zawarty w mięsie podanym w drugim daniu. Zupa jest dodatkiem, dostarczającym witamin zawartych w warzywach – dodaje. Teorię, według której „Lewy” spożywa obiady, poparli naukowcy z londyńskiego Imperial College i udowodnili, że węglowodany z deseru pozwalają utrzymać apetyt w czasie obiadu, a ponadto glukoza (deser, ciastko, czekolada) jest głównym źródłem energii dla mózgu. Lewandowski podjadający kulki mocy zaintrygował kolegów z Bayernu i jego małżonka musi szykować więcej sztuk przed meczem, bo dobierają się do nich inni piłkarze, najczęściej Thomas Müller. Wiemy, że kulkami według przepisu Lewandowskiej wzmacniają się już piłkarze polskiej Ekstraklasy, w tym Pogoni Szczecin.

Jedno jajko na pół roku 

Sposób odżywiania się „Lewego”, mający wpływ na formę i unikanie kontuzji, tak podziałał na wyobraźnię kolegów z reprezentacji, że chyba dziesięciu z nich zwróciło się o pomoc w zakresie dietetyki do żony piłkarza. Efekty są różne. Szczecinianin Kamil Grosicki na zapisaną dietę, która zakazywała jedzenia nabiału (w tym serów), zareagował z rozbrajająca szczerością. – Skoro uwielbiam sery od dzieciństwa, a we Francji mam całą paletę do wyboru (grał wówczas jeszcze we francuskim Rennes – przyp. red.), to nie mogę sobie ich odmówić – powiedział „Grosik” i przestał być łatwym klientem dla Lewandowskiej. Z kolei Artur Sobiech, piłkarz Hannover 96 i reprezentacji Polski, wykonuje skrupulatnie wszystkie jej zalecenia, ale nie bez przyczyny. – Po serii kontuzji zrobiłem specjalne badania krwi, mające ustalić, czy moja dieta ma wpływ na gnębiące mnie urazy – powiedział w jednym z wywiadów Sobiech. – Wyniki mnie zaskoczyły. Z 300 elementów pożywienia, które człowiek spożywa prawie każdego dnia, aż na 60 mój organizm miał nietolerancję. Piłkarz natychmiast odrzucił produkty zawierające gluten, przetwory mleczne i kukurydziane, jajka, a nawet banany. Okazuje się, że te produkty wcale nie dają energii mięśniom i stąd brały się częste urazy mięśni i więzadeł kolan. 

Wyjaśnienia wymaga jeszcze kwestia, dlaczego sportowcy tak masowo odrzucają produkty zawierające gluten. – Gdyż jest to substancja antyodżywcza, która utrudnia wchłanianie witamin i minerałów – tłumaczy Katarzyna Piotrowska. – Sportowcy często mają nieszczelne jelita, z racji wysiłku fizycznego. Wówczas gluten, zamiast zostać wydalony, dostaje się do obiegu poprzez jelita.  

Artur Sobiech przestrzega diety do tego stopnia, że po zrobieniu badań, na zjedzenie jednego jajka pozwolił sobie po... pół roku, przy okazji świąt Wielkanocnych. Narzeczona Artura, uprawiająca piłkę ręczną, zrezygnowała z gry w klubie niemieckiej Bundesligi i przeniosła się do mniejszego w Hanowerze, żeby być przy swoim mężczyźnie i każdego dnia osobiście przygotowywać wszystkie posiłki. Zmiana sposobu odżywiania przyniosła efekty, bo zawodnika zaczęły omijać urazy mięśni. W dalszym ciągu odżywia się pod nadzorem Lewandowskiej, która modyfikuje mu dietę, w zależności od stopnia intensywności treningów w trakcie sezonu.

Jedz szpinak, skoczysz wysoko 

Katarzyna Piotrowska ściśle współpracuje z dwoma klubami, piłkarską Pogonią i siatkarskim Chemikiem Police. – Zawodnikowi w sporcie indywidualnym czy nawet samemu Robertowi Lewandowskiemu przy wsparciu żony łatwiej trzymać odpowiednią dietę, niż całej drużynie w polskich realiach – uważa pani Katarzyna. – Zawodnicy podczas wyjazdów na mecze lub zgrupowania dostają podobne posiłki, ale zawsze planując menu uwzględniamy indywidualne wskazania każdego z zawodników– dodaje. Wydaje się, że polscy lekkoatleci, w tym ci ze Szczecina, odżywiają się jak należy, bo zawojowali Europę podczas marcowych mistrzostw kontynentu w hali. Reprezentujący OSOT Szczecin tyczkarz Piotr Lisek zdobył złoto, a biegaczka Sofia Ennaoui z klubu MKL brąz na 1500 metrów. Lisek jest najcięższym wśród czołówki tyczkarzy na świecie (93 kg przy wzroście 194 cm – przyp. red.) i zaczęły pojawiać się nieuzasadnione opinie, że powinien schudnąć. Sam tyczkarz przyznaje, że lubi dobrze zjeść, ale w jego przypadku słowo dobrze oznacza też zdrowo. Makaron ze szpinakiem, kurczakiem i rukolą to jedno z ulubionych dań tyczkarza, które przyrządza wspólnie z żoną. Jakby było mało witamin, to następne są w ulubionej surówce – ze szpinakiem, borówkami, granatem mięsem drobiowym i sosem winegret. 

Biegaczka Sofia Ennaoui wybrała na miejsce zgrupowania do nowego sezonu Kenię, a nie USA, jak wielu polskich lekkoatletów. – Mam złe doświadczenie z pobytu w Eugene w USA ze względu na jedzenie – mówi Sofia. – Nie odpowiadało mi, bo jest bardzo mocno przetworzone i kompletnie inne niż w Europie. W moim przypadku miało to wpływ na regenerację organizmu po biegach. Miałam problemy ze snem – dodaje. Utalentowana biegaczka zdrowe jedzenie znajdzie w ośrodku treningowym w Kenii, gdzie będzie trenowała na wysokości 2400 metrów. 

Wygląda na to, że szukanie rezerw w zdrowym jedzeniu przez sportowców, przynajmniej tych najlepszych i konsekwentnych, dopiero się zaczyna. Lewandowski nie jest pierwszym ani ostatnim, który przykłada do tego wielką wagę. Niedawno czołowy tenisista świata, Serb Novak Djoković, wydał książkę, w której ujawnił jak dzięki diecie bezglutenowej poprawił swoją formę i dotarł na szczyt światowego rankingu. Jeśli ktoś chce iść śladem takich mistrzów jak Lewandowski i Djoković, musi jedzenie smacznego skądinąd schabowego z kapustą albo żeberek w sosie odłożyć do sportowej emerytury. Inaczej się nie da.

Prestiż  
Kwiecień 2017