Prestiżowy przegląd dzielnic

Prawobrzeże częśc druga

 

Kiedy w marcu ubiegłego roku opublikowaliśmy Prestiżowy Przegląd Dzielnic (osiedli) Szczecina myśleliśmy, że będzie to jednorazowa przygoda. Echa artykułu – komentarze, żarliwa dyskusja, a także prośby o więcej – skłoniły nas do kontynuacji tematu. Bohaterami pierwszej części zestawienia były „topowe” miejscówki, m.in. Pogodno, Warszewo, Głębokie oraz… osiedle w wieżowcu, czyli Hanza Tower. W drugiej odsłonie skupiliśmy się na osiedlach bezpośrednio przyległych do centrum Szczecina, czyli Pomorzanach, Turzynie, Nowym Mieście Niebuszewie, Drzetowie czy wyspach Międzyodrza. W trzecim odcinku analizowaliśmy dzielnice stanowiące kolejną linię szczecińskiego „obwarzanka” (niektórzy używają określenia „pierścień”). Zapuściliśmy się zatem na Gumieńce, Świerczewo, Krzekowo, Zawadzkiego, Arkońskie, Osów czy do dzielnic Północy. Czwarta część to dwuczęściowe odwiedziny na osiedlach Prawobrzeża.

Przyglądaliśmy się nie tylko funkcjonalności i walorom prawobrzeżnych osiedli. Wcześniej analizowaliśmy także ceny sprzedaży czy najmu nieruchomości. Szybko okazało się, że jest to bezsensu, bo nie ma dziś ani logicznego sposobu, ani algorytmu, który mógłby ogarnąć rynek nieruchomości. Różnice cen między poszczególnymi dzielnicami są zresztą tak nieznaczne, że ta analiza nic nie wnosiła. I tak wszędzie jest piekielnie drogo. W zamian proponujemy autorską prognozę na przyszłość, z zastrzeżeniem, że nie jesteśmy nie omylni (sic!).

W pierwszej podróży na Prawobrzeże prezentujemy osiedla: Bukowe, Kijewo, Klęskowo, Majowe, Płonia-Śmierdnica-Jezierzyce oraz Słoneczne. Teraz zapraszamy do poznania Dąbia, Podjuch, Wielgowa-Sławociesza-Zdunowa, Zdrojów, Załomia-Kasztanowego oraz Żydowiec-Klucza.

 

Wielgowo-Sławociesze-Zdunowo

Zdunowo – wiadomo, szpital. Wielgowo – ekhm… Sławociesze – że co? Sławo…co? Myślę, że właśnie stosunkowo trafnie oddałem wiedzę statystycznego szczecinianina na temat tych osiedli. I niech żałują, bo to osiedla o wyrazistym charakterze i potencjale. Widać to w zaangażowaniu mieszkańców w odtwarzaniu historii Wielgowa, ale także w zapewnieniu mieszkańcom przez Radę Osiedla regularnych atrakcji. Poza tym okolica znakomicie nadaje się na długą rowerową wyprawę. Gdy przemierzałem Wielgowo swoim jednośladem miałem wrażenie, że jestem w jednym z nadbałtyckich kurortów poza sezonem.

Wielgowo – Augustwalde powstało w połowie XVIII wieku. Położona na skraju lasu osada miała charakter rolniczy. Nie ma tu znaczących zabytków, wystawnych willi, a jedynie proste domy ze skromnymi zdobieniami. Przedwojenne gmachy można wciąż zobaczyć wzdłuż ulicy Bałtyckiej oraz Bryczkowskiego (dana główna ulica wsi). Przy kolejnych ulicach rozpanoszyła się socmodernistyczna i postmodernistyczna zabudowa jednorodzinna. Wyjątkowe położenie osiedla i bliskość do Wielkiego Szczecina zauważono już na początku XX wieku – wtedy zaczęli tu osiadać zamożni mieszczanie. Po tym boomie Augustwalde liczyło ponad 3000 stałych mieszkańców. Z uwagi na wspominane przyrodnicze walory powstały tu pensjonaty oraz Dom Zdrojowy (dziś nieistniejący).

W 1915 roku na południe od wsi rozpoczęto budowę wielkiego szpitala. Z jego powstaniem wiąże się niezwykły gest szczecińskiego kupca Karkutschera, który w 1890 roku cały majątek zapisał w testamencie na rzecz stworzenia szpitala gruźliczego. Po ćwierć wieku od jego śmierci odsetki od zdeponowanych środków pozwoliły na spełnienie ostatniej woli filantropa. Powstał imponujący i nowoczesny ośrodek zdrowia. Podobno oprócz profesjonalnego wyposażenia medycznego na pacjentów przy każdym łóżku czekały słuchawki, umożliwiające słuchanie radia. Wyjątkowy klimat gęstego lasu w okolicy wilgotnych terenów przy jeziorze Dąbie zdecydował, że powstało tutaj także sanatorium. Ośrodek nie ucierpiał podczas wojny, a po jej zakończeniu już polskie władze szybko przywróciły medyczne funkcje.

Jedyne powszechnie kojarzone przez mieszkańców Szczecina Zdunowo jest najmniejszym osiedlem tego trio. A tak naprawdę to tylko dwa bloki przy ul. Sokołowskiego zbudowane w latach 70-tych dla personelu szpitala. Serio! Sama lecznica jest częścią Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie, to wielki kompleks z oddziałami m.in. Gruźlicy i Chorób Płuc, Chorób Wewnętrznych, Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej oraz Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej. Zabudowania szpitala podlegają nieustannej modernizacji i rozbudowie.

Sławociesze to niewielka enklawa, do której niezwykle trudni trafić. Z jednej strony ogranicza ją linia kolejowa Szczecin-Stargard, a z drugiej gęsty las i autostrada. Historyczna osada Franzhausen podobnie jak Augustwalde powstała w połowie XVIII wieku. Na skraju osiedla przy ul. Stary Szlak można znaleźć jeden z najlepiej zachowanych przedwojennych cmentarzy Szczecina. Przez osiedle przepływa zmora wszystkich obcokrajowców poznających topografię okolicy – struga Chełszcząca (Flossgraben). To dopływ Płoni, która dziś wije się na południe od Sławociesza w gęstym lesie, a jeszcze przed kilkudziesięcioma laty, były to pozbawione drzew pola. Ów gęsty las został zasadzony! Większość zabudowy Sławociesza to współczesne domy stojące przy wciąż szutrowych drogach. Przedwojenne domy zachowały się jedynie w kwartale ulic Lutyków, Zagajnikowej i Przylesie. Charakter osiedla zmieni z pewnością wciąż rozwijający się Park Przemysłowy Dunikowo. W ostatnim czasie oddano do użytku przestanek kolejowy w ciągu SKM z przejściem także na stronę Sławociesza. To może mieć wpływ na rozwój dzielnicy.

Na osiedlu Wielgowo-Sławociesze-Zdunowo jest publiczne przedszkole, szkoła podstawowa, biblioteka, oraz prężnie działający Klub Seniora. Jest oczywiście kościół i to o ciekawej modernistycznej architekturze. Jest fryzjer, gabinet kosmetyczny, a nawet sklep żelazny. Działa tu przychodnia rodzinna i apteka, są także prywatne gabinety stomatologiczne. Nie ma weterynarza, ale jest… „Zwierzogród” czyli ośrodek rehabilitacji i azyl dla dzikich zwierząt oraz Fundacja Na Rzecz Zwierząt „Dzika Ostoja”. Wielgowo kocha zwierzaki! A propos zwierząt (sic!) jest także dyskont spod szyldu owada w kropki, miłośników zakupów ucieszą aż cztery paczkomaty (także w Sławocieszu). Przy ulicy Wesołej działa od lat pizzeria, niedaleko do otwarcia szykuje się kebab. W temacie gastro należy jeszcze wspomnieć o świetnym bufecie z Szpitalu Zdunowo!

Ach! Wielgowo ma nawet swoją drużynę piłkarską „Vielgovia-Szczecin”. Oprócz boiska jest także pumptruck i siłownie pod chmurką oraz plac zabaw (w parku przy ul. Bałtyckiej).

Komunikacyjne teoretycznie nie jest źle. To dość często kursujący autobus 73 docierający do Basenu Górniczego, gdzie należy przesiąść się w tramwaj zmierzający do centrum. Podróż zajmie około godziny. Alternatywą jest Szybka Kolej Miejska – są tu dwa przystanki – Zdunowo i Dunikowo.

Przyszłość: rozwój strefy przemysłowej Dunikowo, może zwiększyć pobyt na mieszkania. Być może osiedle doczeka się kolejnego bloku, bo są tylko dwa – ten przy Szpitalu Zdunowo i w Wielgowie przy ul. Borowej. Wolnych terenów jest tu sporo, pytanie jakie plany mają właściciele tych gruntów. Kameralny charakter osiedla nie wskazuje jednak na większe inwestycje. Rozbudowywać się będzie z pewnością Szpital Zdunowo, ale to nie będzie miało wpływu na dzielnicę.

Podjuchy

Podjuchy widziane z mostu Gryfitów wyglądają zjawiskowo. Wydaje się, że to małe miasteczko nad rzeką, z rynkiem i kościołem. Zachwycają też wzgórza z kaskadową zabudową willową. Wystarczy jedno spojrzenie, by pozazdrościć mieszkańcom widoków na rozlewiska Odry i lewobrzeżny Szczecin. Niestety czar pryska, gdy przyjrzymy się Podjuchom z bliska. Zabudowa dolnego tarasu została niemal doszczętnie zniszczona podczas wojny, a potem zmasakrowana decyzjami architektów i urbanistów z okresu słusznie minionego systemu. W przypadku Podjuch nie wiadomo co gorsze – zniszczenia wojenne czy chaotyczna „odbudowa” za komuny.

Dość nieprzyjemna nazwa osiedla pochodzi od „juchy” oznaczającej podmokły teren. Jest też legenda o tutejszym rzeźniku, który często używał przekleństwa „jucha” (krew) oraz opowieść o księciu Barnimie, który po uczcie dla zabawy skracał wyrazy i miał utworzyć neologizm „Pode jucha", chętnie później powtarzany i utrwalony przez okolicznych mieszkańców.

Wczesne dzieje tej podszczecińskiej wsi to praktycznie kalka losów podobnych miejscowości w okolicy. Pierwsze zmianki datowane na przełom XIII i XIV wieku, była to oczywiście osada o charakterze rolniczym, podległa któremuś z klasztorów, albo księciu. W XIX wieku rolnictwo wypierały wynalazki rewolucji przemysłowej, a później marzenia bogatych szczecinian o podmiejskiej sielance. Nie inaczej było i tutaj. Prym wiodła Fabryka Wyrobów Szamotowych Friedricha Ferdinanda Didiera, kopalnie odkrywkowe oraz dziesiątki mniejszych fabryk i zakładów, m.in. cegielnia czy tartak. Atutem Podjuch był dostęp do Regalicy, a tym samym łatwość transportu towarów. Nadrzeczne położenie pozwalało efektywnie trudnić się mieszkańcom rybołówstwem. Na początku XX wieku wspaniała przyroda, wówczas podmiejskiego miasteczka, była magnesem dla rządnych odpoczynku mieszkańców Szczecina, którzy przypływali tu statkami białej floty, korzystali z oferty nadbrzeżnych restauracji i kawiarni i udawali się na piesze wędrówki do Buchheide, czyli Puszczy Bukowej. Oblicze okolicy zmieniła budowa wielkich koszar wojskowych oraz autostrady mającej połączyć Berlin z Prusami Wschodnimi. Zbudowano także połączenie kolejowe ze Szczecinem, którego częścią był unikatowy most zwodzony. Dziś pociągi jeżdżą po nowym moście im. dr. inż. Andrzeja Krefta, ale stare zwodzone przęsło pozostawiono i stanowi dziś wyjątkowy zabytek techniki. Niestety trudno dostępny.

Dziś zamieszkana przez niespełna 9000 osób dzielnica ma dwa całkiem odmienne oblicza. Pierwszy to chaotycznie zabudowany dolny taras, przez który przebiega wiecznie zatłoczona droga prowadząca na południe województwa (ul. Granitowa oraz Metalowa). Zmodernizowano na szczęście zjazd z autostrady (i pośrednio drogi DK3) w kierunku ulicy Floriana Krygiera, bo do niedawna tranzyt „wlewał” się przez ulicę Radosną i jej przedłużenie ulicę Marmurową do samego centrum Podjuch. Zmieciona z powierzchni ziemi zabudowa dawnego rynku to dziś Plac lub Park Wolności, przy którym stoi odbudowany XIX-wieczny kościół. W kolejne ostańce przedwojennej zabudowy „wkomponowano” spore osiedle z kilkoma 12-piętorowymi wieżowcami i kilkunastoma czteropiętrowcami. Tereny nad samym brzegiem Regalicy zajmują ogródki działkowe oraz lekki przemysł – skład węgla oraz wytwórnia betonu, jest tu także niewielka przystań i baza lodołamaczy. Niestety nie ma publicznego nabrzeża z funkcją rekreacyjną. Południową część dolnego tarasu Podjuch zajmuje, nieodstępna dla zwykłych śmiertelników Jednostka Wojskowa. Zupełnie odmienny charakter i atmosferę ma część osiedla położona na zboczach nadodrzańskiej skarpy. Przy plątaninie nastrojowych ulic stoi wiele wspaniałych domów – zabytkowych i współczesnych. Wszystkie toną w bujnej zielni. Sporym utrudnieniem, szczególnie dla osób starszych jest jednak różnica wysokości kaskadowych tarasów oraz dość strome podejścia. Nie bez znaczenia jest także odległość tej części osiedla od lokalnego centrum przy placu Wolności. Pomocą w dotarciu na miejsce jest autobusowa linia 904, działająca w mało znanym w Szczecinie systemie „na żądanie”. O chęci przejazdu kierowcę należy powiadomić telefonicznie.

Podjuchy oferują swoim mieszkańcom wszystko co niezbędne – jest kilka dyskontów oraz mniejszych sklepów skoncentrowanych na dolnym tarasie. Mimo braku targowiska oferta jest zaskakująco bogata i zróżnicowana. Działa tu m.in. poczta, biblioteka, pasmanteria, zakłady fryzjerskie i kosmetyczne, są apteki, gabinety medyczne, w tym NFZ-owska Przychodnia Rodzinna. W Podjuchach są przedszkola publiczne i niepubliczne oraz dwie podstawówki. Na młodych mieszkańców osiedla czeka wspaniały kompleks Bukovasport stworzony ze środków SBO, a przy ulicy Chełmińskiej nowo zbudowany Skatepark Chełminek. Między blokami na dolnym tarasie oraz wśród zielonych skwerów górnego znajdziemy palce zabaw oraz siłownie pod chmurką. Najbardziej okazały, ze statkiem Freedom, jest na Placu Wolności. Przy ulicy Sąsiedzkiej urządzono Park… Dobrosąsiedzki. Obok typowych parkowych alejek znalazło się tu także miejsce na lapidarium z pozostałościami niemieckiego cmentarza. To pozwala myśleć o nazwie parku znacznie szerzej. Ładne!

Jest hotel „Panorama” z zapleczem konferencyjnym oraz pobliski Dworek „Bukowy” z zapleczem… weselnym. Skromna jest za to gastronomia, obok wszędobylskich „Żabek”, można się posilić w jedynie w pizzerii czy burgerowni, jest jeszcze bistro w „Krzemieniu”. Przełomem z pewnością było powołanie w 2020 roku Domu Kultury „Krzemień”. Nowy, świetnie wyposażany ośrodek przyciąga nie tylko lokalne wydarzenia. Obok oferty kulturalnej „Krzemień” prowadzi także szeroką działalność edukacyjną.

Komunikację Podjuch z centrum Szczecina obsługuje kursująca przez ulic Floriana Krygiera linia 61. Można także dojechać do Zdrojów, a tam przesiąść się w Szczecińskiego Szybkiego Tramwaju. Jakościową zmianą dla osiedla jest z pewnością linia S3 Szczecińskiej Kolei Metropolitalnej.

Przyszłość: rozpoczyna się remont ulicy Smoczej i Krzemiennej, a to oznacza rozpoczęcie kompleksowej rewitalizacji osiedla. Dzięki zaangażowaniu mieszkańców i Szczecińskiemu Budżetowi Obywatelskiemu okolica się zmienia, ale zostało jeszcze wiele pracy. W tarasowej części Podjuch jest jeszcze sporo niezabudowanych parceli, choć nie jest jasne czyje są to grunty – miejskie czy już prywatne. Bliskość szlaków Puszczy Bukowej i coraz lepsza komunikacja może sprawić, że mieszkanie na tych wzgórzach będzie modne.

Zdroje

Granicę Zdrojów od zachodu wyznacza Most Gryfitów oraz skraj Parku Leśnego Zdroje, od południa Droga Krajowa nr3, od wschodu osiedla Bukowe i Słoneczne, a od północy rzeka Regalica i Lotnisko Dąbie. Dziś zamieszkuje tu niespełna 9000 osób. Każda części dzielnicy ma zupełnie inny charakter. Są zabudowane willami kameralne uliczki przypominające górskie kurorty (Cedrowa, Wzgórze), sypiące się przedwojenne małe kamienice (Batalionów Chłopskich), przeskalowane blokowiska, albo nowoczesne kompleksy zabudowy jednorodzinnej (Migdałowa, Pistacjowa).

Wieś Finkenwalde powstała około 1750 roku. Dominujący rolniczy charakter szybko wyparł przemysł, a później walory rekreacyjne i… uzdrowiskowe. Działała tu kopalnia kredy i margla eksploatowana przez powstałą tu w 1862 roku fabrykę cementu portlandzkiego „Stern” zarządzana przez rodziny Toepfferów i Grawitzów. Na początku XX wieku przy Lange Straße (dziś Batalionów Chłopskich) swój warsztat otworzył słynny wytwórca organów Felix Grüneberg. Tak! To osławiona Willa Grünebergów, która stała na trasie SST i na skutek protestów mieszkańców musiała zostać przesunięta. Dziś niszczeje, a miasto wciąż nie ma na nią pomysłu. Smutne. W latach ’30 XX wieku dostrzeżono walory krajobrazowe okolicy i Finkenwalde stała się celem wycieczek mieszkańców Stettina, którzy chętnie spacerowali po wzgórzach Buchheide (Puszczy Bukowej) z obowiązkowym punktem w postaci Kreide See (Jeziora Szmaragdowego). Zbudowano nawet stację kolejową Buchheide (dziś nieistniejącą), z której łatwo było dostać się na leśne szlaki. Finkenwalde zasłynęło jeszcze z półlegalnego seminarium duchownego Kościoła Wyznającego założonego około roku 1935 przez protestanckiego teologa, zagorzałego przeciwnika faszyzmu, Dietricha Bonhoeffera. Placówkę w 1937 roku zlikwidowało gestapo. Na pamiątkę, na terenie dawnego seminarium powstał „Ogród ciszy i medytacji Dietricha Bonhoeffera” (ul. Jabłoniowa). Pozostałością po cementowni jest oczywiście mostek przy Jeziorze Szmaragdowym oraz ruiny fabryki wraz z portowym kanałem. Szkoda, że nieczynna jest Restauracja Grota, czyli sztuczna betonowa jaskinia, która odwzorowywała naturalne groty wapienne ze stalaktytami, stalagmitami i stalagnatami. Z pewnością jest to unikat na przynajmniej europejską skalę. Grota powstała w 1888 roku na polecenie Alberta Eduarda Toepffera – właściciela fabryki „Stern”. Widoczny do dziś przed lokalem betonowy łuk pierwotnie podtrzymywał chińską pagodę, a całość była funkcjonalną kompozycją służąca występom orkiestr (sic!). Gratyfikacją za brak tej atrakcji może być jedynie nowe wcielenie dawnego „Zajazdu Szmaragd”. Kolejną atrakcją osiedla jest jeszcze Wzgórze Akademickie, z którego rozpościera się wspaniały widok na rozlewiska Odry oraz lewobrzeżny Szczecin. Niestety Zdroje nie mają dostępu do rzeki, której brzegi mają dziki, niedostępny charakter.

Dzisiejsze Zdroje to dzielnica niezwykle zróżnicowana pod względem charakteru zabudowy. Jej kręgosłupem jest ulica Batalionów Chłopskich – wiecznie zakorkowana, wieczna ruchliwa, wiecznie głośna. Wzdłuż tej drogi odnajdziemy zarówno domy współczesne jak przedwojenne. W okolicach wjazdu do jeziora Szmaragdowego mamy nawet niewielkie, bardzo ciasno zabudowane nowe osiedle. Boczne uliczki pełne są rozmaitych warsztatów, magazynów i siedzib niewielkich firm usługowych. Jest nawet dość rozległe Gospodarstwo Ogrodnicze oferujące wiele gatunków roślin wychodowanych na miejscu w nawodnionych grządkach albo w licznych szklarniach. Na uboczu, wśród łąk i bagnisk Regalicy zlokalizowano Oczyszczalnię Ścieków. Centrum Zdrojów to okolice Ronda Ułanów Podolskich. Na południe od placu oraz dalszego przebiegu ulicy Batalionów Chłopskich powstało sporo osiedle, w znakomitej większości zabudowane 12-piętrowymi punktowcami. Socmodernistyczne blokowisko zastąpiło najstarszą zabudowę Finkenwalde zniszczoną podczas wojny. Intrygująco wygląda zabytkowy, XIX-wieczny kościół pośród nowej, betonowej zabudowy. Centralny plac Zdrojów to ruchliwe skrzyżowanie bez regularnych pierzei. Tylko na jednym rogu zachował się przedwojenny dom, ale raczej wątpliwej urody. Kolejne parcele dookoła placu zajmują dyskonty spożywcze oraz blok. Nie jest tu urodziwie. Na szczęście ostatnio uporządkowano lokalne targowisko, którego sława (i oferta) przyciąga mieszkańców okolicznych osiedli i dzielnic. To ułatwia centralne położenie Zdrojów, oczywiście w prawobrzeżnym kontekście. Krzyżuje się tu wiele linii autobusowych, jest także przystanek Szczecińskiego Szybkiego Tramwaju oraz stacja kolejowa. Szkoda, że trwająca modernizacja, przy okazji tworzenia Szybkiej Kolej Miejskiej, nie uwzględniła zespolenia kolei z tramwajem. Tak czy inaczej dojazd do centrum Szczecina nie powinien zająć więcej niż kwadrans. To wielki atut tego osiedla.

W Zdrojach działa duży Szpital, jest też publiczny Ośrodek Zdrowia (przy Batalionów Chłopskich) oraz sporo prywatnych praktyk lekarskich. Jest także kilka aptek. Tuż obok stacji kolejowej znajdziemy stary cmentarz, ale wciąż przyjmujący nowe pochówki. Nie brakuje ośrodków edukacji – przynajmniej pięć przedszkoli, podstawówka, liceum, Technikum Ogrodnicze, a także Szkoła Specjalna. W Centrum Edukacji Zdroje późną (sic!) maturę robiła słynna posłanka Samoobrony Renata Beger (ta od kurwików w oczach, co seks lubiła jak koń owies). Nie ma ośrodka kultury ani kina. A było – przecież w Zdrojach funkcjonowało legendarne kino Szmaragd. Handel skonwertowany jest przy rondzie Ułanów Podolskich oraz przy ulicy Walecznych. Dopełnieniem są oczywiście „Żabki” i małe osiedlowe sklepiki. Nie najlepiej wygląda oferta gastronomiczna, ale honor ratują restauracje przy targowisku – grecka i wietnamska. Jest jeszcze kilka kebabów. Jeśli ktoś potrzebuje gotówkę, to bankomaty są jedynie w okolicy Ronda Ułanów Podolskich, bardziej sprawiedliwe rozlokowano paczkomaty. Bliskość Puszczy Bukowej wydaje się usprawiedliwieniem dla gospodarzy osiedla, którzy nie zadbali o miejsca rekreacji dla mieszkańców. Nie ma tu ani parku, ani większych kompleksów wypoczynkowych.

Przyszłość: nowych terenów inwestycyjnych w Zdrojach jest już niewiele. Na inwestora czeka wciąż dawny Dom Dziecka Zielony Dwór przy ul. Walecznych, ale wciąż nie ma chętnych. Miasto rozważa zgodę na wybudowanie na obrzeżach parku nowych budynków, co zwiększyłoby potencjał inwestycyjny trudnej, zabytkowej nieruchomości. Według mapy inwestycji z Forum Polskich Wieżowców do zagospodarowania zostały jedynie działki w okolicy pętli tramwajowej, która należy administracyjnie do Zdrojów. Przy ul. Andre Citroëna trwa budowa filii Przychodni Portowej, więc oferta medyczna zdecydowanie się poprawi.

Załom

To jeszcze Szczecin czy już Goleniów? Załom i osiedle Kasztanowe położne są w równej odległości od centrum Szczecina i Goleniowa. Przy czym do tego drugiego… szybciej. Nie dziwi, że wiele spraw (zakupy, podstawowe usługi) mieszkańcy tych osiedli załatwiają właśnie sąsiedniej gminie. Nie pomogło nawet otwarcie imponującego centrum przesiadkowego, na które długo nie było pomysłu. Problem ze skierowaniem tam kursów komunikacji miejskiej był żałosny. Honor ratuje PKP – mowa o stacji Szczecin-Załom położnej na trasie tworzonej SKM.

Załom-Kasztanowe to obszar ograniczony od południa linią kolejową i ulicą Goleniowską, od zachodu dąbskim kompleksem przemysłowym (z Drobimexem), a od wschodu… polami. Zaskoczeniem jest północna granica osiedla, którą częściowo wyznacza ulica Lubczyńska, ale w miejscu najgęstszej zabudowy odbija wzdłuż skraju lasu pozostawiając spore osiedle domów jednorodzinnych gminie Goleniów. To notabene jedno z miejsc, które można by było pokazywać jako podręcznikowy przykład niekontrolowanej gentryfikacji – do niedawna podmokłe łąki, dziś osiedle z setkami wystawnych willi. Szkoda, że znakomita większość dróg ma jeszcze szutrowe podłoże. Tak dynamiczny rozwój tej okolicy zakłóca dane o liczbie mieszkańców osiedla Załom-Kasztanowe. W części należącej do Szczecina to niespełna 3500 osób, z czego wiejskość mieszka w blokach osiedla Kasztanowego. Dane na temat liczby mieszkańców wsi Załom (tak, taki uroczy galimatias administracyjny) są dalece nieaktualne, bo pochodzą sprzed 10 lat i wskazują na 1000 mieszkańców. Dziś śmiało można te liczbę podwoić, a może nawet potroić.

Historia osiedla Załom-Kasztanowe zaczyna się wraz z dziejami fabryki koncernu Stoewer-Werke. Produkowano tu silniki samochodowe, a później… lotnicze. Wokół fabryki zaczęło rozrastać się osiedle robotnicze (ul. Produkcyjna). Wspominana wcześniej wieś Załom, ta w gminie Goleniów, to z kolei dawna rolniczo-rybacka osada Arnimswalde. Po II wojnie światowej na miejscu fabryki Stoewera powstała Fabryka Kabli „Załom”, która w latach świetności zatrudniała ponad 2000 ludzi. Przestarzały zakład już pod koniec pierwszej dekady XX wieku był wygaszany, ale szczątkowa produkcja trwała aż do 2013 roku. Jednak już rok później rozpoczęto rozbiórkę fabryki. Dziś na jej miejscu stoi olbrzymi kompleks logistyczny z gigantycznymi halami.

Kamień węgielny pod budowę osiedla Kasztanowego, wówczas określanego „Załom II” położono 19 lipca 1983 roku. Rok później do nowych mieszkań wprowadziły się pierwsze rodziny pracowników Fabryki Kabli „ZAŁOM”. Dziś to niewielka enklawa kilku bloków, przypominająca raczej obrzeża kilkutysięcznego miasteczka niż półmilionowej aglomeracji.

Jesteś w Załomiu i zgłodniałeś? Masz problem. Nie ma tutaj Żabek, a na osiedlu działa jedna jedyna pizzeria, obok jednego z dyskontów jest jeszcze foodtrack z burgerami (jakby co tu też jest jedyny na osiedlu bankomat). Jesteś w Załomiu i chcesz zrobić zakupy? Tu już lepiej, bo dyskonty zwietrzyły biznes w tak dużym zagęszczeniu zamożnych ludzi (na co wskazują wystawne domy). Dyskonty działają w goleniowskiej części, a na Kasztanowym jest sieciowy sam spożywczy. Jesteś w Załomiu i zachorowałeś? Jesteś bez szans w temacie pomocy medycznej, chociaż są dwie apteki… Edukacja w Załomiu? Przedszkole publiczne x1, niepubliczne przynajmniej x2, jest także Szkoła Podstawowa x1 (w niefortunnej lokalizacji, przy dawnej Fabryce). Jeśli lubisz zakupy on-line, to musisz zamieszkać w Załomiu – jest tu aż pięć paczkomatów (sic!). Kultura a Załom? Brak. Najbliższy ośrodek kultury to prężnie działający dąbski MOK (albo ośrodki w Goleniowie).

Ze zorganizowaną rekreacją jest tu krucho. Przy osiedlu jest boisko. Na skwerkach między blokami odnajdziemy place zabaw czy siłownie pod chmurka. Nie ma jednak ani parku, ani terenów rekreacyjnych. Są za to naturalne lasy oraz wspaniałe tereny nad brzegami jeziora Dąbie (Trzebuskie Łęgi). Ulicą Łąkową można się dostać do ścieżki rowerowej poprowadzonej szczytem wału przeciwpowodziowego. Mieszkańcy Załomia znają pewnie walory plaż w Czarnej Łące albo Lubczynie, a stąd to faktycznie rzut kamieniem.

Obok dawnej Fabryki znajduje się przystanek kolejowy. Jest on jednak znacznie oddalony i od osiedla Kasztanowego i dzisiejszego „właściwego” Załomia. Nowy węzeł komunikacyjny, osławiony punkt przesiadkowy, znajduje się w samym środku, nie tyle osiedla, co całej enklawy, bez zwracania uwagi na sztuczne granice administracyjne. Docierają tu dwie linii e 77 oraz 96, którymi można dojechać do Dąbia, na Basen Górniczy i osiedle Bukowe. Czas przejazdu do miasta to godzina.

Przyszłość: rozwijać się zapewne będzie strefa logistyczna przy ul. Kablowej, obawiam się, że obecna zabudowa willowa na zachód od Lubczyńskiej to dopiero początek… Sporo wolnych gruntów widać na samym osiedlu Kasztanowym, ale chętnych deweloperów nie.

Żydowce-Klucz

Dzięki pisaniu tego tekstu wyjaśniła się etymologia nazw osiedla. Żydowce to nie od Żydów! To niefortunne spolszczenie niemieckiej nazwy Sydowsaue. Ta z kolei pochodzi od nazwiska fundatora i założyciela osady radcy Kamery Wojenno-Skarbowej Richarda Christopha von Sydow. Osada powstała pod koniec XVII wieku, oczywiście początkowo miała charakter rolniczy, później rozwinął się tu przemysł. W pierwszej dekadzie XX wieku powstała tu fabryka sztucznego jedwabiu, która weszła później w skład dużego konsorcjum Zjednoczonych Fabryk Materiałów Błyszczących-Wupperthal-Eberfeld. Dla potrzeb fabryki zbudowano także niewielki port rzeczny. Do rozwoju wsi przyczyniło się także otwarcie linii kolejowej Stettin – Küstrin (Szczecin – Kostrzyn nad Odrą). Podczas wojny Sydowsaue oraz sąsiedzka osada Klütz (zatem to również spolszczenie - Klucz) znalazły się w centrum walk i zostały poważnie zniszczone, ale zachowało się trochę starej zabudowy jednorodzinnej. Znacznie poważniejszym zniszczeniom uległa część przemysłowa, dodatkowo po wojnie doszczętnie rozkradziona przez sowietów. Na zgliszczach fabryki sztucznego jedwabiu powstały Zakłady Chemiczne „Chemitex-Wiskord” produkujące włókna wiskozowe (jedwab wiskozowy), włókna polipropylenowe oraz kasety magnetofonowe. Po transformacji ustrojowej spółka podupadła, a w roku 2000 ogłosiła upadłość. Dziś na części terenu dawnego „Wiskordu” działa wiele małych form, ale główna część zakładów jest w ruinie. Zachowano jeden z kominów, który dziś jest najwyższym w Europie obiektem do… skoków. Na szczycie konstrukcji zbudowano platformę podwyższającą nieco oryginalny obiekt (252 metry), która dla bezpieczeństwa śmiałków jest wysunięta o 10 metrów. Na terenie dawnych zakładów można także odnaleźć tajemniczą kaplicę. Niewielki neogotycki kościółek oraz cmentarz powstały w pierwszej połowie XX wieku. Kościółek obecnie jest opuszczony i zrujnowany, nie pełni funkcji sakralnych już od lat 70. XX wieku. Miłośników tajemnic i przedwojennych dziejów regionu z pewnością przyciągnie Lapidrium w Żydowcach, a przede wszystkim pozostałości Cmentarza Ewangelickiego w Kluczu przy ul. Suchej. Miejsce zostało nieco uporządkowane, a ocalały fragment bramy robi dość upiorne wrażenie. Niedaleko jest także głaz poświęcony pamięci żołnierzy poległych w I wojnie światowej z żelaznym krzyżem i wyrytym napisem „Unseren Gefallenen Helden zum Gedachtnist” (Ku pamięci naszym poległym bohaterom).

Współcześnie na terenie położonych najdalej na południe osiedli Szczecina mieszka niepełna 2500 osób. Zabudowa to w znakomitej większości domy jednorodzinne albo kilkurodzinne przedwojenne domy. Trudno wyodrębnić jakieś centrum czy punkt centralny. Oba osiedla niemal na pół przecina ulica Romana Dmowskiego, która przechodzi w Rymarską. To niezwykle ruchliwa droga krajowa nr 31 prowadząca w kierunku Gryfina. Na płaskim brzegu Odry była cześć przemysłowa, a na wzgórzach domy (Nider- oraz Ober-). W ostatnich latach w okolicach ulicy Warsztatowej powstał kompleks rekreacyjny z amfiteatrem. Niestety wbrew oczekiwaniom mieszańców i zapowiedziom urzędników obiekt jest wykorzystywany sporadycznie. Tuż obok jest kameralny park o pięknej nazwie – Park Wszystkich Dzieci. Jest tam oczywiście fajowy plac zabaw. Co ciekawe to tu biło serce Sydowsaue – stał tutaj tzw. Dom Strzelecki (Schützenhaus), w którym działała popularna wśród mieszkańców Szczecina restauracja oraz pensjonat. Dawnej w okolicy znajdowały się najzdobniejsze wille majętnych szczecińskich przemysłowców (wówczas Villenstraße).

A propos rekreacji – Żydowce-Klucz leżą w sercu Doliny Dolnej Odry, ale niestety od strony osiedla nie ma praktycznie możliwości dojścia na brzeg rozlewisk. Jedynemu miejscem jest Przystań Klucz przy ulicy Perkuna. Niedawno, dzięki SBO, powstała tam infrastruktura turystyczna z miejscem piknikowym i boiskiem do plażowych gier. Rozlewiska Odry świetnia za to widać ze Wzgórza Bombardierów (zwane także Alstomów). Na wysokości 56 metrów znajduje się punkt widokowy, a nawet miejsce na ognisko. Na szczyt prowadzi droga od strony ulicy Raszyńskiej. Mniej atrakcyjny widok na rzekę jest także w Żydowcach w okolicach ul. Skierniewickiej.

Oferta handlowa i usługowa jest dość skromna. Na osiedlu działają dwa markety – Lewiatan oraz Dino. Gastronomii praktycznie brak, jeśli nie liczyć „restauracyjnej” oferty Żabki oraz bistro „Kogucisko” z kuchnią domową. Jest przychodnia, szkoła publiczna oraz prywatne ośrodki. Najbliższe przedszkola i żłobki są w sąsiedzkich Podjuchach.

Dzięki Szczecińskiej Szybciej Kolei wyremontowano stację kolejową, a zwiększona (i regularna) częstotliwość kursowania pociągów znacząco zmienia komunikację z centrum miasta. Węzeł Klucz, czyli skrzyżowanie Autostrady A6 z S3 znajduje się na terenie osiedla, ale zjazd do centrum miasta nieco dalej, dopiero na wysokości Podjuch. Bliżej jest węzeł na A6–Radziszewo. Tuż przy nim trasę kończy autobus 64 (kier. Dąbie Osiedle), stanowiący jeden z głównych wyznaczników rytmu życia mieszkańców.

Czy wspomniana linia SKM oraz wycofanie się z okolicy przemysłu może zmienić oblicze Żydowiec i Klucza? Nawet dość pobieżna przejażdżka rowerem pozwalała zobaczyć sporo nieużytków czekających na zabudowę. Być może powstaną tu enklawy ekskluzywnych zabudowy jedno- lub wielorodzinnej. Jeśli tak się stanie to z pewnością wzbogaci się także dziś skromna oferta handlowa i usługowa osiedla. A! Niebawem ze wzgórz będzie można podziwiać nie Park Krajobrazy a Park Narodowy Doliny Dolnej Odry.

Dąbie

Gdyby chcieć nawet powierzchownie opisać historię Dąbia (Altdamm) to i tak musielibyśmy poświecić na to znakomitą większość numeru. Dzisiejsza dzielnica przez większość swoich dziejów była samodzielnym miastem. Dopiero w 1939 roku Dąbie znalazło się w granicach Wielkiego Miasta Szczecin (Großstadt Stettin). Po wojnie znów odzyskało samodzielność, tracąc ją dopiero w 1948 roku, stając się dzielnicą Szczecina. Pierwsze zamianki o osadzie pochodzą z przełomu XI i XII wieku, a prawa miejskie Altdamm otrzymuje od Księcia Barnima I w 1260 roku. Od tego czasu konkurowało z sąsiednim grodem książęcym, szczególnie gospodarczo (pobór ceł na szlaku wodnym). W czasie II wojny światowej Dąbie zostało praktycznie zmiecione z powierzchni ziemi, najbardziej ucierpiała starówka. Nieco lepiej sytuacja wyglądała w części willowej, w której do dziś przetrwało sporo modernistycznych willi. Na starówce dziś możemy podziwiać zaledwie kilka zabytków, w tym prawdziwą architektoniczną perłę XIII-wieczny Kościół Niepokalanego Poczęcia NMP. Wysoka na ponad 70 metrów wieża jest ikoną Dąbia, widoczną nawet z tarasów Wałów Chrobrego. W okolicy ocalał jeszcze niewielki fragment fortyfikacji oraz Pałacyk Myśliwski Książąt z dynastii Gryfitów.

Nie da się mówić o Dąbiu bez kontekstu jeziora o tej samej nazwie (dawniej Dammscher See). Akwen jest 4. największym jeziorem w Polsce pod względem powierzchni (prawie 55 km2). Dawniej było źródłem utrzymania wielu mieszkańców (rybaczenie), obecnie stanowi raj dla żeglarzy, ale nadal wykorzystywane jest do połowów, choć oczywiście na znacznie mniejszą, rzemieślniczą”, skalę” (vide popularny sklep i food truck „Sum i szprotka”). Południowy brzeg jeziora to kompleks marin, a ostatnio także obszar zainteresowania deweloperów (oraz komarów). Nadal nie wiadomo co z zapowiadaną tyleż spektakularną co kontrowersyjną inwestycją mieszkaniowo-hotelową pewnego biznesmena z Chin… Nieco dalej znajduje się oblegane publiczne kąpielisko, niestety z uwagi na kaprysy biologicznie często zamykane. Jednak bardzo tu przyjemnie, dobrze zaprojektowana przestrzeń rekreacyjna (nawet przy zakazie kąpieli). Najnowszą atrakcją jest szlak rowerowy wzdłuż wschodniego brzegu jeziora Dąbie, a poprowadzony szczytem wału przeciwpowodziowego.

Spacer po centrum Dąbia mnie… przeraził. Jako „chłopak z Majowego” bywałem tu onegdaj regularnie i pamiętam to miejsce zupełnie inaczej. Dziś stare miasto w wielu miejscach przypomina… No właśnie. Jak to określić? Bangladesz? To opuszczone i zabezpieczone stare budynki, niektóre zbyt późno, więc stanowią już mniej lub bardziej trwałą ruinę… Między tymi ostańcami znajduje się osobliwa (zapewne samowolna) deweloperka z zabawnych (sic!) dla architektury lat 90. XX wieku. Brak jakichkolwiek remontów, szczególnie dróg czy chodników, pogłębia ów „obraz nędzy i rozpaczy”. Tak, tu jest strasznie! Odniosłem też wrażenie, że równolegle z upadkiem infrastruktury upadło nieco… społeczeństwo. Tak, bałem się… szczególnie w okolicach sklepów z koncesją na %. Jeśli ktoś mi nie wierzy to proszę udać się w okolice ulic Mierniczej, Oficerskiej, a nawet części Emilii Gierczak. Kontrastem dla zaniedbanej okolic jest promenada wzdłuż Płoni, choć też już wymagająca modernizacji. W okolicach ulicy Pokładowej mogłoby być zachwycające miejsce, a jest rwący i zapuszczony fragment Płoni z zabytkowymi zabudowaniami” wyrastającymi” prosto z nurtu rzeki. W obrębie dawnych murów królują bloki z wielkiej płyty, a te także okres świetności mają dawno za sobą. Tu wszystko wymaga znacznych nakładów pracy i oczywiście środków. Dobrze, że zburzono wreszcie pomnik „Poległym w Walce o Wyzwolenie Dąbia”. Swoją droga to właśnie tu był rynek Altdamm oraz ratusz. Dziś po nim nie ma śladu…

Będący kiedyś dumą Dąbia (w czasach słusznie minionych) kompleks handlowy „Domus” i jego okolica, również nie grzeszą urodą… Co tu się stało… Haaaalo! Jest gdzieś gospodarz tego terenu? W znacznie lepszym stanie technicznym, ale wciąż zadziwiającym pomysłem są „funkcjonalne” domy z okresy wspomnianych lat 90. XX wieku. Wielopoziomowa pasaże handlowe (np. przy Gierczak/Goleniowskiej) dziś zdziadziały. Osobliwe są także dominujące branże. Szczerze? Nie chciałbym mieszkać w centrum Dąbia. Znacznie lepiej sytuacja wygląda w willowej części (okolice kąpieliska oraz Dąbie-Osiedle i zabudowa na południe od ul. Goleniowskiej). O stare domy dbają ich właściciele, jeśli nawet nadal starszy szary tynk, to otacza go zadbana zieleń. Jednak drogi pilnie wymagają remontu! Kolejna część Dąbia (od niedawna) to przemysłowa i handlowa zona na północ od ulicy Struga. Swoją drogą, kiedy doczekamy się wiaduktów nad najruchliwszym szlakiem kolejowym w mieście? Mnogość firm, a tym samym liczba przebywających tu ludzi, zmusiła nawet do otwarcia w tej okolicy restauracji (w tym bardzo chwalona knajpa z kuchnią tajską) oraz sklepów. Zaskakujące! Kolejną industrialną strefą jest park Przemysłowy Trzebusz, który także wchodzi w skład osiedla.

Gdy spojrzy się na mapę Dąbia wyraźnie widać historyczny kształt dawnego miasta. Wspominane zaniedbania oraz wymagania współczesności nieco „przesunęły” serce dzielnicy. Te dziś bije głównie przy placówkach handlowych vel dyskontach, a ich zagęszczenie wydaje się adekwatne, szczególnie do liczby mieszkańców (blisko 13 000 osób). Niestety lokalne targowisko zostało zlikwidowane, na jego miejscu ma powstać osiedle. Zresztą oferta usługowa wydaje się tu wyjątkowo bogata. Z Dąbia także rzut kamieniem do wielkich ośrodków handlowych na osiedlach Majowe i Słoneczne. Poza tym jest tutaj naprawdę wszystko co niezbędne do wygodnego życia – szkoły (nawet liceum!), żłobki, przedszkola, a także prężnie działający Miejski Dom Kultury (z Klubem Delta). Latem nad jeziorem już od 19. lat odbywa się lubiany przez szczecinian festiwal Dąbskie Wieczory Filmowe

Dąbski Festiwal Filmowy. Jest ośrodek zdrowia, sporo prywatnych praktyk medycznych. Jest cmentarz, hotele, bankomaty, paczkomaty… Powyższe to duży plus dzielnicy.

Komunikacyjne Dąbie wydaje się położone optymalne. Właściciele aut mają stąd blisko do kilku wjazdów na autostradę A6 (węzeł Dąbie, Kijewo albo Kliniska). Do centrum Szczecina również blisko i szybko. Zbiorkom to bezpośrednia linia pospieszna C oraz sporo autobusów łączących dzielnice z węzłem komunikacyjnym (SST) przy Basenie Górniczym. Jest jeszcze kolej! Kompleksowy remont stacji dobiega końca, dzięki SSK zmienia się także forma i częstotliwość kursów.

Przyszłość? Wiele (wszystko?) zmieni zapowiadana od lat rewitalizacja centrum Starego Dąbia. Ponawiam też pytanie o zatrzymane inwestycje nad jeziorem… Plusem osiedla jest swoista samowystarczalność.

Uwaga!

Autor ma świadomość terminologii związanej z podziałem administracyjnym. Dla walorów literackich tekstu w wielu miejscach nastąpi nadużycie – podstawowa jednostka administracji terytorialnej, czyli osiedle będzie nazywana synonimami, m.in. dzielnicą, enklawą, strefą, obszarem, obrębem albo terenem. Namiętnych i wytrawnych wytykaczy błędów prosimy o wstrzemięźliwość. To celowy zabieg.

Prestiż  
Wrzesień 2025