Paweł Żuchowski
Na pierwszej linii z włączonym mikrofonem
Paweł Żuchowski
Na pierwszej linii z włączonym mikrofonem
Doświadczony dziennikarz i reporter o bogatej karierze lokalnej i międzynarodowej. Pochodzący ze Szczecina (chłopak z Gumieniec – jak lubi o sobie mówić) – Paweł Żuchowski związany jest radiem z RMF FM od 2006 roku, a od 2009 pracuje jako korespondent w USA. Relacjonował wiele prestiżowych wydarzeń, m.in. szczyty NATO, wizytę Obamy na Kubie, spotkanie Trumpa z Putinem na Alasce, kampanie wyborcze oraz starty promów kosmicznych Piętnaście razy przygotowywał relację z ceremonii wręczenia Oscarów. Rozmawiał z wieloma politykami, ale też z takimi gwiazdami jak Lenny Kravitz czy Jennifer Lopez. Relacjonował także dramatyczne wydarzenia jak huragany czy strzelaniny. Paweł Żuchowski jest także pierwszym gościem serii podcastów pn. „Off The record”, z którymi ruszyliśmy jeszcze w tym miesiącu.

Panie Pawle, jak zaczęła się Pana przygoda z dziennikarstwem?
To było jeszcze w czasach technikum w Szczecinie. Trafiłem do szkolnego radiowęzła, w którym w czasie przerw były komunikaty, ogłoszenia, muzyka i nagłaśnianie szkolnych imprez. To chyba wówczas pomyślałem, że bardzo bym chciał pracować w radiu. Ale nie od razu tam trafiłem. Kiedyś w ręce wpadł mi Kurier Szczeciński. I tam zobaczyłem rubrykę „Młodzi – Młodym”. Pewnego dnia po lekcjach poszedłem do Kuriera, pożyczyłem od kolegi ze szkolnej orkiestry marynarkę, żeby poważniej wyglądać i tak wkroczyłem do sekretariatu Kuriera Szczecińskiego. Tam obwieściłem, że chcę być współpracownikiem gazety. Pani uśmiechnęła się i wysłała mnie do redaktor Bereniki Lemańczyk, która redagowała kolumnę. I tak zacząłem pisać drobne teksty do gazety. Ale to wciąż nie było to. Któregoś dnia postanowiłem zastosować podobną taktykę, tyle że poszedłem do lokalnego Radia AS (późniejszy Plus), które działało w naszym mieście w latach 90. I tam zakomunikowałem, że chcę prowadzić programy. Ówczesny redaktor naczelny – chyba zdziwiony moją śmiałością, przyznał, że poszukują współpracowników. Powiedział wprost, że pieniędzy na razie z tego nie będzie, ale mogę przychodzić na dyżury. Przez kilka tygodni jedynie emitowałem piosenki i realizowałem program. Dopiero po jakimś czasie mogłem się odezwać na antenie. Przez lata prowadziłem bardzo popularny program „Gorączka Sobotniej Nocy”. Wyglądało to tak: po lekcjach biegłem do radia, tam prowadziłem program. Około 19 byłem w domu, siadałem do nauki. Rano do szkoły a po szkole do radia. Dziś sam nie wiem, skąd brałem na to siłę. Ale pokochałem radio. Tak się to zaczęło.
Co skłoniło Pana do zostania korespondentem w USA? Dlaczego akurat ten kierunek?
Po Radiu AS trafiłem do Pomorskiej Stacji Radiowej. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że lata lecą, że nie mogę być ciągle DJ’em w radiu, że jeżeli nie zrobię jakiegoś kroku, to patrząc na to, jak zmieniają się media, jak zmienia się radio, to nie będę miał za jakiś czas pracy. Wówczas pojawiła się propozycja pracy w Polskim Radiu w Szczecinie. To była całkowita zmiana. I radio inne, bo publiczne, niekomercyjne. Inny styl, inna forma. Szybko zacząłem obsługiwać najważniejsze wydarzenia w Szczecinie i województwie zachodniopomorskim. Przez kilka lat byłem, myślę, czołowym reporterem w mieście, który niezależnie czy w dzień, czy w nocy stawiał się na miejscu wydarzeń. Zajmowałem się policją, wojskiem, sądami, strażą pożarną. Gorące wydarzenia, to był mój zakres obowiązków. Ale znów przyszedł czas na zmiany. Niestety już w 2006 roku zmiany polityczne dotknęły mocno media publiczne. Uznałem, że nie chcę w czymś takim uczestniczyć, nie chcę szefów z nadania politycznego. Pojawiły się nowe propozycje: z TVN24 i RMF FM. Zostałem reporterem RMF w Szczecinie. W 2008 roku Tadeusz Sołtys, ówczesny prezes RMF FM zaproponowałem mi wyjazd do USA. Miałem relacjonować amerykańskie wybory. To był szok, ja chłopak ze Szczecina miałem relacjonować największe polityczne wydarzenie na świecie. Poleciałem do Chicago, byłem przy sztabie Baracka Obamy. Rzuciłem się w wir pracy. Po powrocie z USA, kilka tygodni później, prezes Sołtys zaprosił mnie na rozmowę do Krakowa. Był początek stycznia, wybory w USA były w listopadzie. To było jeszcze przed zaprzysiężeniem Obamy. Na tym spotkaniu padło: latem obejmujesz placówkę w Waszyngtonie. Takich propozycji się nie odrzuca..


