Tajemnice szczecińskich ulic

„Król chłopów”, panoramista i ciekawy ptak z ziemi

 

Wiele ze szczecińskich ulic nosi imiona lokalnych patriotów, ludzi ważnych dla miasta, bohaterów, poetów, pisarzy, malarzy, polityków, władców, wodzów, artystów. Są też nazwy przyrodnicze, geograficzne, krajobrazowe. Ale są też i takie, które budzą zdziwienie, rozbawienie, ale i ciekawość. Czy znamy bohaterów niektórych naszych ulic? Co oznaczają nazwy wielu z nich? Co miesiąc staramy się je rozszyfrować. Oto kolejne z nich.

Ulica Maksymiliana Jackowskiego

W jednym z najlepszych polskich seriali historyczno-obyczajowych, czyli „Najdłuższej wojnie nowoczesnej Europy” opowiadającym o walce Wielkopolan z germanizacją w latach 1815 – 1918 w czterech odcinkach pojawia się postać pewnego ważnego obrońcy tamtejszych rolników i interesów gospodarczych na tym terenie – Maksymiliana Jackowskiego. Zagrał go popularny aktor Krzysztof Kowalewski. Jackowski swoja przygodę z gospodarką zaczynał od praktyki u jednego z głównych bohaterów serialu – generała Dezyderego Chłapowskiego, który w swoim majątku w Turwi eksperymentował z nowymi technikami rolnymi. Potem Jackowski gospodarował już na swojej ziemi. Ale skupiając się na rolnictwie nie uchylał się przed działalnością patriotyczną. W czasie powstania styczniowego w 1863 roku odpowiadał za organizację pomocy dla walczących. Za to został aresztowany przez władze pruskie, osadzony w sławnej poznańskiej Cytadeli a następnie w owianym złą sławą więzieniu – w berlińskim Moabicie. Ale po procesie został uniewinniony – oskarżycielom zabrakło wystarczających dowodów. Po powrocie do kraju wszedł w skład zarządu Centralnego Towarzystwa Gospodarczego. I z jego ramienia organizował kółka rolnicze w Wielkopolsce. I to na jaką skalę – od 1873 do 1903 roku ich ilość wzrosła z 20 do 300 ! Kółka rolnicze zajmowały się krzewieniem postępu rolniczego oraz obroną polskich interesów gospodarczych pod zaborem pruskim. Ta działalność miała szczególne znaczenie w okresie Kulturkampfu ( z niem. „walki o kulturę” – prześladowania kościoła katolickiego w Niemczech w latach 70 i 80 XIX w., kiedy rządził w nich "żelazny kanclerz" Otto von Bismarck, a tym samym uderzaniu w Polaków, którzy w większości wyznawali katolicyzm) oraz działania Niemieckiej Komisji Kolonizacyjnej (jej zadaniem było wykupywanie ziemi z rąk Polaków i osadzanie na niej niemieckich osadników). Był tak popularny na wsi, że nadano mu nawet przydomek „król chłopów”. Pod koniec życia przeprowadził się do Poznania, gdzie zmarł w styczniu 1905 roku.

Ulica Jana Styki

Posługując się młodzieżowym slangiem sprzed lat można zapytać: czy coś nam „styka”, gdy słyszymy nazwisko Jan Styka? W wolnym tłumaczeniu oznacza to: „czy coś nam pasuje, coś nam się kojarzy”. Ale wracajmy do Jana Styki, bo to postać bardzo malownicza. Autor obrazów historycznych, religijnych, ilustracji do książek, ale przede wszystkim pomysłodawca i współtwórca pewnego, bardzo modnego w drugiej połowie XIX wieku stylu w malarstwie – wielkich panoram (niektórzy porównują je do dzisiejszych mega produkcji filmowych) w tym tej najsławniejszej „Panoramy Racławickiej”. Już na studiach w Wiedniu interesował się malarstwem historycznym. Przełomowym dla niego okazało się spotkanie w Rzymie z znanym ówczesnym artystą Henrykiem Siemiradzkim. Za jego sprawą Styka zaczął malować kompozycje z czasów wczesnochrześcijańskich. Kiedy przyjechał do Krakowa spotkał swojego guru i mistrza – Jana Matejkę. W 1889 roku osiadł we Lwowie. Tam powstała „Polonia” – obraz namalowany z okazji Konstytucji 3 Maja. Zapoczątkował on serię panoram, entuzjastycznie przyjmowanych przez publiczność, a tym samym niekwestionowanych sukcesów Styki. W ciągu sześciu lat stworzył cztery takie monumentalne kompozycje. Choć trzeba przyznać, że nie pracował przy nich sam. Za każdym razem pomagał mu liczny zespól. W przypadku najsławniejszego dzieła – „Panoramy Racławickiej” (aktualnie do podziwiania we wrocławskiej Rotundzie) jej współtwórca był sławny Wojciech Kossak. Dzieło to powstało z okazji 100-lecia Insurekcji Kościuszkowskiej. Kolejną była „Golgota” przedstawiająca scenę z ukrzyżowania Jezusa (która ostatecznie wylądowała w USA na przedmieściach Los Angeles i do dziś można ją tam podziwiać) oraz panorama „Siedmiogrodzka”, która ilustrowała walkę Węgrów w czasie Wiosny Ludów lat 1848 – 49. Ostatnią z serii panoram było dzieło „Męczeństwo chrześcijan w cyrku Nerona”. Po I wojnie światowej Styka nie wrócił do Polski. Osiadł na włoskiej Capri i malował obrazy o treści religijnej. Zmarł w kwietniu 1925 roku w Rzymie. Ale po latach jego prochy spoczęły na cmentarzu w Los Angeles – niedaleko jego „Golgoty”.

Ulica Zimorodka

Na pozór niby sytuacja jest jasna. Wszyscy wiedzą, że chodzi o ptaka, który, jak sama nazwa wskazuje, rodzi się zimą. I gdzie tu jest jakaś tajemnica lub ciekawostka? Otóż jest i to niejedna. Zimorodek – niewielki ptak z gatunku rybożernych. Wśród ekspertów trwają spory co do pochodzenia jego nazwy. Większość jednak przychyla się do teorii, że nawiązuje ona do faktu, że ptak ów często zakłada gniazda w skarpach lub urwiskach nad wodami, a więc „ziemio-rodek”. W regionach o klimacie umiarkowanym, zimorodek zasiedla czyste, wolno płynące strumienie i rzeki oraz jeziora z brzegami silnie porośniętymi roślinnością. Po jego obecności można stwierdzić, czy woda jest najwyższej jakości. Bo siedliska wybierane przez zimorodki znajdują się zazwyczaj w pobliżu lub przy takich akwenach. To niewielki ptak z nieproporcjonalnie dużą głową, długim dziobem i krótkim ogonem. Ale za to o niezwykłym ubarwieniu, które według ekspertów zależy głównie od oświetlenia. Zazwyczaj jednak jego grzbiet jest jasnoniebieski, skrzydła o zielonkawym odcieniu, spód pomarańczowy z białym gardłem. Polsce występuje dość nielicznie. Gatunek po raz pierwszy opisał w 1758 roku słynny szwedzki przyrodnik Karol Linneusz, (m.in. twórcy systemu klasyfikacji organizmów). Zimorodek żywi się głównie rybami. Na ofiary spada pionowym, nurkowym, błyskawicznym lotem i chwyta je w ułamku sekundy. W locie osiąga prędkość nawet do 190 km/h. W mitologii greckiej księżniczka Alkione i jej mąż Keyks zostali zamienieni w zimorodki, bo ośmielili się porównywać do bogów – Hery i Zeusa. W średniowieczu suszone skóry zimorodków miały chronić przed piorunami. W tryptyku „Ogród rozkoszy ziemskich” sławnego malarza Hieronima Boscha zimorodek jest symbolem hipokryzji. W Polsce w 2013 roku znalazł się na znaczku pocztowym.

 

Prestiż  
Grudzień 2025