Crossfit Trening komandosów
Pompki, przysiady, skoki przez skrzynię, intensywny bieg, padanie – i to wszystko zaledwie w ciągu pół godziny. Tak wygląda crossfit, intensywny trening rodem z Kalifornii. Niegdyś zarezerwowany dla amerykańskich żołnierzy, strażaków i policji dzisiaj zdobywa coraz większą popularność na całym świecie.
Metoda, która w połowie lat 90. poprzedniego wieku została stworzona przez Grega Glassmana (trenował we własnym garażu) dla amerykańskich służb specjalnych i policji, a którą przechodzili zarówno gracze futbolowi jak i aktorzy grający w słynnym filmie „300”, stała się z czasem popularna zarówno wśród biznesmenów w garniturach jak i zwyczajnych studentów. Jej fenomen polega na tym, że pozwala ćwiczącym powrócić do korzeni, daje poczucie bycia we wspólnocie, no i przede wszystkim pozwala osiągnąć w dość krótkim czasie bardzo dobrą kondycję fizyczną.
- Przede wszystkim poprawia się ogólna forma fizyczna i nastrój – mówi Przemysław Wojdalski, trener crossfit ze szczecińskiego Centrum Rekreacji „Dance Factory”. - Z czasem zaczynamy zauważać jak nasze ciało się zmienia, jak zmieniają się jego proporcje, a tkanka tłuszczowa przeobraża się w mięśnie. To szybki sposób na zrzucenie zbędnych kilogramów.
Silny i najsilniejszy
Crossfit jako forma treningu dopuszcza różnorodność, motywuje do pracy wszystkie nasze cechy motoryczne, takie jak siła, moc, koordynacja, wydolność organizmu. Sięga zarówno po trening siłowy, aerobowy i sztuki walki.
- To jest trening do granic możliwości, opierający się na naszych naturalnych ruchach, na które składają się m.in. skłony, wyskoki, czy przysiady. Stanowi świetną bazę pod inne sporty – opowiada Przemysław Wojdalski. - O crossfiterach często się mówi, że są silni, ale nie są najsilniejsi. Są szybcy, ale nie są najszybsi. Aczkolwiek, co mi po tym, jak wsiądę na rower i przejadę 100, 200 km, kiedy w domu mam problem z przesunięciem sofy albo poćwiczę ostro na siłowni, a nie potrafię bez problemu wejść na 5 czy 6 piętro. Crossfit sam w sobie jest dyscypliną sportową ale, co powtórzę, stanowi idealny podkład pod inne formy ruchu.
Wycisk na czas
Jak więc wygląda trening crossfit?
- Przykładowo robimy: 550 metrów biegu, 100 pompek, 100 przysiadów, kolejne 550 metrów biegu, 100 brzuchów, 100 scyzoryków, 100 razy kolana do klatki piersiowej, 40 przeskoków nad niewysokim ogrodzeniem, kolejne 550 metrów biegu, 50 pompek tricepsowych i 50 ćwiczeń typu „padnij – powstań -wyskocz”. Wszystko było robione na czas – wymienia trener. - Ogólnie zasada jest taka, że w jak najkrótszym czasie wykonujemy określoną liczbę powtórzeń ale uważam, że nic na siłę. Jeśli nie możesz tego wykonać w ten sposób, przerwij, odetchnij, przejdź się i kontynuuj. Czas należy do ciebie i co z nim zrobisz jest twoją sprawą.
Wbrew pozorom to forma treningu dla każdego. Oczywiście łatwiej będzie tym, którzy ze sportem mieli już wcześniej do czynienia, ale to wcale nie wyklucza pozostałych osób.
- Tu nie ma stopniowania grup, z każdą osobą rozmawiam, każdej daje 30 sekund, czyli tyle czasu ile trwają powtórzenia, żeby zobaczyć w jakim tempie będzie wykonywać ćwiczenia – tłumaczy Przemysław Wojdalski. - Oczywiście, trzeba wcześniej powiedzieć czy przechodziło się jakieś poważne choroby, kontuzje, szczególnie narządów ruchu takich jak kolana i kręgosłup. To bardzo ważne, bo niestety to ogranicza możliwości treningu, a zwiększa ryzyko odnowienia się urazów albo wystąpienia nowych. Tutaj stan zdrowia jest istotny.
Więcej niż sport
W Szczecinie crossfit dopiero się rozwija, ale z dnia na dzień przybywa mu wielbicieli.
- Na chwilę obecną nie robimy stricte prawdziwego crossfitu, ze względu na ograniczenia sprzętowe - wyjaśnia trener crossfitu. - Ale radzimy sobie w tym temacie: wykorzystujemy trochę sprzętu budowlanego, np. opony, kilkukilowe młoty. Jest to bardziej trening gimnastyczny, wytrzymałościowy, przeplatany z ćwiczeniami tlenowymi. Poza salą ćwiczymy także w plenerze, park Chopina jest bardzo dobrym miejscem.
Mówi się, że crossfit to coś więcej niż tylko dyscyplina sportu.
- Trenowałem różne sztuki walki, tańczyłem break dance, trochę hip hop, bawiłem się w instruktora fitness, zawsze dużo jeździłem, zawsze sporo pływałem – kontynuuje Przemysław Wojdalski. – Crossfit był alternatywą dla kulturystyki, którą trenowałem. Zacząłem szukać informacji na ten temat. I tak krok po kroku sam opracowałem dla siebie trening. To co bardzo podoba mi się w tej dyscyplinie to fakt, że każdy trening jest inny, że potrafi wytworzyć więź między ludźmi. Moim marzeniem jest stworzenie czegoś w rodzaju społeczności crossfitowej – dodaje.




