Pojedynek w oparach czarów
Opera na Zamku w Szczecinie, „Alicja w krainie czarów”, muzyka: Przemysław Zych, choreografia: Jacek Tyski.

Opery w szczecińskiej Operze ostatnio nieco mniej. Kolejna premiera to znów popis baletu. To jednak nie zarzut. Biorąc pod uwagę mało komfortowe warunki, szczególnie akustyczne, tymczasowej hali (niezapomniane arie z akompaniamentem sygnału karetki pogotowia), należy przyznać, że to trafiona decyzja. Szczególnie, że poziom zespołu baletowego Karola Urbańskiego wciąż rośnie i końca tej tanecznej hossy nie widać. Najnowsza produkcja ową klasę potwierdza, ale tym razem tancerze mieli silną konkurencję: odbyła się przekorna próba sił baletu z… muzyką. Trofeum bezcenne – uznanie publiczności, poprzeczka – niezwykle wysoko, szczególnie, że muzyka została napisana na specjalne zamówienie Opery. Młody, ale już uznany kompozytor Przemysław Zych w pełni oddał atmosferę bajki, balansując na pograniczu snu i magii, chętnie sięga do znanych muzycznych cytatów, dopełniając całość smaczkami właściwymi muzyce filmowej. Na scenie na widzów czekała sprawna choreografia Jacka Tyskiego, urocze kostiumy i pomysłowa scenografia. Jednak w części teatralnej czuć było niedosyt. Spektakl oparty jest nie tylko na powieści Lewisa Carrolla, ale także superprodukcji Tim’a Burtona. Ta ostatnia inspiracja wydała się silniejsza, a tancerzom, nie tylko z uwagi na liczebność zespołu, trudno konkurować z filmową machiną i efektami specjalnymi. Być może dlatego operowa Alicja wydaje się „skromniejsza”, brakowało indywidualnych rozwiązań, albo te sceniczne były uproszczonymi cytatami z filmu. Być może słabsza część formalna (bynajmniej nie mowa o umiejętnościach i technice tańca) wynika także, z faktu, że widowisko dedykowane jest najmłodszym widzom. Obiektywnie jednak: muzyka vs. scena: 2:1.