Magia czarnego krążka
Płyta winylowa jest otoczona kultem i zainteresowanie nią powraca co jakiś czas. Kolejna moda na czarne krążki właśnie trwa, a wielkie święto winyli już 16 kwietnia zawładnie całym światem, także szczecińską OFF Mariną. Record Store Day to międzynarodowy dzień niezależnych wytwórni płytowych, małych sklepików z winylami oraz wszystkich miłośników czarnego „placka” i dobrych brzmień.

foto:
Dagna Drążkowska-Majchrowicz
„Co było pierwsze? Muzyka czy nieszczęście? Ludzie martwią się dziećmi bawiącymi się bronią, oglądającymi brutalne teledyski, martwią się, że jakaś kultura przemocy je skusi, a nikt nie przejmuje się dzieciakami słuchającymi tysięcy, dosłownie tysięcy piosenek o złamanych sercach, odrzuceniu, bólu, nieszczęściu i stracie. Czy słucham popu bo jestem nieszczęśliwy? Czy jestem nieszczęśliwy, bo słucham popu?” – zastanawia się główny bohater „High Fidelity” (Wierność w stereo) powieści Nicka Hornby’ego, biblii każdego fana winyli. Książka opowiada o trzydziestoparoletnim właścicielu podupadającego sklepu z płytami, który zadaje sobie pytania: czy warto żyć w mieszkaniu w otoczeniu płyt, czy raczej powinno się założyć rodzinę i pomyśleć o prawdziwej pracy? Czy warto przyjaźnić się z kimś, kto słucha tandetnej muzyki? Ta pouczająca, ale też zabawna historia z muzyką w tle jest udziałem wielu ludzi, gdyż płyty winylowe to fenomen, który silnie uzależnia.
Małe sklepy, wielkie nazwiska
Na pomysł Record Store Day osiem lat temu wpadł Chris Brown, właściciel niezależnego sklepu z muzyką w amerykańskim Portland. Zauważył, jak wiele zamieszania zrobił Free Comic Day – inicjatywa ściągająca fanów komiksu do małych sklepów połączona z rozdawaniem specjalnych wydań historii obrazkowych. Tamto święto przyjęło się błyskawicznie. Z RSD jest podobnie. Aktualnie skupia międzynarodową koalicję sklepów z płytami. Znani artyści jak Radiohead, AC/DC czy Rollling Stones wydają specjalne reedycje swoich albumów z tej okazji. W małych sklepikach wielkie nazwiska dają kameralne koncerty i co roku wybierany jest ambasador całego wydarzenia. Byli już nim Iggy Pop, Josh Homme, Ozzy Osbourne, Chuck D z Public Enemy, Jack White, Dave Grohl z Foo Fighters i Nirvany. W tym roku świętem opiekuje się Metallica. RSD od kilku lat organizowane jest także w kilku miastach Polski, w Szczecinie rok temu OFF Marinę odwiedziło ponad tysiąc osób! Niejedna z nich wychodziła zadowolona z naręczem płyt pod pachą.
Szperanie w cenie
O płytach winylowych można rozmawiać godzinami i godzinami słuchać muzykę na niej zapisaną. Kolekcjonowanie winyli to rodzaj stylu życia, a czasami całe życie, bo dla fanów to nie tylko „zwykły” towar. Jest scena w słynnym dokumencie „Scratch” pokazująca jak Dj Shadow, jeden z najlepszych dj’ów i producentów muzycznych, odwiedza swój ulubiony sklep z płytami w Nowym Jorku. Prowadzi go para starszych ludzi. On jako jedyny ich klient może dowolnie „szperać” w winylach, które znajdują się dosłownie wszędzie, nawet w piwnicy sklepu. Łatwo sobie wyobrazić jak dużo musi tam być płyt i jak długo takie poszukiwania trwają… O magię płyt winylowych zapytaliśmy troje szczecinian. Nie wszyscy z nich związani są zawodowo z muzyką, ale cała trójka kocha czarne krążki.
Anita Agnihotri, właścicielka restauracji Bombay, była Miss Indii
Pierwsze płyty winylowe jakie trafi ły w moje ręce to single, które dostałam w nagrodę od firmy Sony w Japonii, kiedy pojechałam tam jako Miss Indii. Mam je do dzisiaj, to m.in. Neil Diamond i „Let It Be” The Beatles. Po powrocie do Madrasu otrzymałam w prezencie adapter i od razu wyruszyłam na zakupy do sklepu muzycznego. W moje ręce trafi ły wtedy krążki Toma Jonesa i Bette Midler. Kocham muzykę, towarzyszy mi ona przez całe życie. W rodzinnym domu jako bardzo młoda dziewczyna lubiłam leżeć na podłodze i słuchać swoich ulubionych piosenek. Każda płyta kojarzy mi się z jakimś ważnym momentem z mojego życia. Niestety dużo z tego, co przez te lata nazbierałam, przepadło. Mój syn, kiedy otwierał swój pierwszy biznes, sklep muzyczny „Fala”, zabrał część albumów do wystrojenia sklepu. Teraz moda na winyle wraca, a ja wracam do swoich ulubionych artystów. Ostatnio nałogowo słucham Davida Bowie, jego śmierć to jeszcze spotęgowała. Kompletuję nagrania, których mi brakowało, zgłębiam twórczość i próbuję zrozumieć jego geniusz. Kiedy byłam młoda, słuchałam muzyki dla niej samej, teraz analizuję teksty, a Bonie pisał mądre rzeczy. Do zdjęcia zapozowałam z płytą Slasha, ponieważ go lubię, tak jak lubię Axla Rose’a i całe Guns N’ Roses. A płyty kupuję, tak jak wiele innych osób w Szczecinie, na ryneczku Pogodno.
Pan Witold, emerytowany konserwator zabytków
Jestem kolekcjonerem - po prostu. Zbieram wiele rzeczy, nie tylko płyty, ale także adaptery, patefony i gramofony także. Pasja związana z płytami winylowymi trwa już kilkadziesiąt lat. Moja kolekcja obecnie liczy blisko siedem tysięcy egzemplarzy. Kiedyś układałem płyty według wytwórni, teraz ich rozmiarami. Patrząc na kolekcję od strony muzycznej, mam chyba wszystkie gatunki. Sam lubię rzeczy skoczne, ale też klasykę, dźwięki z różnych stron świata. Szczerze, sam już nie wiem co mam… Przyznaję, to uzależnia, i nie chodzi już o samą muzykę zawartą na czarnych krążkach. Raz przesłucham i odkładam na półkę. Gdybym miał znaleźć to, co ostatnio słuchałem, szukanie zajęłoby mi sporo czasu. Wśród krążków znajdą się także takie, których nie słuchałem powtórnie. I cały w tym urok. To, co jeszcze jest fascynującego w winylach to ich brzmienie. Muzyka na płytach CD brzmi czysto, w porównaniu z winylową wersją, czuć, że jest nieco wysterylizowana. Na czarnych płytach czuć i słychać, że kiedyś muzyka była nagrywana na żywo. Jest w tym duch.
Darek Startek, organizator koncertów, m.in. Szczecin Music Fest
W płytach winylowych kręci mnie sam fakt, że można coś wykopać unikalnego. Jest nawet na to określenie „digging”. Płyty zbieram od 12 roku życia, od momentu, kiedy w konkursie wygrałem gramofon. Na początku sięgałem po przypadkową muzykę, taką, którą słuchali moi rodzice. Dopiero w wieku 15 lat zacząłem świadomie kupować winyle. Pierwszą dużą rzeczą jaką nabyłem był Black Sabbath „vol.4”. W tej chwili nie wiem ile mam płyt, ponieważ w mojej kolekcji są też takie egzemplarze, do których się nie przywiązuję. Moment, kiedy wiem, że płyta jest moja i ze mną zostanie, to ten, gdy trafi a na odpowiednią półkę. Liczyłem kolekcję do momentu, gdy miałem około dwóch tysięcy płyt, od tamtego czasu przestałem. To nie jest kwestia ilości płyt, no bo ile można ich przesłuchać przez całe życie? Nie da się. Jestem zwolennikiem starych wydań, one są piękniejsze, zrobione na innym materiale, takie kartonowe albumy z lat 50. i 60. są niesamowite. Zbieranie winyli można porównać do zbierania książek. Dla kogoś książka jest tylko do czytania, dla drugiej osoby jest całym światem, przypomina ważny moment w życiu, zmienia często myślenie, niekiedy wywraca życie do góry nogami. Podobnie jest z muzyką. Słucham różnych rzeczy, ale jestem maniakiem jazzu. Wymieniam się z innymi kolekcjonerami, kupuję w Internecie, np. na amerykańskim Ebay’u. Szukam perełek, np. zerówek, czyli takich wydań płyt, które nie mają swojego katalogowego numeru. Niektóre winyle osiągają zawrotne ceny. Dla mnie to towar cenniejszy niż złoto.
Record Store Day
w OFF Marinie, podobnie jak na całym świecie wystartuje w południe 16 kwietnia. W industrialnej przestrzeni tego miejsca pojawią się niezależni wydawcy z całej Polski oraz z Wysp Brytyjskich. Didżeje z Elektronicznego Szczecina zadbają o muzyczne tło imprezy, dodatkowo koncerty dadzą: Chango i Złodzieje. Odbędą się także wykłady, wystawa plakatu muzycznego z Akademii Sztuki i inne atrakcje. W klubie Hormon o godz. 19 rozpocznie się after party, które uświetni koncert Starej Rzeki.